Nowi na horyzoncie

Jan Drzymała

Pan Bóg posyła do nas księży nie po to, żeby przez całe życie walili głową w mur, albo jeszcze lepiej, żeby zjedli zęby na naszej obojętności. W końcu nie wszyscy mają uzębienie tak twarde jak Luis Suárez ;)

Nowi na horyzoncie

Katolicka Agencja Informacyjna podaje, że w Polsce w tym roku wyświęcono 355 nowych księży. Co prawda jest to o 46 księży mniej niż w ubiegłym roku, ale mimo wszystko ponad 3 i pół setki duchownych to wciąż jeszcze powód do radości.

Co roku, kiedy pojawiają się tego rodzaju informacje, od razu pojawiają się komentarze, albo takie, że w Polsce mamy i tak bardzo dużo powołań, albo te, które dowodzą, że liczba święconych wciąż spada i wkrótce u nas też księży będzie brakowało.

Tymczasem na huśtawce lamentacji i hurraoptymizmu brakuje mi jednej refleksji. Tych 355 młodych ludzi wysłanych do ludu Bożego – tak samo jak my ich – potrzebuje również nas. Seminarium, studia teologiczne to podstawa, natomiast duszpasterstwa księża się będą uczyć przez całe życie. Tak samo jak młodzi ludzie uczą się życia w małżeństwie lub bycia rodzicami.

Młodych księży nie możemy zostawić samych oczekując tylko zaangażowania z ich strony. Jeśli Kościół ma być prawdziwą wspólnotą, warto też czasem pomyśleć o tym, by na własną rękę tę wspólnotę budować.

Przede wszystkim chodzi o wspólnotę modlitwy. Wstawiać się u Pana Boga za braćmi w Chrystusie zawsze warto. Zresztą, niekiedy człowiekowi nic więcej nie pozostaje.

Trzeba jednak pamiętać także o sprawach przyziemnych. Przecież księżom na probostwie też może nieraz dokuczać samotność i zmęczenie. Jeśli nie chcemy, żeby byli dla nas tylko i wyłącznie urzędnikami od usług religijnych, sami nie traktujmy ich w ten sposób.

Z księdzem też czasem warto zwyczajnie po ludzku spotkać się, wypić kawę, pogadać o zwykłych, codziennych sprawach, nawet mecz pooglądać. Takie spotkania „poza protokołem” można spokojnie wkalkulować nawet w napięty kalendarz. Dobrze o tym pomyśleć, jeśli zależy nam na tym, żeby budować wspólnotę, jaką jest Kościół. Wtedy też możemy się wzajemnie lepiej zrozumieć i wznieść ponad poziom panujących stereotypów – tych dotyczących księży, jak też tych, które mówią, że „dzisiejszy świat”... No właśnie, pewnie każdy jest w stanie tu dopowiedzieć kilka złotych myśli kaznodziejskich.

Jeśli zależy nam na tym, żeby Kościół był wspólnotą, pamiętajmy, że budowanie wspólnoty zależy też od nas. Pan Bóg posyła do nas księży nie po to, żeby przez całe życie walili głową w mur, albo jeszcze lepiej, żeby zjedli zęby na naszej obojętności. W końcu nie wszyscy mają uzębienie tak twarde jak Luis Suárez ;)