Wojownik leży krzyżem

GN 27/2014 |

publikacja 03.07.2014 00:15

Gdy się uniżasz, Bóg wylewa na całą twoją rodzinę swoje miłosierdzie. Nakłada na twój palec pierścień godności syna i córki króla i zabiera brudne szaty grzechu. O niezwykłej mocy modlitwy uniżenia z ks. Dominikiem Chmielewskim, salezjaninem, rozmawia Weronika Pomierna.

Ks. Dominik Chmielewski henryk przondziono /gn Ks. Dominik Chmielewski
jest salezjaninem i duszpasterzem akademickim na UKSW. Zanim został kapłanem, przez 15 lat trenował karate

Weronika Pomierna: Sobotni wieczór w klubie. Trzeba wejść do środka i podejść do osoby stojącej po lewej stronie sali. Jak wyglądałaby ta czynność 20 lat temu?

Ks. Dominik Chmielewski: Przede wszystkim koncentracja. Na pewno nie skręciłbym od razu w lewo, ale obszedł filar sporym łukiem, żeby mieć pewność, że nie dostanę niespodziewanego ciosu. Po 15 latach trenowania karate mój umysł był przygotowany do tego, żeby w każdej chwili móc stoczyć walkę na śmierć i życie. Oczywiście nie podejmowałbym jej, jeśli moje życie nie byłoby zagrożone. Jeśli jednak pojawiłoby się realne niebezpieczeństwo, to byłbym gotowy na wszystko. Każda czynność była podporządkowana tej mentalności. Sposób, w jaki siadałem, zamykałem drzwi. Czułem dyskomfort, gdy siedziałem w restauracji i nie obserwowałem wszystkich ludzi. Dzisiaj ludzie często atakują pod wpływem narkotyków, nie czują od razu bólu. Człowiek na amfetaminie dopiero po kilkunastu sekundach czuje ból zadany przez kopnięcie na przykład w jądra. Przez ten czas jeśli wyjmie nóż, to może cię zabić.

Na ulicy nikt nie lituje się nad tobą. Uczyłem się najskuteczniejszych, bardzo brutalnych technik – wykłuwania oczu, przegryzania tętnic, skręcania karku, ataków na najbardziej niebezpieczne punkty w ciele człowieka. Trenowaliśmy specjalny okrzyk, który na ułamek sekundy eliminuje naturalną barierę, którą ma każdy człowiek przed zadaniem bólu czy zabiciem przeciwnika. Wyobraź sobie, że trenujesz w ten sposób 2–3 razy dziennie, plus często trening nocny. Robiliśmy też specjalne ćwiczenia mentalne związane z eliminacją jakiegokolwiek lęku. Zdarzało się wtedy, że kumple, z którymi walczyłem, przerywali walkę i mówili wprost: „Człowieku, co ty masz w oczach? Nie będę z tobą walczył. Ty mnie zabijesz”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: