Kto zostanie nowym metropolitą kijowskim?

KAI/red.

publikacja 01.08.2014 11:44

Od tego zależy przyszłość prawosławia na Ukrainie, a pośrednio także na całym świecie.

Ławra Peczerska Norbert Aepli, Switzerland Ławra Peczerska
Tu wybrany zostanie nowy metropolita Kijowa

W środę 13 sierpnia w Ławrze Kijowsko-Pieczerskiej ma zebrać się Sobór Biskupów Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (UKP) celem wybrania nowego zwierzchnika na miejsce zmarłego 5 lipca metropolity Włodzimierza (Sabodana).

Wydarzenie to, formalnie dotyczące tylko jednego z prawosławnych Kościołów Ukrainy  (inna sprawa, że największego, a przy tym podlegającego Moskwie) ma wymiar znacznie szerszy. Należy bowiem pamiętać, że Ukraina odznaczała się zawsze żywszą i głębszą wiarą niż Rosja, a czynnik religijny odgrywał tam nieporównanie większą rolę. Od tego, kto zostanie nowym metropolitą Kijowa i całej Ukrainy może w dużej mierze zależeć także przyszłość prawosławia w tym kraju, a pośrednio także na całym świecie. Od tego wyboru zależy, czy ta poważna część prawosławia starać się będzie o autokefalię, czyli niezależność od Moskwy, czy nadal pozostanie jej podporządkowana;  a jeśli tak, to w jakiej formie podległość ta będzie realizowana. To zaś może wpłynąć na układ sił podczas zbliżającego się Wszechprawosławnego Soboru.

Zanim jednak przyjrzymy się kandydatom na urząd zwierzchnika i ich szansom, wypada w skrócie przypomnieć burzliwe dzieje prawosławia na Ukrainie. Należy podkreślić, że to właśnie Kijów, przyjmując chrzest z Bizancjum w 988, stał się kolebką i „matką” chrześcijaństwa dla całej historycznej Rusi i jej obecnych spadkobierców – Rosji, Białorusi i oczywiście Ukrainy. Aż do drugiej połowy XVII w. prawosławni na tych ziemiach podlegali Konstantynopolowi, później część wschodnia – na lewym brzegu Dniepru – przeszła pod jurysdykcję Moskwy, która z czasem rozciągnęła swe panowanie na całą Ukrainę. Do dzisiaj budzi to jednak sprzeciwy Patriarchatu Konstantynopolskiego, uważającego, że Ukraina nadal formalnie stanowi jego obszar kanoniczny.

Gdy latem 1917, po upadku caratu, zebrał się Sobór Lokalny Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP), na którym m.in. przywrócono patriarchat, na porządku dziennym stanęła również sprawa przyznania autokefalii prawosławiu ukraińskiemu.

Z poparciem Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej z Symonem Petlurą na czele, autokefalię Kościoła ukraińskiego ogłosił Wszechukraiński Sobór Prawosławny w październiku 1921 roku. Decyzję tę, pod wpływem nacisku nowej władzy, uznał również patriarchat moskiewski (w 1923 roku), odpowiadając jednocześnie utworzeniem Egzarchatu Ukraińskiego dla tych parafii, które nie chciały nowego zwierzchnictwa. Po likwidacji niezależnego Kościoła w czasach stalinowskich ta właśnie struktura odrodziła się na fali odwilży 1943, gdy Stalin zezwolił na wznowienie przez Kościół rosyjski szerszej działalności publicznej. Egzarchat istniał do początków lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Od 1966 na jego czele stał jako metropolita kijowski i całej Ukrainy Filaret (Denysenko).Struktury niezależnego Kościoła przetrwały jednak na emigracji.

31 stycznia 1990 Sobór Biskupi Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zniósł egzarchat, powołując na to miejsce Ukraiński Kościół Prawosławny o szerokiej autonomii, pod wieloma względami nawet niezależny od Patriarchatu Moskiewskiego, pozostający jednak w jego jurysdykcji. Na czele nowej jednostki pozostał dotychczasowy egzarcha, który po śmierci w maju 1990 patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Pimena liczył na to, że zostanie jego następcą. Tak się jednak nie stało i Filaret – po wyborze nowym patriarchą Aleksego II – wyjechał na Ukrainę jako zwierzchnik UKP.

Szybko podjęto kolejne starania o uzyskanie niezależności przez ten Kościół, na co jednak Moskwa nie chciała się zgodzić. Sobór Lokalny UKP (1-3 listopada 1991) w obliczu – jak to określono – zagrożenia „ekspansją grecko- i rzymskokatolicką” poprosił patriarchę Aleksego II i episkopat RKP o obdarzenie prawosławia ukraińskiego autokefalią. Podkreślano również tysiącletnie dzieje metropolii kijowskiej, której spadkobiercą jest UKP z 35-milionową rzeszą wiernych, co tym bardziej miało uzasadniać prośbę o utworzenie patriarchatu kijowskiego.

