Papież: Emerytura? Zrobiłbym to samo.

Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 19.08.2014 12:45

"Musimy się przyzwyczaić do papieży emerytów" - powiedział Franciszek.

Papież: Emerytura? Zrobiłbym to samo. PAP/EPA/DANIEL DAL ZENNARO Papież w czasie konferencji prasowej na pokładzie samolotu, którym wracał z Korei

"Mój pontyfikat będzie krótki. Nie potrwa dłużej niż dwa, trzy lata (...)

Nawet jeśli nie spodoba się to teologom, musimy się przyzwyczaić do papieży emerytów" - powiedział Franciszek na pokładzie samolotu na trasie Korea-Rzym.

Choć relacje z wczorajszej  konferencji prasowej papieża zdominowały komentarze dotyczące Iraku i stosunku Watykanu do zbrojnej interwencji w tamtym rejonie, to Franciszek przez ponad półtorej godziny rozmawiał z 72 dziennikarzami także o swoim pontyfikacie i planach na przyszłość. Jak relacjonuje Jean Guenois na łamach dzisiejszego "Le Figaro", Franciszek "o swojej abdykacji, wspominał dyskretnie już dwukrotnie w czasie swojego pontyfikatu (...). Ale teraz ta kwestia jest jasna: papież poda się do dymisji za trzy lata".

Czy francuski watykanista, podobnie jak setki innych dziennikarzy za pontyfikatu Jana Pawła II czy jego następcy, snuje spekulacje? Wygląda na to, że nie.

Jak podkreśla z kolei Andrea Tornielli, wysłannik włoskiej La Stampy, "Franciszek nie pozwala nam już domniemywać, a wszelkim dziennikarskim insynuacjom postawił tamę, wyznaczając niemal precyzyjnie datę końca swojego pontyfikatu". Obaj komentatorzy podkreślają, że Franciszek dwukrotnie przywołał "pokorną i odważną decyzję" swojego poprzednika. "Jeszcze przed 70 laty instytucja biskupa emeryta wydawała się nie do przyjęcia. Tak jest i teraz z papieżem. Ale się przyzwyczaimy" - dodał Franciszek. "Bowiem jeśli nawet człowiekowi dopisuje zdrowie, z wiekiem jednak maleje zdolność do podejmowania właściwych decyzji i dowodzenia Kościołem. Ciało odmawia posłuszeństwa i jest zmęczone. Benedykt XVI otwarł więc drzwi do nowej instytucji i nie widzę w tym nic wyjątkowego".

Potem prosto do Pana...

Jak zgodnie relacjonują włoscy i francuscy watykaniści, Franciszek o abdykacji mówił w kontekście pytań o jego niesamowitą popularność. Papież zwierzył się, że czuł się z początku zażenowany okrzykami "Francesco! Francesco!", dlatego prosił, by zamienić je na "Chrystus! Chrystus!". Jednak  już nie nalega. "Teraz podchodzę do tego z dużo większą swobodą i naturalnie. Na początku mnie to przerażało. (...) Ale dziękuję Bogu za popularność. Widzę to w takich kategoriach: to radość ludu Bożego i nie należy jej tłamsić. To forma wyrażenia przez ludzi radości z obecności Pana. Bo ja jestem grzesznikiem, błądzę i popełniam mnóstwo błędów. Jestem tylko narzędziem Boga. (...) Wiem więc, że moje możliwości skończą się za dwa, trzy lata". Widząc jednak powagę i zdziwienie na twarzach dziennikarzy, Franciszek dodał, by nieco rozładować sytuację : "No, a potem, cóż... prosto do Pana". Po czym papież wybuchnął salwą śmiechu. Podobnie jak obecni na pokładzie samolotu dziennikarze.

"Jednak słowa Franciszka o abdykacji i to w tak krótkiej perspektywie czasu nie są kokieterią. Skończy on wówczas 80 lat i jak należy przypuszczać planuje by ten właśnie wiek stał się granicą przechodzenia na emeryturę papieży" - kwituje Guenois.

Muszę być bardziej ostrożny 

Inną kwestią jest też to, że Franciszek od samego początku nie oszczędza się. Właśnie pracuje nad kolejną encykliką, tym razem o ekologii. W najbliższym czasie pojedzie do Albanii (wrzesień), na Sri Lankę i Filipiny (styczeń 2015), potem planuje też odwiedzić Stany Zjednoczone. Ważą się losy wyjazdów do Meksyku, Hiszpanii i Japonii, skąd napłynęły zaproszenia.

"Jak co roku byłem na wakacjach - śmiał się wczoraj papież. - W domu. Nigdy nie wyjeżdżam. Ostatni raz w 1975 r. z jezuitami! Wtedy wyjechałem z Buenos Aires. Ale co roku mam wakacje: zmieniam wtedy rytm dnia, czytam to, co lubię, spaceruję, słucham muzyki, więcej się modlę. To daje mi wytchnienie, nabieram tak sił".

Na pytanie, czemu w lipcu w ostatniej chwili odwołał wizytę w klinice Gemelli, papież odpowiedział:"Faktycznie na 10 minut przed wyjściem wszystko odwołałem. To był czas wytężonej pracy. Nie dałem rady. Muszę być bardziej ostrożny".

Mogę sam jeździć windą

Odpowiadając na pytania dotyczące codziennego życia w Domu św. Marty, Franciszek mówił : " Próbuję być wolny. Mój dzień to wciąż spotkania, praca za biurkiem, ale wiodę też normalne życie". Na pytanie, czy czuje się więźniem Watykanu, papież odparł: "Nie! Ale na początku tak właśnie się czułem! Ale teraz mury już runęły. Chciałbym bardzo móc wyjść samotnie na ulicę, wsiąść do autobusu, być z ludźmi, ale to niemożliwe. Taka jest rzeczywistość.  Ale na przykład mogę wreszcie sam jeździć windą! Tak, tak, bo na początku mi nie pozwalali!".