Tajne agentki Pana Boga

Karol Białkowski; GN 13/2014 Wrocław

publikacja 10.04.2014 06:00

Delikatny makijaż, zadbane paznokcie, modne ubranie i piękny uśmiech. Ich naturalna, zewnętrzna kobiecość jest pewnym narzędziem. Ważne jest to, co wewnątrz, i przykład, którym mogą pociągać innych ku Bogu.

 Instytut jest jedną z gałęzi w rodzinie oriońskiej, ale ma własne struktury. Ma wyznaczonego asystenta duchowego, ale poza tym jest niezależny od księży orionistów zDJĘCIA Archiwum Instytutu Instytut jest jedną z gałęzi w rodzinie oriońskiej, ale ma własne struktury. Ma wyznaczonego asystenta duchowego, ale poza tym jest niezależny od księży orionistów

O takiej formie życia ciągle jeszcze niewiele osób wie, choć z każdym rokiem podobnych propozycji dla kobiet i mężczyzn jest coraz więcej – mówi Ania. Członkinie Oriońskiego Instytutu Świeckiego są osobami świeckimi, które oddają swoje życie Chrystusowi. Składają śluby czystości, ubóstwa, posłuszeństwa i w tym konkretnym przypadku dodatkowy czwarty ślub – szczególnej wierności papieżowi. Czym zatem różni się instytut życia konsekrowanego od zgromadzenia zakonnego? – Nie żyjemy w klasztorach, pozostajemy w świecie. Nie zakładamy rodzin, ale pracujemy, uczymy się i musimy zabiegać o to, byśmy miały gdzie mieszkać i co jeść. Pochodzimy z różnych stron Polski, mieszkamy w różnych miejscowościach – zaznacza. Dziewczyny, które zdecydowały się na życie jako świeckie osoby konsekrowane, niczym nie wyróżniają się z tłumu. – Oczywiście prowadzimy intensywne życie modlitewne – dodaje.

Nie ma przypadków

Ania pochodzi z Dolnego Śląska. Już od czasów szkoły średniej mocno się zastanawiała, jaka powinna być jej życiowa droga. – Rozważałam wstąpienie do jakiegoś zakonu. Pociągała mnie ta myśl, ale nie zdecydowałam się – opowiada. Gdy zdała maturę, wraz z kilkoma bliskim koleżankami przyjechała na studia do Wrocławia. Wybrała pielęgniarstwo na ówczesnej Akademii Medycznej. Dziewczyny postanowiły również zadbać o „zaplecze duchowe”, uczestnicząc aktywnie w spotkaniach FDA „Porcjunkula”. – Byłyśmy związane z franciszkanami, bo to właśnie ci ojcowie posługują w naszej rodzinnej parafii, i pewnie dlatego zdecydowałyśmy trzymać się ich dalej – zaznacza.

Okres wrocławski wspomina bardzo dobrze. – Mam ogromny sentyment do tego miasta. Wiele osób mówi, że studia to najpiękniejszy czas w życiu ze względu na rozeznawanie swojej przyszłości – dodaje. Przyznaje, że podczas kilku lat mieszkania w stolicy Dolnego Śląska wielokrotnie zastanawiała się, czy nie powinna rzucić studiów i jednak wstąpić do zakonu. – W tych poszukiwaniach znalazłam pomoc. Gdy byłam już w zasadzie w desperacji, co robić, napisałam do wcześniej poznanych sióstr zakonnych prośbę o modlitwę. Odpisały mi, abym do nich przyjechała – opowiada. Ania otrzymała również numer telefonu do kapłana, który jest kierownikiem duchowym wielu osób i pomaga rozeznawać życiową drogę. – Ten ksiądz, Marek Chrzanowski, jest orionistą i jednocześnie asystentem duchowym instytutu.

Zainteresowałam się i po jakimś czasie uznałam, że to jest coś dla mnie – dodaje. Podkreśla, że wydawało jej się to wszystko jakimś przypadkiem, ale dziś jest przekonana, że kolejnymi krokami kierował Bóg.

Za św. Alojzym

Członkinie Oriońskiego Instytutu Świeckiego realizują charyzmat swojego patrona, podobnie jak ma to miejsce w przypadku zgromadzeń zakonnych. – Jest nim św. Alojzy Orione, włoski kapłan żyjący na przełomie XIX i XX w., który założył zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie – tłumaczy Ania. Powołał je dla obrony papieża, stąd dodatkowy ślub. – Chciał też służyć opuszczonym i najbardziej potrzebującym zarówno materialnie, jak i duchowo – dodaje.