Ale Patriarchat Moskiewski odrzucił te prośby i na Soborze Biskupim UKP w Charkowie 27 maja 1992 zwolniono Filareta ze wszystkich stanowisk kościelnych, a 11 czerwca Rosyjski Kościół Prawosławny wykluczył go ze stanu duchownego. Nowym zwierzchnikiem promoskiewskiego prawosławia na Ukrainie został wówczas dotychczasowy metropolita rostowski Włodzimierz (Sabodan), który do tego czasu nie miał prawie żadnych związków z tym Kościołem.

W odpowiedzi na to Filaret i jego zwolennicy utworzyli 25 czerwca 1992 Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK), którego głową został przybyły z emigracji metropolita Włodzimierz (Romańczuk). Wkrótce jednak w łonie i tej wspólnoty doszło do podziału. Dziś, obok Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego istnieje jeszcze kontynuujący tradycje emigracyjne Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny – trzecia i najmniejsza prawosławna struktura kościelna w tym kraju. I – podobnie jak Patriarchat Kijowski – niekanoniczna, czyli nieuznawana za legalną przez inne Kościoły prawosławne.

Tak w dużym skrócie wygląda dzisiaj sytuacja w prawosławiu ukraińskim: trzy Kościoły, w tym dwa niekanoniczne, skłócone ze sobą, przy czym każdy z nich odgrywa mniejszą lub większą rolę przynajmniej w niektórych rejonach kraju. Największy z nich – Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego ma największe wpływy na wschodzie kraju, gdzie przeważają Rosjanie lub zruszczeni Ukraińcy, opowiadający się za bliskimi więzami z Rosją, a nawet – jak pokazują najnowsze wydarzenia polityczne – za przyłączeniem się do Rosji (przynajmniej niektórzy tak uważają).

Ale jednocześnie paradoksalnie, ten właśnie Kościół sprawia Patriarchatowi Moskiewskiemu, i to od dawna, wiele kłopotów. Chodzi bowiem o to, że o ile początkowo miał on być swego rodzaju ostoją wpływów rosyjskich na Ukrainie, o tyle z biegiem lat coraz bardziej umacniały się w nim dążenia do niezależności od RKP, choć nie zawsze i niekoniecznie do autokefalii. Moskwa, zwłaszcza od czasu, gdy na czele RKP stanął patriarcha Cyryl, coraz wyraźniej dążyła do osłabienia owej niezależności UKP, starając się m.in. zastąpić starszego i schorowanego, ale też coraz bardziej niezależnego metropolitę Włodzimierza, kimś bardziej prorosyjskim. Co najmniej od 2 lat Włodzimierz de facto nie kierował Kościołem, ale gdy podejmowano próby rzeczywistego odsunięcia go od zarządzania, ten znajdował w sobie dość sił, aby pokazać, że nadal sprawuje władzę.

Ostatecznie jednak 24 lutego br. Święty Synod UKP PM odwołał 78-letniego, ciężko chorego Włodzimierza i na jego miejsce mianował tymczasowym zwierzchnikiem Kościoła niespełna 70-letniego metropolitę czerniowieckiego i bukowińskiego Onufrego (Berezowskiego). Włodzimierz pozostał jednak honorową głową UKP aż do śmierci, która nastąpiła 5 lipca. W czasie pogrzebu 8 bm. postanowiono, że nowego metropolitę kijowskiego i całej Ukrainy wybierze Sobór Biskupi UKP PM, który zbierze się 13 sierpnia w Kijowie.

W tej chwili trudno przewidzieć, kto zostanie wybrany na to stanowisko. Kandydatów, czyli biskupów diecezjalnych, jest 52, do których należy dodać 22 biskupów pomocniczych. Nie mogą oni wprawdzie być wybranymi, ale ich głosy mogą wpłynąć na wybór tego czy innego hierarchy. Wiadomo natomiast z całą pewnością, że walka o tron metropolitalny rozegra się między zwolennikami bliskich więzi z Moskwą a ich przeciwnikami, a więc zwolennikami autokefalii lub co najmniej szerokiej autonomii.

Do grona tych pierwszych zalicza się powszechnie metropolitów: odeskiego i izmajłowskiego Agatangela, symferopolskiego i krymskiego Łazarza, donieckiego i mariupolskiego Hilariona oraz białocerkiewskiego i bogusławskiego Augustyna. Przez wiele lat za promoskiewskiego uchodził też obecny strażnik Tronu Metropolitalnego metropolita Onufry, ale gdy objął to stanowisko, co najmniej kilkakrotnie wyrażał się krytycznie o polityce Rosji wobec Ukrainy, co oczywiście nie musi oznaczać stanowiska zdecydowanie antymoskiewskiego w sprawach kościelnych.

