Moralność dworska

Andrzej Macura

Papież Franciszek nie przestaje zaskakiwać trafnością swoich uwag. Ktoś już pracuje nad zbiorem jego co ciekawszych sentencji?

Moralność dworska

„Kiedy jest dwór, to można zrobić wszystko: można dopuścić się korupcji, zła, zbrodni. Dwory temu sprzyjają” – powiedział ostatnio w homilii wygłoszonej podczas Mszy w Domu w. Marty. To komentarz do ewangelicznej sceny, która doprowadziła do śmierci Jana Chrzciciela. Ot głupia sprawa. Herod składa nieopatrznie obietnicę, dziewczyna chce głowy proroka. A król na żądanie przystaje. Bo słowo się rzekło. Co tam czyjaś głowa?

„Kiedy jest dwór, to można zrobić wszystko”. A konkretnie? Papież nie rozwinął tego tematu. Wspomniał tylko korupcję, przywary (zło) i zbrodnie. Ale aż się prosi, by to „wszystko” uszczegółowić.

Każdy może pomyśleć o czymś innym. Pewnie na temat szkodliwości dworskiego stylu można by napisać całe elaboraty. Ja pomyślałem, że „dwór” przede wszystkim niszczy zdrową hierarchię wartości.  Mało liczą się takie sprawy jak sprawiedliwość, prawda, uczciwość czy pracowitość. Na pierwsze miejsce awansuje lojalność. To ona jest głównym wyznacznikiem wartości dworzanina.

Dwór to także służalczość i pochlebstwo. Dworzanin stara się odgadywać myśli i intencje swojego pana. Ba, stara się wyjść im naprzeciw zanim pan w ogóle o nich pomyśli! Trzeba pogryźć kogoś, na kogo pan ma z górki? Nie ma sprawy. Trzeba zadbać o dobre samopoczucie szefa? Można go pochwalić nawet za swoje własne pomysły. Nic takiego?

W Katechizmie Kościoła katolickiego wyjaśniono, że jeśli taka postawy „zachęcają i utwierdzają drugiego człowieka w złośliwych czynach” (...) przyczyniając się do powstawania wad lub grzechów ciężkich” stanowią nawet poważne złamanie prawa moralnego (czyli grzech ciężki – KKK 2480).

Dwór to też intrygi. Tu coś szepnąć, tam zasugerować. Oczywiście mieć zawsze uśmiech (choćby i nieszczery) wobec tych, którzy wkradli się w łaski pana. Pełne politowania uśmieszki i ostracyzm dla tych, którzy z łaski wypadli. Bo to ciągle jest jedna wielka gra, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Postawa miłosiernego Samarytanina? Skrzywdzonego przez „pana” nie tylko omija się szerokim łukiem. W duchu lojalności znajduje się także „racjonalne” wytłumaczenie, dlaczego ofierze się należało.

„Kiedy jest dwór, to można zrobić wszystko”. Dobrze, że papież Franciszek zwrócił na to uwagę. Uczestnicząc w dworskim życiu można w końcu już naprawdę nie widzieć, jak wielkie zło się popełnia.  Ale tym większa moralna odpowiedzialność. Dworzan, którzy w tą grę pozwalają się wciągnąć. I „panów”, którzy taki styl przyjmują.

I choć dawno już minęły już czasy bogatych panów na zamkach i żyjących z ich łaski dworzan, to przecież ten styl ma się i w naszych czasach całkiem dobrze, prawda?