Brama Europy

Beata Zajączkowska

Papież zaczyna poznawanie Europy od jej peryferii, a przede wszystkim od ziemi, gdzie męczeństwo wydaje owoce pokojowego współistnienia.

Brama Europy Beata Zajączkowska

O to „pierwszeństwo” papieskiej pielgrzymki zabiegało wiele krajów. Potężnych mocarstw, potęg polityczno-gospodarczych, ziem, gdzie przed wiekami chrześcijaństwo jako pierwsze wszczepiało się w europejską glebę. Franciszek wybrał peryferie. Geograficzne, gospodarcze, polityczne i w pewnej mierze religijne. Wybrał, jak ktoś zaznaczył, Kopciuszka Europy. To właśnie Albania jest celem pierwszej europejskiej pielgrzymki Papieża. Choć Franciszek spędzi tam w niedzielę zaledwie jedenaście godzin, to przesłanie, które stamtąd popłynie będzie ważne nie tylko dla Europy, ale dla wszystkich tych zakątków globu, gdzie wciąż walczy się i zabija „w imię Boga”.

„Męczeństwo” i „współistnienie” – te dwa słowa mogą stanowić klucz do zrozumienia tego dlaczego Franciszek zaczyna od Albanii. W 1967 r. w albańskiej konstytucji znalazł się zapis ogłaszający ten kraj „pierwszym ateistycznym państwem świata”. „Wyobraźcie sobie, że jeśli się szło na niedzielną mszę to się łamało konstytucję, a za sprawowanie sakramentów groziła śmierć” – mówił Franciszek wyraźnie poruszony męczeńską kartą Albanii. Mówił też o 1.820 kościołach zrównanych z ziemią i setkach innych zamienionych na sale gimnastyczne, magazyny, sale taneczne, świetlice, czy kina. Konstytucyjny zapis, że „Państwo nie uznaje żadnej religii”, co było tłumaczone jako zawieszenie działalności chrześcijaństwa, islamu i judaizmu, kosztował Kościół albański życie 137 duchownych (w tym 8 biskupów) oraz śmierć setek osób świeckich, które nie chciały wyprzeć się swojej wiary. Prześladowania komunistycznego reżimu przeżyło zaledwie 33 księży. Przez 24 lata w tym kraju publicznie nie sprawowano Eucharystii.

Śledząc papieską pielgrzymkę warto pamiętać, że to Bałkany, a Albania to najbardziej muzułmański kraj na naszym kontynencie, nie licząc Kosowa, którego niepodległości Stolica Apostolska nie uznaje. Męczeństwo, które w równej mierze dotykało chrześcijan, muzułmanów i żydów dziś owocuje tam zgodą i wzorcową współpracą międzyreligijną. Powstał rząd jedności narodowej złożony z muzułmanów, prawosławnych, katolików wraz z radą międzyreligijną, która jest bardzo pomocna w budowaniu harmonii społeczno-religijnej. Radykalne nurty islamu próbowały to wielokrotnie rozwalić. Muzułmanie zdobywający swe szlify w krajach Zatoki Perskiej przywozili ze sobą także fundamentalistyczne poglądy w których na dialog i współpracę nie było miejsca. Wspólne męczeństwo Albańczyków stawiało temu jednak mocny opór. Ludzie zmęczeni latami cierpień pokazywali, że nad podziały stawiają współpracę i pokojowe współistnienie.

Ta harmonia wymagała ofiar, nie tylko w czasach komunistycznych prześladowań, ale także później w czasie wolności i budowania demokracji. Albańczycy nauczyli się jednak w ciągu wieków, że można do końca być wiernym swojej religii respektując w pełni przekonania innych. To lekcja z której nauczkę powinien wyciągnąć cały świat.