Dlaczego tańczą w kościele

Aleksandra Pietryga; GN 22/2014 Katowice

publikacja 09.06.2014 06:00

Kto to jest misjonarz? To człowiek dotknięty miłością Boga, rozpalony nią po prostu. Taki ktoś odkrywa, że miłość przynagla go do dzielenia się nią.

 Uwielbienie po Komunii św. Aleksandra Pietryga /GN Uwielbienie po Komunii św.

Tak uważa abp Igantius Chama, który prosto z Zambii przyjechał do diecezji katowickiej. Razem z przyjaciółmi misji – dziećmi, młodzieżą i dorosłymi – wziął udział w kongresie misyjnym w Chwałowicach.

Afryka dla kleryków

W kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki misji, pod przewodnictwem abp. Chama modliły się śląskie dzieci, ich katecheci, siostry zakonne, księża i misjonarze (duchowni i świeccy), którzy na co dzień pracują tysiące kilometrów od Chwałowic i metropolii katowickiej. Byli ks. Piotr Kołcz i ks. Waldemar Potrapeluk – obaj pracujący na co dzień w Zambii. Z Namibii przyjechał ks. Kazimierz Wróbel. Była Magda Tlatlik, świecka misjonarka, ze swoimi Peruwiańczykami, którzy odliczają dni do powrotu, bo – jak mówią – tęsknią już bardzo za krajem.

Po chwałowickiej farze kręcili się klerycy Wojtek Kamiński i Bartek Cudziło, którzy 8 lipca na dwa miesiące odlatują do Zambii. Jako pierwsi w archidiecezji katowickiej rozpoczynają misyjny staż i – zgodnie z wolą abp. Wiktora Skworca – przecierają szlaki dla następnych seminarzystów. W diecezji Monze pracują księża Wacław Stencel i Grzegorz Kaput. Wojtek i Bartek będą pomagać w pracach budowlanych i katechetycznych. Seminarzyści cieszą się na doświadczenie afrykańskiego Kościoła. Wierzą, że ten wyjazd poszerzy ich horyzonty, nie tylko duchowe. – Będziemy stawiać kaplice, choć nie mamy doświadczenia w murarce – śmieją się. – Mamy nadzieję, że Zambijczykom nie będą przeszkadzały krzywe ściany.

Na kościelnym placu mieszały się języki, panował kolorowy rozgardiasz. Chaos kończył się we wnętrzu kościoła, gdzie – mimo różnorodności – zebranym towarzyszył jeden cel: udział w Eucharystii i przyjęcie Jezusa Chrystusa. Abp Chama wygłosił homilię. – Radość Ewangelii jest fundamentem naszego bycia razem – mówił. – Jesteśmy doświadczeni miłością Pana Boga, przynagleni, by się nią dzielić.

I tak można się modlić

Na początek Mszy, a także podczas uwielbienia po Komunii św. Peruwiańczycy zaprezentowali swoje tańce tradycyjne. – Wystraszyłam się, czemu oni tańczą w kościele – opowiadała 6-letnia Basia. – Ale mama wytłumaczyła mi, że tak też można się modlić. Basia wzięła udział w części przeznaczonej dla dzieci. Zabawy z Peruwiankami, misyjne śpiewy, tańce, malowanie buzi w wybrane wzory. W tym czasie starsi koledzy słuchali opowieści ks. Kołcza z Zambii i zadawali Magdzie niezliczoną liczbę pytań o jej pracę misyjną w Peru. Ich rodzice, dziadkowie i wszyscy dorośli spotkali się z czarnoskórym arcybiskupem. – Cieszę się, że tu mogę być – wyznał abp Chama. – Przyjechałem, żeby podziękować za waszych misjonarzy, którzy przybywają do moich sióstr i braci w Zambii. Dziękuję wam, że ich w tym wspieracie. Ta pomoc ma dla mnie od teraz konkretne twarze.

Misjonarze opowiadali o realizowanych projektach, które nie odbyłyby się, gdyby nie finansowe wsparcie z archidiecezji. Dzięki istniejącemu od roku programowi „Aniołowie Misji” udało się zebrać ponad 55 tys. zł na konkretne cele. Ks. Potrapeluk w buszu zorganizował kurs murarski. – Tubylcy teraz cieszą się, że mogą sami zbudować sobie dom z cegieł. Dwie 18-letnie dziewczyny, Hellen i Suzen, wzięły udział w kursie krawieckim. Nauczyły się szyć od podstaw. Poczuły się przez to dowartościowane i wolne – opowiada. M. Tlatlik organizuje w peruwiańskiej parafii oratorium dla młodzieży. Nowe szkoły w Peru, stypendia dla studentów – to też pochłania czas i pieniądze.

Niedługo z Pszczyny wyrusza na pomoc wolontariuszka misyjna Agnieszka Białas. Jest absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego i Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Ma nadzieję, że jej umiejętności i kwalifikacje przysłużą się w pracy z małymi Peruwiańczykami. – Moja rodzina jest bardzo przeciwna temu wyjazdowi – wyznaje. Ma nadzieję, że rodzice zaakceptują w końcu podjętą wcześniej decyzję. Na razie wspierają córkę przy pieczeniu ciast na kiermasz. Dochód przeznaczony jest na wyjazd Agnieszki do Peru.

Z ostatnimi „kanapkami misyjnymi” w rękach powoli żegnamy się z misjonarzami. Uczestników kongresu ogarnął zapał i teraz tańczą razem z Peruwiańczykami. – Dzisiaj jest dzień radości! – woła abp Igantius. – Nie zapominajmy, że jesteśmy rozpaleni miłością Chrystusa.

TAGI: