Miłość w trójkącie

GN 44/2014 |

publikacja 30.10.2014 00:15

O synodzie, rozczarowaniach i nadziejach oraz o pięknie miłości małżeńskiej z Ludmiłą i Stanisławem Grygielami rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz


Ludmiła i Stanisław Grygiel ks. tomasz jaklewicz /foto gość Ludmiła i Stanisław Grygiel

Ks. Tomasz Jaklewicz: W wywiadzie przed synodem mówili Państwo, że powinien on ukazać piękno i siłę małżeństwa, tak aby młodzi ludzie zrozumieli, że lepiej jest się pobrać, niż żyć bez ślubu. Czy ta nadzieja została spełniona? 


Ludmiła Grygiel: Po części tak. Dokumenty każdego synodu zawierają wskazówki, które należy wprowadzać w życie. Mam nadzieję, że teraz zarówno świeccy, jak i księża uczynią wszystko, aby ukazać światu piękno i siłę sakramentu małżeństwa, że świeccy uwierzą w moc swego świadectwa, a księża w moc swego nauczania. Na nasz ślub zaprosiłam koleżankę, która żyła w związku cywilnym. Mówiła: „Po co mi ślub kościelny, żyjemy przyzwoicie, jest nam dobrze”. Biskup Jan Pietraszko, który udzielał nam ślubu, w czasie homilii powiedział z właściwą mu żarliwą pewnością: „Moi drodzy, w tym momencie Chrystus dołącza do was i odtąd będzie szedł z wami aż do końca. Już nigdy was nie opuści, nawet jeżeli każecie Mu iść poboczem waszej drogi, nawet jeżeli nie będziecie z Nim rozmawiać. Jednak bardzo was proszę, kiedy zasiądziecie do kolacji, zaproście Go do stołu. Będzie wam z Nim dobrze”. Po wysłuchaniu tych słów stojąca pod chórem koleżanka powiedziała do męża: „Jeżeli tak się sprawy mają, to warto wziąć ślub kościelny”. I poprosili bp. Jana o przygotowanie ich do sakramentu. Jestem przekonana, że gdyby księża mówili o małżeństwie w taki sposób, to wielu młodych postąpiłoby tak samo jak moja koleżanka. 
Stanisław Grygiel: Odważę się powiedzieć, że nasza miłość dzieje się w tym trójkącie: żona, ja i Chrystus. Więc słuchamy przede wszystkim Tego, który idzie z nami i siedzi z nami przy stole. Pragniemy zbliżyć się do Chrystusa przez wiarę Kościoła. Bóg daje wiarę temu „My”, którym jest Kościół. Końcowy tekst synodu zwraca uwagę na ważne sprawy, ale nie jest to tak piękne słowo, które chciałbym usłyszeć. Należy pamiętać, że napisano go w całości na nowo, z braku czasu opierając się tekście niedobrym, odrzuconym przez ojców synodu. Tekst jest poprawny, ale nawet w nim trzy paragrafy nie uzyskały dwóch trzecich głosów, a więc zostały odrzucone i nie wiadomo, dlaczego nadal znajdują się w tekście. Czeka nas ogromna praca w tym roku. Cały Kościół winien przygotować „drugą część” synodu. Już zaczęła się walka o jego treść i kształt, aby nie powtórzyły się manipulacje. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.