Co jest sprawiedliwe?

Joanna M. Kociszewska

publikacja 31.10.2014 06:00

Oddać drugiemu to, co mu się z prawa należy... Z jakiego prawa? Przede wszystkim z jego praw jako człowieka.

Co jest sprawiedliwe? Henryk Przondziono /Foto Gość Zapewnienie każdemu człowiekowi środków do godnego człowieka życia zazwyczaj polega na jego wychowaniu i wykształceniu, przez co stwarza mu się możliwości pracy, w której mógłby na własne utrzymanie zarobić.

Prawda, wolność... nadszedł czas na sprawiedliwość. Kolejna bardzo ważna wartość społeczna.Ta zasada wyraża się krótko: oddać drugiemu to, co mu się z prawa należy. Sprawiedliwość jest zatem zasadą pozytywną, jej celem jest obdarowanie. Nie kara.

Oddać drugiemu to, co mu się z prawa należy... Z jakiego prawa? Przede wszystkim z jego praw jako człowieka. Dopiero potem: z tytułu prawa stanowionego, praw nabytych czy zawartych umów, które co do zasady powinny być dotrzymywane (oczywiście przy założeniu że zawarto je z wykluczeniem wszelkich form przemocy).

Swoisty katalog praw wymienił Jan XXIII w encyklice Pacem in terris. Warto przypomnieć. Każdy z nas ma:

  • prawo do życia oraz godnego człowieka poziomu życia
  • prawo do korzystania z wartości moralnych i kulturalnych
  • prawo do oddawania czci Bogu zgodnie z wymaganiami prawego sumienia
  • prawo do wolnego wyboru stanu i do swobody życia rodzinnego
  • prawo do pracy, w sposób wolny wybranej i sprawiedliwie wynagradzanej, oraz prawo do własności prywatnej
  • prawo do zrzeszania się i udziału w życiu publicznym
  • prawo do emigracji i imigracji
  • prawo do ochrony swoich praw.

Większość tych praw nie budzi wątpliwości i – przynajmniej w naszych warunkach – są one przestrzegane. Kilka jednak może stanowić problem. Co to na przykład znaczy w praktyce: prawo do godnego człowieka poziomu życia? W jaki sposób zapewnić je każdemu człowiekowi? To jedno z pytań, o które można się kłócić bez końca. Różne stronnictwa polityczne proponują różne rozwiązania. Jak rozwiązać problem? Co jest zgodne z nauczaniem Kościoła?

W tym celu trzeba spojrzeć na „drugą stronę” praw człowieka - na obowiązki człowieka. Jest ich dokładnie tyle samo, bo wynikają z praw. Prawo do życia oznacza obowiązek utrzymania życia. Prawo do rozwoju własnego człowieczeństwa oznacza obowiązek takiego rozwoju, dla dobra własnego i dobra wspólnego. Prawo do pracy oznacza obowiązek pracy... Tych, którzy dopominają się o swe własne prawa, a równocześnie albo całkowicie zapominają o swych obowiązkach, albo wykonują je niedbale, trzeba porównać z tymi, którzy jedną ręką wznoszą gmach, a drugą go burzą – pisał Jan XXIII (Pacem in terris).

Nie ulega wątpliwości: zapewnienie każdemu człowiekowi środków do godnego człowieka życia zazwyczaj polega na jego wychowaniu i wykształceniu, przez co stwarza mu się możliwości pracy, w której mógłby na własne utrzymanie zarobić. To jest rozwiązanie najpełniej szanujące jego godność i wolność. Istotne jest tu także stworzenie warunków, w których ma on szansę rozwijać swoją wolność i podejmować inicjatywę. Nie ulega też wątpliwości, jak pisał Paweł VI w encyklice Populorum progressio, że każdy – wspomagany, a czasami również krępowany przez wychowawców i otoczenie […] pozostaje głównym sprawcą swego pomyślnego lub niepomyślnego losu. 

Istnieją jednak sytuacje, w których człowiek – mimo chęci - pracować nie jest w stanie. I być może nigdy nie będzie miał takiej możliwości. Każdy może się w takiej sytuacji znaleźć.

Prawa, które nazywamy prawami człowieka, przysługują każdemu. To znaczy, zobowiązują pozostałych członków społeczności do ich uznawania i czynnego poszanowania. Nie wystarczy przyznać komuś prawa do rzeczy dla życia koniecznych, jeśli jednocześnie nie podejmujemy w tym kierunku żadnych działań. Człowiek nie żyje teoretycznie, tylko jak najbardziej praktycznie. Co zatem – że wrócę do porzuconego wcześniej pytania - znaczy w praktyce prawo do godnego człowieka poziomu życia? Co to jest godny poziom życia?

Niezłym kryterium oceny tego, co sprawiedliwe i co się należy wydaje mi się zasada: cokolwiek byście chcieli by ludzie wam czynili, i wy im czyńcie. Sprawiedliwie należy mi się zatem to, co byłbym gotów – jako sprawiedliwe – przyznać mojemu sąsiadowi. Albo na odwrót: jeśli coś uważam za należne mi ze sprawiedliwości, dlatego że jestem człowiekiem, muszę być gotów zapewnić to każdemu. Niekoniecznie samodzielnie, ale przez swój konkretny wkład w środki wspólne. Na przykład za pośrednictwem podatków. Albo w jakikolwiek inny sposób, byle zapewniał praktyczną skuteczność.

Każdy może tę zasadę zastosować we własnym zakresie i zgodnie z własnymi poglądami polityczno-gospodarczymi. Nie jest rzeczą nauczania społecznego Kościoła, by stawać po stronie któregokolwiek z technicznych rozwiązań, o ile nie ignorują one żadnego z praw człowieka. Wewnętrzne poczucie tego, co sprawiedliwe i roztropne wystarczająco dobrze podpowie rozwiązanie.  

TAGI: