Boję się cierpienia

rozmawia Piotr Legutko

GN 15/2014 |

publikacja 10.04.2014 00:15

O lęku, nawróceniu i pokorze z o. Markiem Donajem, kapelanem szpitalnym

Ojciec Marek Donaj, henryk przondziono /gn Ojciec Marek Donaj,
augustianin, proboszcz parafii św. Katarzyny w Krakowie, kapelan w szpitalu II Katedry Chorób Wewnętrznych UJ im. prof. Andrzeja Szczeklika

Piotr Legutko: Kim jest kapelan w szpitalu? Czy tylko człowiekiem od ostatniej posługi?

O. Marek Donaj: Tak jest najczęściej postrzegany, niestety także wśród duchowieństwa. Wielu uważa, że kapelan to funkcja w sam raz dla księdza, który jest już emerytem albo ma jakiś problem. Innymi słowy jest to „ostatnia posługa księdza”, która nie wymaga już niczego prócz dyspozycyjności. Ale młodzi też nie garną się do szpitali. Gdy pytam kleryków w seminarium, kto chciałby tam pracować, zapada cisza.

Dlaczego? Przecież to dla księdza „jednostka frontowa”?

Może za mało mówi się o tym, że jest to jedna z podstawowych, ewangelicznych form posługi. Bo do kogo ma chodzić ksiądz z sakramentem? Do zdrowego? On sam przyjdzie do kościoła. Z drugiej strony ksiądz nawet nie wie, ile sam może na takiej posłudze zyskać. W szpitalu kontakt z ludźmi jest do bólu prawdziwy. Nawet najpiękniejsze kazanie nie będzie miało odbiorcy, jeśli nie będzie poparte konkretnym doświadczeniem. Do szpitala trzeba wchodzić z wielką dozą pokory: idę tu po naukę. Bo ja przecież nie wiem, co to cierpienie. Może kiedyś się dowiem, ale na razie muszę się go nauczyć przez towarzyszenie cierpiącym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.