A my mali tacy

Andrzej Macura

Raduj się, Matko Polsko – chciałoby się wołać powtarzając słowa starego hymnu. Papież Franciszek uhonorował nasz naród dziękując nam w specjalnym, telewizyjnym wystąpieniu za Jana Pawła II.

A my mali tacy

Była gdzieś połowa zakłamanej dekady lat 70-tych ubiegłego stulecia. Starsza siostra opowiada mi, że (o ile mnie pamięć nie myli) ojciec Klimuszko zapowiada Polsce świetlaną przyszłość. I że gdyby miał swobodnie wybrać jakieś miejsce na ziemi, w którym chciałby żyć, to i tak byłby to właśnie nasz kraj. Co to znaczy świetlana przyszłość? Nie wiadomo. Ale byłoby fajnie. Z drugiej strony jak można wierzyć jakiemuś jasnowidzowi? Z tymi rozterkami pozostałem. Nie pamiętam co zrobiłem potem. Pewnie jak zwykle w tamtych czasach poszedłem na podwórko kopać piłkę. Gdy z perspektywy prawie czterdziestu lat patrzę na to, co nam się potem wydarzyło, mogę z ręką na sercu powiedzieć: o takim czymś ani nie śniłem.

Najpierw ten październikowy wieczór, w który świat obiegła elektryzująca wieść: papieżem został Polak, kardynał Karol Wojtyła. Potem ten w jakiś sposób przygotowany pierwszą wizytą Jana Pawła Wielkiego w Polsce czas Solidarności, kiedy nareszcie można było powiedzieć, że białe jest białe, a czarne czarne. A osiem lat później  kolejny cud: bez jednego wystrzału pada w Polsce ustrój komunistyczny. Więcej, za naszym przykładem idą inni. Do tego stopnia, że niebawem rozpada się Związek Radziecki. I dopiero wtedy, gdy doniesień ze świata nie blokuje komunistyczna cenzura, zaczyna do mnie docierać, że wielu ludzi na świecie Polskę kojarzy głównie dzięki ukochanemu przez nich papieżowi – Polakowi. I że wszyscy możemy trochę się ogrzać w bijącym od niego blasku.

Długo myślałem, że tylko Polacy mają swoistego fioła (w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście) na punkcie tego papieża. To byłoby zrozumiałe. Ale nie: z czasem zauważyłem, że kocha go wielu ludzi z różnych części naszego globu. Tę miłość świata do Jana Pawła II widziałem przede wszystkim w Rzymie. Niekończące się procesje u jego grobu, ledwie zauważające grób pierwszego papieża, Piotra, naprawdę robiły wrażenie. Zwłaszcza gdy w dniach beatyfikacji dostanie się do bazyliki wymagało stania w wielogodzinnej kolejce. Ale przecież nie tylko tam…. Nie tylko ja miałem tak, że kiedy gdzieś za granicą okazywało się, że jestem Polakiem, rozmowa natychmiast schodziła na Jana Pawła. Także redakcyjny kolega opowiadał, jak jego rozmówcy z Meksyku wzruszeni nie mogli się nadziwić czym zasłużyli sobie, że ten wielki papież jako cel pierwszej zagranicznej podróży wybrał właśnie ich kraj… Chwalili Jana Pawła Wielkiego, ale trudno było w ich wypowiedziach nie wyczuć tej nutki podziwu dla nas, Polaków: daliście światu TAKIEGO papieża!

A wczoraj… Kochany i podziwiany przez cały świat papież Franciszek kieruje specjale orędzie do Polaków. I co nam mówi? To trzeba przeczytać. Bo to nie jest kurtuazyjny list pochwalny. Ale mówi między innymi: „Dziękuję narodowi polskiemu i Kościołowi w Polsce za dar Jana Pawła II. Wszyscy zostaliśmy ubogaceni tym darem. Jan Paweł II nadal nas inspiruje. Natchnieniem są dla nas jego słowa, pisma, jego gesty, jego styl posługi. Inspiruje nas jego cierpienie przeżywane z heroiczną nadzieją. Inspiruje nas jego całkowite powierzenie się Chrystusowi, Odkupicielowi człowieka i Matce Bożej”. Prawda że możemy być dumni?

Jako Polacy bywamy czasem strasznie mali. Ostatni spór w sejmie o uczczenie kanonizacji naszego rodaka wyraźnie to pokazał. Ale może uda się nam choć trochę wydorośleć? Historia ostatnich lat wyznaczyła nam przecież niezwykle zaszczytną rolę. A zaszczyty zobowiązują...

Zobacz też między innymi: