Taka szansa się nie powtórzy

GN 15/2014 Łowicz

publikacja 13.04.2014 06:00

O geografii ŚDM, wędrówce ikony oraz krzyża po domach młodzieży i namaszczeniu Ducha z ks. Tomaszem Staszewskim rozmawia Monika Augustyniak.

 Jednym z koordynatorów ŚDM w diecezji łowickiej jest ks. Tomasz Staszewski Monika Augustyniak /GN Jednym z koordynatorów ŚDM w diecezji łowickiej jest ks. Tomasz Staszewski

Monika Augustyniak: Kolejnym przystankiem na drodze z Rio do Krakowa jest spotkanie młodych w Niedzielę Palmową. Dlaczego odpowiedzialnym za ŚDM tak bardzo zależy, by jak największa liczba młodzieży spotkała się z bp. Andrzejem F. Dziubą?

Ks. Tomasz Staszewski: Za nami Rio w Żyrardowie, Noc Świętych, Spotkanie Ekumeniczne i Młodzi na Maxa. Jest wiele pięknych i cennych inicjatyw w naszej diecezji, ale spotkanie młodych w Łowiczu w Niedzielę Palmową ma największą rangę. Wpisane jest bowiem w tradycję kilkudziesięciu spotkań zainicjowanych przez Jana Pawła II. Swoim zasięgiem obejmuje cały świat. W wielu diecezjach, na wszystkich kontynentach, młodzi gromadzą się pod przewodnictwem swojego biskupa. Spotkanie w Łowiczu wpisuje się w historię i geografię ŚDM. Chcemy je przeżyć w obecności naszego pasterza biskupa Andrzeja, w łączności z papieżem Franciszkiem i młodymi całego świata, zgromadzonymi w Rzymie i w swoich diecezjach.

Poza tym to spotkanie rozpocznie oficjalne przygotowanie w naszej diecezji do ŚDM w Krakowie. Waga tego spotkania wyraża się również w tym, że zaproszenie skierowane jest do młodych ze wszystkich ruchów, wspólnot i tych, którzy nie przynależą do konkretnej grupy. To spotkanie dla wszystkich, w duchu jedności i wiary. Dlatego jest wyjątkowe. Dodam tylko, że 29. ŚDM przeżywany jest pod hasłem: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”.

Tego samego dnia przedstawiciele z Polski, w tym także z naszej diecezji, na pl. św. Piotra odbiorą symbole ŚDM od młodzieży brazylijskiej – krzyż i ikonę Matki Bożej Salus Populi Romani.

Rzeczywiście 13 kwietnia ks. Sylwester Bernat, Arkadiusz Nalej i Tomasz Piwowarski będą uczestniczyli w przekazywaniu krzyża ŚDM, który Jan Paweł II podarował młodzieży w 1984 r., a także ikony, która od 2003 r. razem z krzyżem wędruje po całym świecie. Wybraliśmy tych mężczyzn, gdyż oni najbardziej angażowali się w organizację spotkań przygotowujących nas do „Krakowa 2016” i doskonale znają całą inicjatywę. Zarówno moment przekazania symboli ŚDM, jak i homilię ojca świętego będziemy retransmitować podczas Niedzieli Palmowej w Łowiczu.

Do „Krakowa 2016” jeszcze ponad dwa lata, a za nami już kilka spotkań formacyjnych i wiele planów na przyszłość. Ksiądz, a także ks. Adam Bednarczyk, ks. Sylwester Bernat i młodzi, którzy pomagają Wam koordynować ŚDM – wszyscy ruszyliście pełną parą z przygotowaniami i nie czekacie na ostatnią chwilę.

Tak właśnie jest. Bo trzeba sobie uzmysłowić, że samo spotkanie ŚDM to tylko finał tego, co zrobimy w ciągu dwóch lat przygotowań. Papieże, którzy spotykali się z młodzieżą, szczególnie podkreślali wagę przygotowań, i to nie tylko tych formalnych, organizacyjnych, ale przede wszystkim duchowych. Mamy wspaniałą okazję, by pokazać młodym ludziom, jakim bogactwem są Chrystus i Jego Kościół. Podczas Niedzieli Palmowej każda parafia dostanie replikę krzyża ŚDM i ikony, które mają pomóc w duchowym przygotowaniu się do „Krakowa 2016”. Chcielibyśmy, by te symbole peregrynowały po domach młodych, by każdy mógł przyjąć je duchowo i zintegrować się z ideą ŚDM. Natomiast prawdziwe symbole będą w naszej diecezji 29 sierpnia 2015 r. – w 2. rocznicę Rio w Żyrardowie, a od 21 września do 3 października 2015 r. będą wędrować po parafiach. Więcej informacji na ten temat można uzyskać na tworzonej jeszcze stronie: www.sdmlowicz.pl i na Facebooku: „Z Rio do Krakowa”.