Ciekawostką jest fakt, że instytut świecki powstał 57 lat po śmierci swojego patrona, w 1997 r. – Uznajemy go jako historycznego założyciela dlatego, że otaczał się świeckimi współpracownikami i w swoich pismach wyraził nadzieję, że kiedyś będą oni mogli żyć Ewangelią w ramach takiej wspólnoty – tłumaczy. Instytut jest więc jedną z gałęzi rodziny oriońskiej. Na grunt polski instytut został przeszczepiony w 2007 r. Jeden z wyznaczonych księży orionistów zaczął organizować dni skupienia i rekolekcje dla dziewcząt. Kilka z nich, w tym Ania, jedyna w gronie Dolnoślązaczka, zdecydowało się na pójście zaproponowaną drogą. – Każdego roku dołącza ktoś nowy. Jak na 7 lat działalności w naszym kraju, to nie jest nas aż tak mało – mówi. Formacja w Oriońskim Instytucie Świeckim jest dość specyficzna.

Raz w miesiącu kobiety zjeżdżają się ze swoich miejsc zamieszkania w całej Polsce w jedno, zaproponowane przez opiekuna, na dzień skupienia. – Wiele zależy od nas samych. Podczas naszych spotkań poznajemy charyzmat i otrzymujemy pewien kręgosłup, ale dopełnieniem formacji jest nasza praca własna każdego dnia – dodaje. Przygotowania do ślubów wieczystych trwają 9 lat, po których nic się nie kończy – są kolejne dni skupienia i normalne codzienne życie.

Jeansy i wrażliwe serce

Ewa jest po studiach ekonomicznych, a podyplomowo ukończyła prawo. – Pracuję w firmie handlowej. Wydaje się, że mój zawód w żaden sposób nie pozwala realizować charyzmatu instytutu, jednak wychodzę z założenia, że muszę dawać świadectwo w towarzystwie, w którym się obracam – zaznacza. Przekonuje, że oprócz tego, co się robi, ważne też jest, jak się to robi. – Wszystko to może się odbywać w duchu służby i miłości do Boga i człowieka – dodaje.

Dziewczyny, które zdecydowały się na życie w Oriońskim Instytucie Świeckim, w żaden sposób nie odróżniają się wizualnie od innych. – Jesteśmy kobietami. Staramy się normalnie, choć skromnie ubierać. Pan Bóg daje nam przecież zarówno piękno wewnętrzne, jak i zewnętrzne – mówi Milena, która aktualnie posługuje w szpitalu, a jednocześnie studiuje pedagogikę specjalną. Podkreśla przy tym, że jeansy czy spódnica do kolan nie są niczym wyjątkowym. – Nie chcemy odstawać od innych kobiet, obok których żyjemy. Stąd pomalowane oczy, delikatny makijaż czy zadbane dłonie. Wszystko jednak z umiarem – dodaje.

Milena przekonuje, że jej codzienność wypełnia przede wszystkim modlitwa i pisanie pracy magisterskiej. Przyznaje jednak, że istotą bycia w instytucie jest towarzyszenie innym ludziom. – Normalnie chodzę na zajęcia, spotykam się ze znajomymi czy idę do kina. Wszędzie, gdzie jestem, staram się mieć wrażliwe serce dla każdego, kto tego potrzebuje – dodaje. Podkreśla, że nie musi mówić dosłownie, że wybrała Pana Boga. Swoim postępowaniem jednak wskazuje na Niego.

Kobiety nie chcą, by inni wiedzieli o ich życiowym wyborze. Dlaczego? – Unikamy w ten sposób tworzenia pewnej bariery. Z nami, osobami świeckimi, łatwiej o pewnych rzeczach rozmawiać. Ludzie są naturalni i się nie krępują – mówi Ania.

 

Zwraca uwagę, że na tym polega ich powołanie. – Jest to życie ukryte, którego celem jest przemienianie świata od wewnątrz, tam, gdzie jesteśmy, poprzez własny przykład – tłumaczy dziewczyna, która stara się to robić, wykonując swoje pielęgniarskie obowiązki w jednym ze szpitali w środkowej Polsce. Członkinie instytutu są przekonane, że ich działalność może być odpowiedzią na potrzebę czasu w Kościele. Znając dobrze problemy otaczających ludzi i mając doświadczenie życia w świecie, jest czasem łatwiej wskazać na drogę do zbawienia.

Dla zainteresowanych kobiet

Więcej o Oriońskim Instytucie Świeckim można dowiedzieć się ze strony www.cdo.donorione.org lub www.ksmarek.pl. Dla tych, którzy potrzebują kontaktu bardziej osobistego, polecamy korespondencję z ks. dr. Markiem Chrzanowskim, orionistą. Można pisać do niego pocztą tradycyjną na adres: ul. Łaska 88, 98-220 Zduńska Wola lub elektroniczną na adres mejlowy: cdo@interia.eu lub isoorione@wp.pl.

TAGI: