Rzeczywistość ważniejsza od idei

Andrzej Macura

publikacja 06.06.2014 06:00

Kościół tworzą ludzie żyjący tu i teraz. Nie oderwane od rzeczywistości anioły. Tu i teraz trzeba więc rzeczywistość przyprawiać solą Ewangelii.

Rzeczywistość Henryk Przondziono /GN Rzeczywistość
Jeden z jej wymiarów, w sumie dość ważnych, a zdecydowanej większości idei zupełnie pominięty

Evangelii gaudium 231-233

Pokój to nie tylko brak wojny. Nie ma go, gdy jednym udało się drugich ujarzmić, zmusić do milczenia. Ewangelizatorzy muszą o tym pamiętać. Jak taki prawdziwy pokój budować? Papież w „Evangelii gaudium” zwrócił uwagę na cztery zasady, które budowę pokoju umożliwiają. Od dwóch z nich była już mowa w poprzednich odcinkach naszego cyklu. Dla przypomnienia, „czas ważniejszy niż przestrzeń”. Czyli działania wspierające dobre procesy długofalowe są lepsze od działań doraźnych, od krótkowzrocznego tu i teraz. To pierwsza z tych zasad. Druga głosi, iż jedność jest ważniejsza niż konflikt. Nie chodzi o to, by konflikt ukrywać lub go ignorować. Ani też o to, by doprowadzić do zwycięstwa jednej ze stron. Trzeba, przyjmując do wiadomości jego istnienie, szukać dróg do powstania „pojednanej różnorodności”, bez zwycięstwa jednych nad drugimi. A trzecie zasada? Ano papież przypomina: rzeczywistość jest ważniejsza od idei.

Rzeczywistość czyli tak naprawdę co? Ilu ludzi, tyle spojrzeń. Filozoficzne pytanie na ile trzeba być świadomym tego wszystkiego, co człowieka otacza, by móc powiedzieć, że zna się rzeczywistość, ma wymiar całkiem praktyczny. Pewnie nie jest konieczne ani możliwe, by tę rzeczywistość znać ze wszystkimi, najdrobniejszymi szczegółami. Ale nie może być tak, że troszcząc się pokój rzeczywistość próbuje się wtłoczyć w jakieś wymyślone schematy. Przykład?

Zadeklarowany agnostyk Wojciech Jaruzelski przed śmiercią przyjął sakramenty. Zaskakujące prawda? Nie pozwala na proste oceny. Błędem jednak byłoby  pominięcie tej informacji, bo nie pasuje do przyjętych założeń. To byłoby zafałszowywaniem rzeczywistości. Papież tłumaczy to tak: „Pociąga to za sobą (prymat rzeczywistości nad ideą) unikanie różnych form ukrywania rzeczywistości: angelicznych puryzmów, dyktatury relatywizmów, pustej retoryki, projektów bardziej formalnych niż realnych, fundamentalizmów antyhistorycznych, intelektualizmów pozbawionych mądrości” (EG 231). Co konkretnie papież ma na myśli nie sposób dociec, ale pewnie czytelnicy spotkali się w życiu z jednym czy drugim przykładem tego czy innego z wymienionych błędnego podejścia do rzeczywistości.

Idee należy wyrzucić do kosza? Nie. Ale nie mogą one przesłaniać rzeczywistości. „Idee jako opracowania konceptualne służą postrzeganiu, zrozumieniu i kierowaniu rzeczywistością – tłumaczy Franciszek. – Idea oderwana od rzeczywistości rodzi nieskuteczne idealizmy i nominalizmy, które w najlepszym razie klasyfikują i definiują, ale nie angażują. To, co angażuje, to rzeczywistość oświecona rozumowaniem. Trzeba przejść od formalnego nominalizmu do harmonijnej obiektywności. W przeciwnym wypadku manipuluje się prawdą, podobnie jak gimnastykę zastępuje się kosmetyką” (EG 232). Mocne prawda?

Jeszcze mocniejsze jest to, co papież pisze dalej. „Są tacy politycy – a także przywódcy religijni – którzy zastanawiają się, dlaczego lud ich nie rozumie i za nimi nie idzie, skoro ich propozycje są tak logiczne i jasne. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że usadowili się w królestwie czystych idei i sprowadzili politykę lub wiarę do retoryki. Inni zapomnieli o prostocie i ściągnęli z zewnątrz racjonalność obcą i niezrozumiałą dla ludzi”. (EG 232).

Papież wskazuje też na dwie konsekwencje owego szacunku ewangelizatora i ludzi wierzących do rzeczywistości. „Z jednej strony prowadzi nas do docenienia historii Kościoła jako historii zbawienia, – wyjaśnia Franciszek – pamiętania o naszych świętych, którzy wnieśli Ewangelię w życie naszych narodów, gromadzenia bogatej tradycji Kościoła liczącej dwa tysiące lat, nie mając zamiaru tworzenia nowych idei oderwanych od tego skarbca, tak jak byśmy chcieli wynaleźć Ewangelię”. Słusznie. Wydaje mi się jednak, że nie ma tu na myśli papież powielania schematów, które już nie przystają do naszej rzeczywistości. Gregorianka jest niewątpliwie piękna, ale przypuszczać, że mogłaby zastąpić w Kościele powszechnym inne śpiewy to utopia. Działanie Kościoła, przy całym szacunku do tradycji,  zawsze było i zawsze być powinno odpowiedzią na konkret czasów i miejsc, w którym uczniom Chrystusa przychodzi żyć.