Za osłabieniem, a w skrajnych przypadkach nawet zerwaniem więzów z RKP, opowiadają się zwłaszcza młodsi hierarchowie ukraińscy, np. biskupi lwowski i halicki Filaret oraz metropolita tarnopolski i krzemieniecki Sergiusz. Ten pierwszy dał się poznać szerszej opinii publicznej dzięki ostremu w treści listowi, jaki na początku agresji rosyjskiej przeciw Ukrainie wystosował do prezydenta W. Putina.

Ogólnie można powiedzieć, że podział na „stronnictwa” pro- i antyrosyjskie w łonie episkopatu UKP PM pokrywa się m.in. z podziałem na Ukrainę Zachodnią – bardziej nacjonalistyczną i antymoskiewską oraz Wschodnią – zdecydowanie prorosyjską. Ale nie jest to do końca ścisłe, gdyż np. arcybiskup mukaczowski i użhorodzki Teodor (a więc z zachodu kraju) znany jest ze swych sympatii promoskiewskich i antyukraińskich.

Innym kryterium oceny poszczególnych kandydatów może być ich stosunek do integracji swego kraju ze strukturami europejskimi. Jak pamiętamy, odrzucenie w listopadzie ub. r. przez ówczesne władze Ukrainy uzgodnionego już projektu dokumentu o jej stowarzyszeniu z Unią doprowadziło do manifestacji na Placu (Majdanie) Niezależności w Kijowie, a potem w innych miastach. Te zaś z kolei przerodziły się w trwającą do dziś napiętą sytuację, a nawet w otwartą i podsycaną przez Rosję wojnę na wschodzie kraju. I znów linia podziału na zwolenników i przeciwników „eurointegracji” pokrywa się mniej więcej z nastawieniem pro- i antymoskiewskim.

Na dwa tygodnie przed planowanymi wyborami nowego zwierzchnika kanonicznego prawosławia ukraińskiego wiadomo, że Patriarchat Moskiewski będzie się starał przeforsować za wszelką cenę posłusznego sobie kandydata, który zapewniłby większą uległość prorosyjską formalnie autonomicznego UKP PM. Jeszcze za życia metropolity Włodzimierza media rosyjskie sugerowały, że jego następcą mógłby zostać nawet ktoś z najbliższego otoczenia patriarchy Cyryla, zupełnie nie związany z Ukrainą (np. metropolita Hilarion). Pośrednim potwierdzeniem takich domysłów mogło być późniejsze mianowanie patriarszym egzarchą Białorusi, na miejsce mocno zakorzenionego w miejscowych realiach metropolity Filareta, metropolity Pawła z głębi Rosji. Ale taki scenariusz wydaje się wyjątkowo mało prawdopodobny, gdyż Ukraina to nie Białoruś ani politycznie, ani kościelnie. Poza tym zakres samodzielności UKP jest dużo większy niż egzarchatu białoruskiego i formalnie Moskwa nie ma możliwości wpływania na decyzje podejmowane przez ten Kościół. Może jedynie zatwierdzić (lub odrzucić) zwierzchnika wybranego przez tamtejszych biskupów.

Dodajmy jeszcze, że aby uniknąć ewentualnych nadużyć i zmian przepisów już w trakcie przyszłych wyborów głowy UKP, Wydział ds. Religii i Narodowości Ministerstwa Kultury Ukrainy wydał 21 lipca specjalne oświadczenie, stwierdzające, iż wybory te mogą się odbyć wyłącznie na podstawie zatwierdzonego przez władze statutu tego Kościoła. Chodzi o to, aby nie dopuścić do powtórzenia sytuacji z 1992, gdy Synod Biskupów UKP wprowadził zmiany do obowiązujących wówczas przepisów i na tej podstawie wybrał nowego zwierzchnika.

Dokument rządowy wyraża nadzieję, że „przeprowadzenie takiego odpowiedzialnego Soboru Biskupów i wybór nowej głowy Kościoła odbędzie się bez łamania obowiązującego statutu [tej] organizacji religijnej i nie wywoła ani sytuacji konfliktowych, ani eskalacji napięcia w środowisku Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego”. Wyrażono również nadzieję, że „hierarchia UKP dojdzie do zgody i pojednania, da przykład chrześcijańskiej i patriotycznej odpowiedzialności za losy narodu Ukrainy w warunkach zajęcia Krymu i wojny przeciw Ukrainie”.

kg/KAI/red. Wiara.pl