Irak i Syria coraz bardziej pustoszeją z chrześcijan

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 26.09.2014 21:18

- Po latach w miarę pokojowego współistnienia ludzi różnych kultur i religii znaleźliśmy się w obliczu ludzkiej i duchowej katastrofy.

Syria HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Syria
Klasztor św. Tekli

Tak sytuację na terenie kontrolowanym przez tzw. Państwo Islamskie ocenia syryjsko-katolicki patriarcha Antiochii. To właśnie Ignacy Józef III Younan jako pierwszy zdał Papieżowi Franciszkowi szczegółową relację z dramatu bliskowschodnich chrześcijan. Obecnie przebywa we Włoszech, gdzie m.in. w tamtejszej izbie deputowanych prezentował film dokumentujący exodus chrześcijan. 

„Możemy mówić o exodusie, ludobójstwie i tragedii, z którymi w XXI w. nie można się pogodzić, biorąc pod uwagę podpisanie Karty Praw Człowieka w 1948 r., jak i konstytucyjny zapis Unii Europejskiej gwarantujący ochronę praw człowieka – mówi patriarcha Antiochii. - Jak można pogodzić się z faktem, że zwykli ludzie są prześladowani tylko i wyłącznie dlatego, że wyznają odmienną religię? Ginie nasza tożsamość, próbuje się nas zlikwidować. W tych warunkach pozostanie w Syrii czy Iraku stanowi dla chrześcijan wielkie wyzwanie. Tym wyzwaniem jest też przekonanie młodych pokoleń do trwania w wierze. Jak można prowadzić dialog, skoro druga strona cię w ogóle nie uznaje? My nie chcemy walczyć z żadną religią. Trzeba jednak zdecydowanych działań, by powstrzymać każdego, kto zabija w imię religii. Mamy do czynienia ze zbrodniami przeciwko ludzkości. Jest trudno, ale modlimy się i trwamy przy Chrystusie, który jest naszym Mistrzem i nauczycielem prawdy”.

***

 „Pastwo Islamskie jest zagrożeniem realnym, trzeba stawić mu czoła. Ale siły wojskowe i bombardowania nie rozwiążą sprawy. Potrzebujemy strategii powstrzymania ich ekspansji.” W ten sposób odniósł się do interwencji amerykańskich sił powietrznych nuncjusz apostolski w Syrii abp Mario Zenari. W wywiadzie udzielonym włoskiemu dziennikowi Avvenire watykański dyplomata zauważył, że rozważnym posunięciem ze strony USA było zaangażowanie innych krajów Bliskiego Wschodu do wspólnych działań. Jak wyjaśnia hierarcha, muzułmanie wciąż jeszcze pamiętają krucjaty, więc indywidualną interwencję Stanów Zjednoczonych, uważanych za kraj chrześcijański, postrzegano by jako atak chrześcijan na muzułmanów. 

Z drugiej strony Arabia Saudyjska i Katar, główni sponsorzy Państwa Islamskiego, zdali sobie sprawę, że formacja ta jest już poza ich kontrolą i chcą ją zatrzymać. Według nuncjusza na nich zatem spoczywa w pierwszej kolejności odpowiedzialność, by powstrzymać dżihadystów. Abp Zenari dodał też, że w Syrii muzułmanie mają silne poczucie rodziny, małżeństwa i innych wartości, na których można zbudować drogę wzajemnego porozumienia z chrześcijanami.