Synek z Cieszyna biskupem w Afryce

Joanna Juroszek

publikacja 29.08.2014 17:56

Bp Zbigniew Tadeusz Kusy OFM na misjach posługuje już 35 lat. Od 15 sierpnia jako biskup koadiutor w Republice Środkowoafrykańskiej. Z uśmiechem mówi, że nie będzie jak w kawale: "Szczęść Boże, biskupie ordynariuszu, jak zdrowie?".

Synek z Cieszyna biskupem w Afryce Joanna Juroszek /Foto Gość Uroczysta Msza św. u oo. franciszkanów w Katowicach pod przewodnictwem bp. Zbigniewa Tadeusza Kusego odbędzie się w niedzielę o godz. 11

Joanna Juroszek: 15 sierpnia w Bangi, stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej, abp Dieudonné Nzapalainga udzielił Ojcu święceń biskupich. Rozpoczyna Ojciec posługę biskupa koadiutora diecezji Kaga-Bandoro. Co to oznacza?

Bp. Tadeusz Kusy OFM:  To, że mam dzielić się tym, co sam otrzymałem. Tym, co Pan Bóg daje mi doświadczyć, co jest moim bogactwem otrzymanym również tu, w Afryce, przez 35 lat mojego posługiwania. Po święceniach, w niedzielę 17 sierpnia, odprawiałem Mszę św. w parafii, w której jest nasz klasztor, a gdzie dotychczas byłem wychowawcą młodych franciszkanów na etapie postulatu. Ludzie z wielką dumą mówili, że nasz, z naszej parafii, z Bimbo, został biskupem. To dla mnie znak i wielka radość, że mnie przyjęli. Chciałbym się im za to odwdzięczyć, prawdziwie stając się dla nich bratem. W dniu święceń sparafrazowałem św. Augustyna, który mówił: „Z wami jestem chrześcijaninem, dla was jestem biskupem”. A ja powiedziałem: „Z wami jestem bratem, dla was biskupem”. W tym rozumiem także to, jaki charakter ma mieć moja posługa. Dar braterstwa, nie tylko z mojej strony, ale także uczenie, że braterstwo ma być naszą siłą w Kościele, siłą życia chrześcijańskiego.

W wywiadzie dla Radia Watykańskiego powiedział Biskup, że być może jest ostatnim biskupem nie-Afrykańczykiem. Rzeczywiście takie są tendencje?

Oczywiście. Aktualnie na 10 biskupów w 9 diecezjach, bo ja jestem koadiutorem, jest pół na pół. Są: Belg, Hiszpan, dwóch Włochów i na tym koniec. Mieliśmy trudne przeżycia związane z oczyszczeniem i wzmocnieniem Kościoła. Dwa lata temu końcem lipca zostało wyświęconych czterech afrykańskich biskupów, w tym trzech z naszego kraju. Kiedyś niektórzy mówili mi: „A może ty będziesz biskupem?”. Na co ja: „Nie sądzę, czas europejskich biskupów się skończył”. Pan Bóg ma swoje drogi i nie należy bazować na różnicach rasy, pochodzenia, ale słuchać potrzeb Kościoła.

Pełni Ojciec posługę biskupa koadiutora. Z czasem zastąpi Biskup obecnie urzędującego ordynariusza. Ale już teraz zmienia Biskup miejsce zamieszkania.

Nie zmieniłem jeszcze miejsca zamieszkania. Nie dojechałem tam, bo drogi są trudne i miałem trochę za mało czasu, żeby pojechać, wrócić do stolicy, a potem udać się do Rzymu na formację, która zaczyna się początkiem września. Bp Albert Vanbuel będzie wprowadzał mnie w to, co jest życiem diecezji. Znamy się już prawie od 20 lat. Będę z nim i życzę mu, żeby Pan Bóg dał mu i zdrowie, i siłę, żeby jego praca trwała jak najdłużej. To nie jest jak w urzędzie: ten kończy, tamten zaczyna. Tu są braterskie wprowadzenie, dzielenie się. Zaraz w październiku mamy w planie zebranie diecezjalne przygotowujące początek nowego roku duszpasterskiego. Później mam animować tygodniowe rekolekcje dla wszystkich kapłanów, biskupa, dla tych, którzy służą w Kościele. A w drugiej połowie października możemy zacząć wizyty w parafiach. Plan jest już dość napięty, ale jak mówię, to będzie współpraca, a nie oczekiwanie na to, jak to się żartobliwie mówi: biskup koadiutor pyta się rano biskupa ordynariusza: „Szczęść Boże, jak zdrowie?”, czyli już czeka, żeby sobie poszedł.

Biskup na misjach posługuje już 35 lat.  Czym różni się Kościół w Polsce od Kościoła w Afryce?

