Bez oparcia

Andrzej Macura

Trwa „międzysynodzie”. Zainteresowanie nim nie maleje. Trudno jednak przypuszczać, by o to właśnie chodziło.

Bez oparcia

Nie milkną echa nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów poświęconego rodzinie. Tym razem głos zabrał kard. Baldisseri, sekretarz generalny Synodu Biskupów. W Libanie, podczas kongresu dotyczącego  sytuacji rodzin na Bliskim Wschodzie. W pełni podzielam wątpliwości ks. Tomasz Jaklewicza z Gościa Niedzielnego. Dlaczego kardynał tych, którzy na synodzie mieli inne zdanie nazwał „blokującymi”? Przecież chodziło o otwartą wymianę poglądów. Dlaczego napisał, że „byli w mniejszości” skoro z przebiegu obrad i przyjmowania końcowego dokumentu wynika, ze stanowili większość? No, chyba że „blokujący” i owa „mniejszość” to ktoś zupełnie inny niż ci, którzy nie chcą poluzowania zasad regulujących stosunek Kościoła do osób żyjących po rozwodzie w nowych związkach czy osób o kondycji homoseksualnej.

Jakby tego było mało, wczoraj przyszła z Watykanu wiadomość o zmianach na niektórych stanowiskach w Kurii Rzymskiej. Ze stanowiska prefekta Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej (to traki watykański sąd najwyższy) odwołany został 66-letni kard. Raymond Leo Burke. Powodów oczywiście nie znamy, ale skojarzenia są proste. Zresztą dają im wyraz nasi czytelnicy w komentarzach pod informacją: to konsekwencja jasnego opowiedzenia się tego kardynała za nie wprowadzaniem rewolucyjnych zmian w kwestii komunii osób żyjących w powtórnych związkach. Prawda to czy nie pewnie się nie dowiemy, bo w Watykanie takich spraw zazwyczaj się nie komentuje.

Czy czeka nas rewolucja? Co będzie dalej? Nie chcę bawić się w przepowiadacza przyszłości. Dwie rzeczy widać już jednak teraz. Po pierwsze, wielu katolików straciło oparcie, jakim od lat było dla nich szeroko rozumiane papiestwo. Ta nieruchoma ściana, która za nami stała dawała poczucie bezpieczeństwa. Teraz wielu może się obawiać, że właśnie zaczyna spadać im na głowę. Tragedia? Niekoniecznie. Takie poczucie bezpieczeństwa powoduje także rozleniwienie: wszystko jest OK, wszystko jest dobrze, nie muszę się o nic martwić...

Po drugie... Ten Synod Biskupów osiągnął rzecz niebywałą: oto po latach pewnego zastoju dyskusje teologiczne i teologiczno-moralne schodzą pod strzechy. Wraca to, o czym wielu mówiło z niekłamanym podziwem: nawet przekupki na targu rozmawiają... no, może nie jak dawniej o sposobie zjednoczenia w Jezusie Chrystusie boskiej i ludzkiej natury, ale komunii dla rozwiedzionych, czyli o grzechu, łasce, żalu, postanowieniu poprawy a pewnie i rozumieniu Kościoła czyli eklezjologii.

Więcej będzie z tego szkody czy pożytku? Czas pokaże...

 

TAGI: