Jak na lekarstwo

Marcin Jakimowicz

GN 17/2014 |

publikacja 24.04.2014 00:15

Jeśli dym kadzidła miesza się z aromatem espresso, a szept „Gesù confido in Te” zagłusza ryk silników rozpędzonych Piaggio, to znak, że jesteśmy w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wiecznym Mieście.

Każdego dnia w Godzinie Miłosierdzia na modlitwę przychodzi tu  pół tysiąca osób Roman Koszowski /GN Każdego dnia w Godzinie Miłosierdzia na modlitwę przychodzi tu pół tysiąca osób

Via dei Penitenzieri 12. Rzut beretem od Watykanu. 200 metrów od placu św. Piotra. Skąpany w słońcu Santo Spirito in Sassia to ulubiony kościół rzymskich młodych par, które hurtowo zawierają tu małżeństwa. Drzwi zabytkowej świątyni otwiera nam ks. Józef Bart. Znajoma twarz. Gdy jako początkujący ministrant walczyłem na katowickim Józefowcu z dzwonkami i dmuchałem, ile sił w płucach, w rozpalone do czerwoności węgielki, widziałem go za ołtarzem. Z Katowic trafił do Rzymu, a niebawem u stóp bazyliki św. Piotra wyrosło prężne sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Samo zdrowie!

Przez trzy dni pod rząd zachodzimy do przykościelnego sklepiku i zawsze wre w nim jak w ulu. Siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia z Polski sprzedają hurtowo włoskie tłumaczenia „Dzienniczków”, różańce, filmy i książki o s. Faustynie. Wśród klientów przede wszystkim mieszkańcy Italii, ale bliskość Piazza di San Pietro sprawia, że w kolejce mieszają się wszystkie języki świata. Niezwykle popularna jest „Misericordina”. Gdy dokładnie pół roku temu papież Franciszek po niedzielnej modlitwie zaczął polecać wiernym lek na serce, zapanowała lekka konsternacja. – Chciałbym polecić wam lekarstwo. Ktoś zapyta: to teraz papież jest aptekarzem? To lekarstwo złożone z 59 granulek dosercowych – mówił wówczas papież. Ten nietypowy lek, nazwany „Misericordiną”, to... różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego, zestaw wymyślony w Gdańsku przez diakona Błażeja Kwiatkowskiego. – Nie zapomnijcie jej wziąć, bo robi dobrze na serce, duszę i jest dobra na całe życie – podkreślał papież Franciszek. Nic dziwnego, że w zakrystii kościoła Santo Spirito in Sassia na stoliku rozłożona jest spora sterta zamówień na to niezwykłe lekarstwo. Chyba nieprzypadkowo świątynia powstała tuż przy pierwszym w Europie szpitalu. To tu przychodzi się po prawdziwe lekarstwo! „Nie ma nędzy, aby Cię wyczerpała, wezwałeś wszystkich do tej krynicy miłości, do tego źródła Bożego zmiłowania. Tu jest przybytek Twego miłosierdzia, tu lekarstwo na nasze niemoce, do Ciebie, Żywy zdroju miłosierdzia, ciągną wszystkie dusze jedne” – notowała w „Dzienniczku” siostra drugiego chóru okrzyknięta Sekretarką Bożego Miłosierdzia. Najwięcej o tym, że „w Jego ranach jest nasze zdrowie”, mogłyby opowiedzieć solidne miejscowe konfesjonały. Każdego dnia spowiadają tu kardynałowie i biskupi Kurii Rzymskiej i jezuici. Każdego dnia w Godzinie Miłosierdzia na modlitwę przychodzi pół tysiąca osób, a obok figury s. Faustyny i jej relikwii, które podarował kościołowi Jan Paweł II w dniu kanonizacji misjonarki Bożego Miłosierdzia, płonie morze świec. Ze ścian kaplicy spływają barwnym strumieniem tysiące wotywnych różańców. – W Niedzielę Bożego Miłosierdzia przez nasz kościół przewija się nawet do 20 tysięcy ludzi – opowiada ks. Józef Bart, rektor sanktuarium. – W 1957 roku, a więc rok przed moim urodzeniem, w tym kościele obchodzono już Święto Bożego Miłosierdzia!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.