Ten Boży głos

GN 21/2014 Bielsko-Biała

publikacja 27.05.2014 06:00

nieraz można usłyszeć, w jak niezwykłych okolicznościach usłyszeli ten głos. O powołaniu do kapłaństwa mówi ks. Sławomir Kołata, wicerektor Archidiecezjalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, odpowiedzialny za formację kleryków diecezji bielsko-żywieckiej.

Ten Boży głos Alina Świeży-Sobel /GN Ks. Sławomir Kołata, wicerektor Archidiecezjalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, odpowiedzialny za formację kleryków diecezji bielsko-żywieckiej.

Alina Świeży-Sobel: Zaczyna się właśnie uczelniany bój o przyszłych studentów. Seminarium też na nich czeka…

Ks. Sławomir Kołata: Tak, ale seminarium jest jednak inną uczelnią niż pozostałe, gdzie od liczby studentów zależą subwencje itd. My nie możemy sobie założyć, ilu chcemy mieć studiujących teologię, a później – kapłanów. To już zależy od Pana Boga, który powołuje. Do nas należą działania, które mają pomóc młodym ludziom w uświadomieniu sobie, że są powołani do posługi kapłańskiej czy zakonnej. Tu chodzi o to, żeby zdali sobie sprawę, że Bóg powołuje człowieka od początku, od łona matki. Ten głos można próbować zagłuszać, ale bez odpowiedzi na to Boże wezwanie nie ma się szansy na prawdziwe szczęście.

Często mówi się, że trzeba modlitwy, żeby nie zabrakło kapłanów… Nasze modlitwy mają wzbudzać powołania?

Trzeba pamiętać, że to nie my powołujemy, tylko Pan Bóg. I że robi to zawsze i wszędzie. Nasza modlitwa jest jednak bardzo potrzebna, podobnie jak troska o takie warunki w naszych rodzinach, parafiach, by ten głos był słyszany przez powołanych. Bo problemem jest tylko to, czy młody człowiek będzie miał szansę usłyszeć głos powołania w swoim sercu...

Problemem jest też, czy będzie miał odwagę iść za nim, nieraz pod prąd…

Żeby ułatwić młodym ludziom rozeznanie powołania i podjęcie decyzji o wyborze tej drogi, podejmujemy różne działania: rekolekcje dla maturzystów, dzień otwarty w seminarium, a także wyjazdy kleryków do parafii w Niedzielę Powołań. Obecność kleryków w parafiach jest sposobem na pokazanie młodym ludziom, że antykościelny medialny przekaz, iż młodzież dziś jest wyłącznie ateistyczna, nie jest prawdziwy. Słowa kleryków nieraz dodają odwagi tym, którzy są niepewni w swoich wyborach. Widok młodego człowieka w sutannie jest świadectwem, że i dziś kapłaństwo można wybrać, znaleźć w nim realizację sensu swojego życia.

Ostatnio wielu kleryków w sutannach widać było wśród pielgrzymujących z Hałcnowa do Łagiewnik…

I to było ważne nie tylko dla nich doświadczenie. Już podczas pielgrzymki podchodzili do mnie młodzi, którzy pytali o seminarium, o sprawy rozeznawania powołania. Widziałem też, że wielu młodych rozmawia z klerykami. Dlatego potrzebna jest obecność kleryków w takich sytuacjach. Potrzebne jest ich własne świadectwo, próba odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że postanowili zostać księżmi. I nieraz można usłyszeć, w jak niezwykłych okolicznościach, na przykład gdzieś podczas innych studiów czy wyjazdów zarobkowych do Anglii, usłyszeli ten głos. I można odkryć, że klerycy – tak jak wszyscy młodzi ludzie – mają swoje dylematy, z którymi się zmagają…

Co jeszcze może być takim impulsem, by odczytać swoje powołanie?

Znowu muszę wrócić do mediów. W Niedzielę Miłosierdzia, w dniu kanonizacji Jana Pawła II spowiadałem w łagiewnickim sanktuarium, i kilka osób przyznawało, że do spowiedzi skłoniła je obejrzana w telewizji transmisja z uroczystości na Watykanie i audycje o papieżu. Ten medialny przekaz działa na ludzi i opinia społeczna ma wpływ na decyzje. Jeśli młody człowiek funkcjonuje wśród ludzi i przekazów medialnych, w których nie ma miejsca ani akceptacji dla kapłaństwa, trudniej mu podjąć decyzję.

A jeżeli wszyscy wokoło zachęcają do tego?

Ważna jest u kandydata świadomość, że jego środowisko życia widzi go jako kapłana. Księża i rodzice mogą dać jakiś impuls i pełnić rolę wspierającą. Zdarza się, że ktoś musi to kandydatowi powiedzieć, bo sam by się nie odważył. To postanowienie o wyborze kapłaństwa musi być podjęte w sposób wolny, bez żadnych nacisków. Miałem nieraz do czynienia z klerykami, którzy przyszli do seminarium, by podczas formacji sprawdzić, czy są powołani. I mają tu jeszcze czas na przemyślenie wszystkiego. A jeśli nawet po roku czy dwóch rezygnują, to formacja pomaga im w byciu dobrymi ojcami, mężami, chrześcijanami. To, że ktoś znajdzie się w seminarium, wcale nie oznacza ostatecznego wyboru. A więc zapraszamy…

Jak własne doświadczenie pomaga Księdzu w towarzyszeniu klerykom na drodze formacji do kapłaństwa?

Sam zmagałem się z myślą o seminarium dość długo. Po maturze wybrałem politechnikę i wydawało mi się, że jestem powołany do życia w rodzinie. Jednak gdzieś czułem ten głos Pana Boga i coś nie dawało spokoju. Po trzech latach zrozumiałem, że czegoś mi brakuje, ale musiałem nabrać pewności, więc dokończyłem studia i dopiero wtedy – w sposób wolny, z dyplomem inżyniera w ręce i otwartymi możliwościami pracy – poszedłem do seminarium. Oczywiście pomogły mi rozmowy z innymi kapłanami, modlitwa i codzienna Eucharystia. W seminarium utwierdziłem się, że myśl o kapłaństwie to Boży plan dla mnie. Mogę dziś powiedzieć, że jest to droga, która daje mi szczęście.