Kiedy Ksiądz opowiada o ŚDM, widać, że nie jest to tylko Księdza obowiązek, ale że Ksiądz tym żyje.

Tak, my wszyscy, którzy zaangażowaliśmy się w ŚDM, bardzo mocno nimi żyjemy. I widzimy namaszczenie Ducha w tym dziele. Ostatnio zastanawiałem się nad tym, dlaczego Bóg właśnie mnie do tego wyznaczył, dlaczego postawił mnie w miejscu, w którym jestem. Z perspektywy czasu widzę, że byłem do tej roli przygotowywany przez lata. Od zawsze, zarówno jako kleryk, jak i ksiądz, współpracowałem z młodymi. Kilka razy byłem na obozie rekolekcyjno-wypoczynkowym w Mikaszówce, brałem udział w pierwszej Lednicy, na którą potem regularnie jeździłem, szedłem w pierwszej pielgrzymce łowickiej, z którą w następnych latach wiele razy doszedłem na Jasną Górę, uczestniczyłem w pierwszym spotkaniu powołaniowym organizowanym przez siostry apostolinki. Oczywiście, nie myślałem wtedy, że to mnie gdzieś prowadzi, ale dziś widzę owoce minionych lat. Co więcej, należę do wspólnoty neokatechumenalnej oraz Ruchu Światło–Życie. Kiedy przyszedłem do obecnej parafii, ksiądz proboszcz powiedział mi, że będę opiekował się Odnową w Duchu Świętym. Nie byłem zadowolony, bo nie chciałem zajmować się wszystkim po trochu. Ale właśnie dzięki temu nawiązałem relacje z grupami i poznałem charyzmat każdej ze wspólnot. Wiem też, że między poszczególnymi ruchami kościelnymi zgrzyta, a każdej wspólnocie wydaje się, że ma patent na zbawienie. Bardzo mocno zapadły mi w serce słowa: „Nie rób sam czegoś, co można zrobić razem”. Żadna wspólnota nie powinna czuć się pominięta w przygotowaniach do ŚDM, każdy jest zaproszony do tego wielkiego wydarzenia. Podczas Nabożeństwa Ekumenicznego w styczniu czułem, że w Jezusie Chrystusie wszyscy jesteśmy jednością i tylko On jest tą płaszczyzną, na której nie ma między nami różnic. Bo kiedy głoszony jest kerygmat, wszyscy robimy to tak samo. Dlatego ŚDM to miejsce spotkania i modlitwy wszystkich wspólnot. Taka szansa już się nie powtórzy i nie możemy jej zmarnować.

A co ze wspólnotami, w których nie ma młodzieży? Co z ludźmi starszymi, chorymi? Czy również mają swoje miejsce w ŚDM?

Zdecydowanie! Aby jakakolwiek akcja się powiodła, powinna być wsparta przez cztery filary: głoszone słowo, modlitwę, cierpienie i jałmużnę. Pamiętam jedne z moich pierwszych rekolekcji dla dzieci, kiedy – jako młody kapłan – nie miałem dużo czasu, żeby porządnie się do nich przygotować. Ku mojemu zaskoczeniu, rekolekcje wypadły świetnie i przez moment myślałem, że jestem takim fantastycznym kaznodzieją. Okazało się, że w intencji tych rekolekcji siostry zakonne podjęły całodobową adorację Najświętszego Sakramentu, a kilka z nich rozchorowało się i ofiarowało swoje cierpienie za słowo, które wygłoszę. Wtedy doświadczyłem, jak wielką wagę ma zaplecze modlitewne i ofiarowanie trudów. Dlatego proszę wszystkich, którzy cierpią, by swoje zmagania oddawali w intencji ŚDM. Zachęcam też ludzi wiary, by już teraz otaczali to dzieło modlitwą.