publikacja 31.07.2014 00:15
O pomocy udzielanej chrześcijanom uciekającym z Iraku opowiada Ziyad Raoof w rozmowie z Jackiem Dziedziną.
roman koszowski /foto gość
Ziyad Raoof jest pełnomocnikiem Rządu Regionalnego Kurdystanu w Polsce
Jacek Dziedzina: Kurdystan jest jednym z głównych kierunków ucieczki chrześcijan z Iraku. Czy Kurdowie ogarniają ten dramat uchodźców?
Ziyad Raoof: Otworzyliśmy chrześcijanom drzwi, nasz prezydent oraz premier wystosowali w tej sprawie apel do mieszkańców Kurdystanu, by pomogli braciom chrześcijanom w tej wielkiej tragedii. Kurdowie odpowiedzieli na wezwanie – przyjmują i pomagają potrzebującym. Sytuacja jest dramatyczna. Nasz rząd i pięciomilionowa ludność nie są w stanie udźwignąć tego ciężaru, chociaż robimy wszystko, co w naszej mocy. Dlatego ważne jest, żeby włączyły się inne państwa, społeczeństwa i organizacje międzynarodowe. Jesteśmy w kontakcie z Kościołem w Polsce, chcemy wspólnie z organizacjami charytatywnymi zorganizować pomoc.
Ilu uchodźców trafia właśnie do Kurdystanu?
Już mamy 1,5 mln uchodźców. To nie tylko chrześcijanie. Od lat napływają do nas uciekinierzy z sąsiednich krajów szukający bezpieczeństwa i godnego życia.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.