Nie jest łatwo mówić o różnicach, ponieważ trzeba znaleźć płaszczyzny tych różnic. Zacznę historycznie: mamy ponad 1000 lat chrześcijaństwa. Ja to przeżywałem jako młodzieniec w diecezji katowickiej, w Piekarach w maju w 1966 r. Synek z Cieszyna pierwszy raz do Katowic przyjechał i poszedł na pielgrzymkę mężczyzn do Piekar... Tysiąc lat. A w Afryce, w 1994 r., czyli 20 lat temu, świętowaliśmy 100-lecie Kościoła katolickiego. Jak było w Polsce 100 lat po chrzcie Piastów? Była reakcja pogańska, początki ewangelizacji. Teraz są inne warunki: są diecezje, parafie, miejscowi kapłani, biskupi. Uważam też, że nasza misja jako misjonarzy się zmieniła. To już nie jest czas pionierów, którzy zaczynają, tworzą struktury, ale czas towarzyszenia młodemu Kościołowi. Ważne jest wychowanie młodych i starszych. Wychowanie, czyli formacja chrześcijańska. Z mojej strony było to towarzyszenie w rozeznaniu powołania. Towarzyszyłem im w seminarium, prowadziłem wykłady międzyzakonne przez 12 lat. Moim zadaniem jest podzielić się z nimi dziedzictwem Kościoła i pozwolić na to, żeby nieśli je swoją drogą. Przeżywanie wiary jest inne, ale wiara, jako dar Boży, jest ta sama. Z dumą mogę powiedzieć, że w krótkim odstępie czasowym były: moja nominacja, a miesiąc później pierwsze śluby wieczyste naszego brata ze Środkowej Afryki.

Ilu braci formuje się obecnie w tej części Afryki?

W Bimbo prowadzimy postulat, proponujemy 2 młodym lata, aby mieli dosyć czasu na rozeznanie, odejście od rodziny i wejście w nową, zakonną rodzinę. Po pierwszym roku jest 3 mężczyzn. W tym roku przyjmujemy kolejnych 4. Działamy od 2004, 2005 r. Od tego roku akademickiego w naszym seminarium franciszkańskim w Republice Demokratycznej Konga jest 4 alumnów, w nowicjacie nie ma nikogo, a 4 jest już po pierwszych ślubach.

Na koniec pytanie pewnie najtrudniejsze, dotyczące warunków politycznych Republiki Środkowoafrykańskiej. Trwa wojna domowa. Czy pokój jest możliwy?

Wojna ujawniła się końcem 2012 r., ale napięcia, walki partyzanckie związane z przejęciem władzy istniały już od wielu lat. Policzono, że przez lata niepodległości było 14 prób przewrotu władzy. Dzisiejsza wojna jest jednak prowadzona na wielką skalę. Obecną sytuację trudno zrozumieć. Wydaje mi się, że punktem wyjścia było niezadowolenie pewnych grup etnicznych, w większości muzułmańskich, które zamieszkują tereny przy granicy z Sudanem i Czadem. Na to narzuciła się też chęć zagarnięcia tego terenu dla islamu. Jesteśmy konkurentami: kto zdobędzie serce Afrykańczyka: Ewangelia Chrystusa czy islam? Najeźdźcy zniszczyli struktury, dobre współżycie między ludźmi. To są grupy, nie większość, które siłą próbują zyskać. Rozproszenie ludzi, zniszczenia - to jest też wezwanie dla Kościoła: jak żyć, jak trwać? A mój region jest linią między wpływami rebeliantów Seleki i sił samoobrony, która też niszczy. Żeby żyć, trzeba jeść, a żeby jeść, to się kradnie. Przykre jest to, że nie ma tam myślenia o przyszłości, państwo jest w rozsypce: jest pani prezydent, jest rząd tymczasowy, ale nie mają środków na to, żeby coś zrobić. Nie wyjdziemy z tego tak szybko. Nawoływania do jedności, pokoju są konieczne. Gesty pojednania, spotkania są konieczne, ale jak nie zmieni się serce ludzi, to będą to tylko polityczno-dyplomatyczne zabiegi. Naszym zadaniem jako Kościoła jest przekonać ludzi o konieczności naszego osobistego i wspólnotowego nawrócenia. Wykorzenić z serca to, co jest nienawiścią, co prowadzi do odrzucenia czy egoizmu. To jest najtrudniejsze. Potrzebne będą lata, żeby to odbudować. Ludzie stracili domy, zginęli, a jest jeszcze przynajmniej kilkaset tysięcy, nie tylko w stolicy, ale także poza nią tych, którzy uciekli z wiosek, którzy żyją pod namiotami albo pod gałęziami z palmy. To świadczy o tym, że ciągle jest źle.


Bp o. Tadeusz Kusy OFM urodził się 2 grudnia 1951 r. w Cieszynie (diecezja bielsko-żywiecka). Do Zakonu Braci Mniejszych w Prowincji Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wstąpił 31 sierpnia 1969 r. Przyjął wtedy imię zakonne Zbigniew. Śluby wieczyste złożył 26 sierpnia1974 r., a święcenia kapłańskie 15 kwietnia 1976 r. Po dwuletniej praktyce duszpasterskiej w Katowicach - Panewnikach i Opolu, wyjechał na misje do Zairu, gdzie pracował od 1979 do 1986 roku. Od 1989 r., po studiach w Instytucie Nauk i Teologii Religii w Paryżu, pracuje na misjach w Republice Środkowoafrykańskiej. Ostatnio pełnił posługę w domu formacyjnym w Bangui-Bimbo.