Niech ksiądz powie to i to

Damian Orłowicz; GN 33/2014 Katowice

publikacja 21.08.2014 06:00

– Większość ludzi, których tam spotkałem, przeżyła załamanie psychiczne. Mają zaledwie 15, 18 lat, a ty mówisz im, że ich życie może wyglądać inaczej, że Bóg chce ich zbawić, uzdrowić, że Go potrzebują – opowiada ks. Dawid Klimera, wikary z parafii Matki Bożej Królowej Różańca Świętego w Łaziskach Górnych.

 Ks. Dawid Klimera na Przystanku grzegorz hełka Ks. Dawid Klimera na Przystanku

Jezus na Woodstocku? Dla wielu brzmi to absurdalnie. Jednak jest to możliwe dzięki uczestnikom Przystanku Jezus. Głównym wydarzeniem podczas ich pobytu w Kostrzynie jest wyjście do ludzi na pole, gdzie odbywa się Przystanek Woodstock. Zanim jednak wyszli, odbyli rekolekcje poprowadzone przez bp. Edwarda Dajczaka. Nabożeństwo pokutne odprawił bp Grzegorz Ryś. – Czas rekolekcji jest nam szczególnie potrzebny. Tylko ten ewangelizator jest dobry, który sam doświadczył Boskiej miłości – mówi ks. Dawid.

Tutaj coś jest

Kapłan zapamiętał historię Marka. To wygadany, inteligentny 19-latek. Sam podszedł i zaczął wypytywać o Przystanek. – Mówię mu: „Jeśli chciałbyś zobaczyć, sprawdzić, to przyjdź. Zapraszamy” – wspomina ks. Klimera. Chłopak szedł z ks. Dawidem w kierunku Przystanku Jezus i opowiadał mu o swoim życiu. Widząc, w jaki sposób kapłan ewangelizował inne osoby, powiedział: „Księże, tego tak się nie robi. Niech ksiądz powie to, to i to”. – Zaskoczony pytam, skąd to wszystko wie. Na co on: „No, nie wiem, tak mi się wydaje”.

Marek deklarował się jako „totalny ateista”. Na Woodstocku sam jednak podchodził do innych i namawiał ich, żeby przyszli na Przystanek Jezus. Mówił im też, że... Bóg ich kocha. Na Przystanku Jezus o Bogu nie mówił nic. Po prostu mu się tam podobało. Księdza Dawida zapewniał, że przyjdzie następnego dnia. Tak jednak się nie stało. Gdy Przystanek dobiegał końca, ks. Dawid został poproszony pod scenę. Tam czekał na niego Marek. Przepraszał, że nie przyszedł, ale nie był w stanie, bo „trochę” przesadził z alkoholem. – Wiem, że nie wierzysz w Boga, ale proszę cię o jedno – pozwól mi się nad tobą pomodlić. Dotknij tego krzyża, który jest obok nas – powiedział chłopakowi wikary z naszej archidiecezji. Nad Markiem modliło się wtedy kilka osób. Chłopak nie wiedział, co się stało, ale wyszedł z Przystanku Jezus przemieniony. Na koniec powiedział: „Proszę księdza, jeśli dożyję, w przyszłym roku tu przyjdę, bo wiem, że tutaj coś jest”. – Może nie czuje jeszcze i nie potrafi nazwać Pana Boga, ale chce za Nim iść – wierzy ks. Klimera.

Ks. Dawid na Przystanek Jezus wybrał się po raz drugi. Wszystko rozpoczęło się od zaproszenia ks. Artura Godnarskiego, organizatora całej akcji. Poznał go na rekolekcjach rocznikowych. Na początku miał obawy, bo ogólna myśl o Przystanku Woodstock i ewangelizacji na nim kojarzyła mu się tylko z obrazem przedstawianym w mediach. Na miejscu okazało się coś całkiem innego.

Zdrowi nie potrzebują

Jak podkreśla kapłan, woodstockowicze mają zamazany obraz Boga. Często wierzą i przyznają się do Niego, ale z Kościołem nie chcą mieć nic wspólnego. I nagle na polu w Kostrzynie widzą księdza, który przychodzi, mówi: „Siemka”, rozmawia z nimi o normalnym życiu i zupełnie nie wpisuje się w ich schemat. Chrystus wysyłał uczniów po dwóch albo trzech. Na Przystanku jest podobnie. Idzie się pośrodku pola, a woodstockowicze często sami kierują się w stronę księży. Niekiedy nie potrafią przełamać tej bariery. Wtedy ewangelizator pierwszy próbuje rozpocząć rozmowę.

– Podchodząc do danej osoby, nie można jej moralizować, mówić: „Musisz to zrobić, bo tak każe Kościół” – opowiadają ewangelizatorzy. Dopiero świadectwo pozwala im przejrzeć na oczy. Nie jest ono możliwe bez pomocy Ducha Świętego. Ewangelizator musi otworzyć się na Jego dary. – Czujesz obecność Boga szczególnie wtedy, kiedy jakaś sprawa wydaje ci się beznadziejna i przegrana. Ciężko to ująć, ale ma się przekonanie, że właśnie te słowa są właściwe – mówi ks. Klimera.

Nie zawsze można jednak zrobić tyle, ile by się chciało. Ksiądz Dawid poznał narkomankę. Miała 17 lat i bardzo potrzebowała Boga. Kapłan wyspowiadał ją, żałuje tylko, że nie miał przy sobie adresów ośrodków pomocy, które mógłby jej przekazać. – Kiedy szedłem po polu, przypominały mi się słowa: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”. Pan Bóg przyszedł powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników. Te słowa mnie urzekają. Bóg wybiera słabych, aby ich umacniać. Naprawdę On leczy serca – mówi ks. Dawid.

Przystanek Jezus w Kostrzynie nad Odrą odbywał się od 27 lipca do 3 sierpnia. W tym samym czasie, gdy trwał Przystanek Woodstock.

TAGI: