Wstępowanie na krzyż

Joanna Sadowska; GN 10/2014 Tarnów

publikacja 14.03.2014 06:00

To respirator, który nas reanimuje duchowo. Powracać do życia możemy w każdym kościele naszej diecezji, ale są miejsca, gdzie kapłani posługują w konfesjonałach po kilka godzin dziennie.

 Ks. Hieronim Kosiarski jest penitencjarzem w tarnowskiej katedrze Joanna Sadowska /GN Ks. Hieronim Kosiarski jest penitencjarzem w tarnowskiej katedrze

Godzina 10 w tarnowskiej katedrze. Do jednego z konfesjonałów ustawia się kolejka. Są to parafianie, ale i osoby pracujące w pobliżu, a jeszcze więcej przyjezdnych. Wiedzą, że tu zawsze spotkają kapłana, który na nich czeka. Takich miejsc, gdzie codziennie przez kilka godzin trwa spowiedź, jest wiele w naszej diecezji. To m.in. wszystkie sanktuaria i bazyliki, a także niektóre kościoły, gdzie trwa wieczysta adoracja. W każdej parafii, nawet najmniejszej, kapłani mają też dyżur w konfesjonale. Czekają. – Muszą polubić ten mebel, który jest też krzyżem. Przesiadywanie w nim to wchodzenie na krzyż i penitenta, i spowiednika– mówi ks. infułat dr Adam Kokoszka, wykładowca teologii moralnej.

Stres w konfesjonale

W katedrze non stop ktoś przystępuje do sakramentu pokuty. – Zdarzają się spowiedzi po dłuższej przerwie, ludzie przychodzą też z dylematami. Najtrudniejsze spowiedzi są wtedy, kiedy trzeba przekonać penitenta, że sprawy mają się inaczej, niż jemu się wydaje. Boli mnie, gdy spowiedź traktowana jest jako formalność i kiedy nie ma prawdziwego spotkania z Bogiem – opowiada ks. Hieronim Kosiarski, penitencjarz katedralny. W niektóre dni, szczególnie przed pierwszym piątkiem i w okresie przedświątecznym przed konfesjonałami ustawiają się kolejki. – One mnie przerażają, bo lubię spowiadać spokojnie. Na kolejkę każdy patrzy ze swej strony. Dla penitenta to jest stanie przez godzinę, a potem 5 minut w konfesjonale, dla mnie to jest 20, 30 osoba i gdy czasami przychodzi zmęczenie, to nawet zaczyna irytować ton głosu penitenta. Trzeba wtedy dużo cierpliwości i samozaparcia, aby zachować spokój. Najdłużej spowiadałem 8 godzin non stop. Ale normalnie powinno być od 2 do 3 godzin, potem trzeba odpocząć, aby stres nie narastał – dodaje penitencjarz.

Święty lęk

Sakrament pokuty to łaska, ale również trud i służba. To również zobowiązanie do ciągłej formacji zarówno spowiednika, jak i penitenta. – Dojrzewanie do bycia dobrym spowiednikiem obejmuje doświadczenie wyniesione z domu rodzinnego i etap szkolny. Duży wpływ mają również jego katecheci i spowiednicy – podkreśla ks. Kokoszka. Dla alumnów lata seminaryjne to czas teoretycznej i praktycznej nauki spowiadania. – Wszystkie przedmioty, zarówno filozoficzne, jak i teologiczne jak w soczewce skupiają się na posłudze pojednania człowieka z Bogiem. Do tego zmierzają i taki mają sens – podkreśla ks. profesor. Bezpośrednim przygotowaniem są zajęcia na VI roku – teoria i praktyka spowiednictwa, podczas których omawiane są m.in. rodzaje spowiedzi i penitentów, przybliżane współczesne grzechy związane ze sferą bioetyczną. W części praktycznej diakoni „spowiadają” swego księdza profesora, który wciela się w penitenta. – Widzę, jak podchodzą do tego sakramentu z szacunkiem i świętym lękiem. I radzą sobie. Nie miałem sytuacji, aby nie wiedzieli, jak zacząć, co powiedzieć, mimo że jest to dla nich stres – zauważa ks. Kokoszka. Po ukończeniu seminarium kapłani uczestniczą w corocznych spotkaniach formacyjnych. – Bo zmieniają się ludzie i problemy, z którymi przychodzą do spowiedzi. Pojawiają się nowe sytuacje, których nie było wcześniej. Trzeba umieć na nie odpowiedzieć – dodaje ks. Kosiarski.

Otwarte ramiona Boga

Formacja dotyczy też penitentów. – Czasami przygotowujemy do sakramentów, a potem ludzie są pozostawienia sami sobie. Zapominamy, że wymagają dalszej formacji spowiedniczej. I to jest zadanie dla katechetów, aby uczniom przypominali o sakramencie, o pięciu warunkach dobrej spowiedzi. Również w kościołach trzeba częściej o tym mówić, nie tylko przy okazji spowiedzi przedświątecznej – podkreśla ksiądz profesor.

Spowiedź to przede wszystkim działanie Chrystusa i ksiądz jest tutaj ważny, ale nie najważniejszy. Ma on tylko ukazać działanie Boga miłosiernego, który w konfesjonale czeka na nas z otwartymi ramionami. O jego obecności w szczególny sposób przypomina konfesjonał w Rożnowie. Pochodzący z XVII w. pokryty jest wymownymi obrazami. – Na zaplecku jest scena strącenia berła do piekieł, co znaczy, że Bóg jest sędzią we wszystkim i każdy, nawet król, musi się liczyć z odpowiedzialnością za swe czyny – opowiada ks. Marek Truś, proboszcz miejsca. – Jest też oko Opatrzności oraz piramida wraz ze słowami, iż każdy musi umrzeć – dodaje. Konfesjonał to miejsce, gdzie kapłan i Chrystus stają się jednym, a tam, gdzie padają słowa rozgrzeszenia tam naprawdę jest doświadczenie Bożej miłości. – To duchowy respirator, który regularnie nas reanimuje, bo bez niego moglibyśmy tylko umierać duchowo – dodaje ks. Kosiarski.

Spotkanie z miłosierdziem

Magdalena Dobosz z Tarnowa

– Myślę, że kapłani powinni zwrócić większą uwagę na wygłaszaną naukę, o którą każdy penitent prosi w trakcie spowiedzi. Sama kilka razy doświadczyłam tego, że szłam do spowiedzi po to, aby uzyskać odpowiedź na pewne moje obawy, a nie dostawałam jej, bo po prostu tej nauki nie było. Były i takie spowiedzi, które zapamiętam na zawsze, ponieważ stanowiły przełom w moim życiu. Przed każdym podejściem do kratek konfesjonału trzeba pomodlić się za spowiednika.

Jan Hajduga z Dąbrowy Tarnowskiej

– Spowiedź to wyznanie grzechów samemu Bogu. Świadomość tego ułatwia szczerość spowiedzi i zaufanie do kapłana. Wierzę też, że mój grzech pozostanie tajemnicą. Dobrze by było, aby w każdym kościele był jeden konfesjonał, gdzie jest pełna dyskretność, tzn. nie widać osoby spowiadającej się i jest pewność, że nikt penitenta nie podsłuchuje i nie ogląda. Spowiednicy powinni zwrócić też większą uwagę na dyskrecję, gdyż wiem, że czasem bardzo głośno mówią i pouczają, powinni też być bardziej wymagający i oddani sprawie.

Magdalena Iwaniec z Łękawicy

– Nie mam swojego stałego spowiednika, ale jak dotąd nie miałam złych doświadczeń. Ze strony spowiedników otrzymałam wskazówki, rady i spotkałam się z postawą empatyczną. Jeżeli nawiąże się ze spowiednikiem dialog, to spowiedź jest łatwiejsza dla obydwu stron. Jest to możliwe wtedy, gdy nie śpieszymy się i dajemy szansę spowiednikowi na przynajmniej minimalne poznanie nas. Wystarczy podać swój wiek, stan cywilno-rodzinny. Pośpiech i presja długich kolejek do konfesjonału nie sprzyjają dobrej spowiedzi. A dla spowiedników jest to wyjątkowo obciążające, łatwo o zniecierpliwienie, niedopowiedzenia i niezadowolenie penitenta.

TAGI: