Jak nas widzą, tak nas piszą

Jędrzej Rams
; GN 3/2014 Legnica

publikacja 24.01.2014 06:00

Kościół ułatwia czy utrudnia dostęp do informacji o sobie? Jak pisać o Kościele? Dziennikarze świeckich mediów opowiadają o swoich zawodowych relacjach z Kościołem.


Obecnie żadna większa uroczystość nie pozostaje bez medialnego echa Jędrzej Rams /GN Obecnie żadna większa uroczystość nie pozostaje bez medialnego echa

Liturgiczne wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy oraz mediów katolickich, przypada 24 stycznia. Zapytaliśmy kilku dziennikarzy świeckich z naszego regionu o ich zawodowe relacje z Kościołem. Pytaliśmy m.in. o problemy i trudności w uzyskaniu informacji od pracowników kurii w sprawach, które można nazwać „niewygodnymi”. Interesowało nas także, jak dziennikarze świeccy postrzegają Kościół oraz informacje, które mogą stamtąd otrzymać. Czy jest miejsce w świecie mediów lokalnych i regionalnych na artykuły o życiu wspólnot parafialnych? Zapytaliśmy też ks. Piotra Nowosielskiego, odpowiedzialnego za legnicki dodatek w tygodniku „Niedziela”, o czytelników mediów katolickich oraz o rolę tych mediów w kształtowaniu wizerunku Kościoła, który niejednokrotnie jest zniekształcany przez dziennikarzy świeckich. 


Czy jest miejsce w mediach lokalnych na informacje o Kościele? Dlaczego wy jako media lokalne piszecie o tym, co się dzieje w diecezji i na parafiach? 


Andrzej Andrzejewski, Polskie Radio Wrocław: Kościół odgrywa istotną rolę w życiu w społeczeństwa, dla którego pracuję. Nie wyobrażam sobie zatem, aby jakiekolwiek istotne aspekty otaczającego mnie środowiska były w moich relacjach pomijane. Tym bardziej że wiele działań inicjowanych w diecezji legnickiej ma charakter ogólnopolski. Część z nich można również postrzegać jako ewenementy (dobre lub złe) w skali całego kraju.
Paweł Jantura, „Gazeta Legnicka” i portal www.lca.pl: Uważam, że w lokalnych mediach jak najbardziej powinno znaleźć się miejsce na takie informacje. Znaczna część naszych czytelników to praktykujący katolicy. Dlatego informacje o wydarzeniach z życia diecezji i parafii są dla nich istotne. Tym samym ważne dla nas, bo przecież portal tworzymy dla czytelników. Newsy dotyczące Kościoła na naszym portalu cieszą się ogromną popularnością. Czytają je nie tylko ludzie wierzący. Świadczą o tym liczne komentarze pod tekstami „kościelnymi”. Na portalowym forum dochodzi do gorących dyskusji. Niestety, często pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o poziom kultury.


Jak wyglądają relacje z przedstawicielami Kościoła – proboszczami, mediami katolickimi, kurią? 


Sławomir Puciato, portal wbolesławu.pl: Nie można mówić o bliskich relacjach z przedstawicielami Kościoła. Informacje o wydarzeniach w zdecydowanej większości zdobywamy we własnym zakresie. Kuria diecezjalna nie ma sytemu wysyłania informacji do mediów, nie wspominając już o podziale na wydarzenia w dekanatach. Także poszczególne parafie tylko w wyjątkowych przypadkach informują o tym, co się u nich dzieje.
Andrzej Andrzejewski: Mam ten komfort, że mogę dokonać porównania moich oficjalnych i nieoficjalnych relacji z ostatnich 20 lat. Przed laty aby uzyskać prosty komentarz do ważnych wydarzeń, musiałem czekać tygodniami, wysyłać listy pytań. W „gorących” mediach takie pośredniczenie często doprowadzało do tego, że głos Kościoła w ważnych społecznie sprawach był ewenementem. Na szczęście takie praktyki dawno odeszły do lamusa. W ostatnim czasie uzyskanie błyskawicznego (a jednocześnie przemyślanego i mądrego) komentarza w ważnych społecznie kwestiach nie stanowi już problemu.


Czy zdarzają się przypadki blokady informacji ze strony kurii?


Paweł Jantura: Zdarzały się problemy z uzyskaniem informacji na tematy niewygodne dla kurii. Ale incydentalnie. Z blokadą nie spotkałem się ani razu. Uważam, że legnicka kuria jest otwarta na świeckie media. Duża w tym zasługa biskupa Stefana Cichego, który znacznie zmienił politykę medialną kurii.
Agata Grzelińska, „Gazeta Legnicka”: Zauważam zmianę i myślę, że to efekt pracy po obu stronach. Staram się przekonać (raczej z sukcesami) ludzi Kościoła, że świecka gazeta nie jest nastawiona tylko na sensację (choć jeśli się taka trafi, na pewno jej nie przemilczy) i że to medium, za pomocą którego mogą dotrzeć do grupy tych odbiorców, którzy nigdy nie kupią religijnego wydawnictwa, a przecież o docieranie do takich „zagubionych owieczek” chyba chodzi najbardziej. Blokada informacji, brak odpowiedzi? Coraz rzadziej to się zdarza. Ci ludzie Kościoła, którzy rozmawiają ze świeckimi mediami, mniej lub bardziej chętnie rozumieją, że okopywanie się w twierdzy już dziś nie działa.


Spotykacie się z krytyką bądź pochwałą ze strony „ludzi Kościoła” za swoje artykuły?


Andrzej Andrzejewski: Praca dziennikarza czy reportera zawsze jest oceniania przez czytelników, widzów czy słuchaczy, a mogą być nimi m.in. ludzie Kościoła czy politycy. Natomiast już dawno nie przytrafiło mi się, aby reprezentanci władz kościelnych próbowali zasugerować mi, abym przemilczał jakikolwiek temat. W początkach istnienia diecezji legnickiej podobne żądania – szczególnie przy tzw. trudnych tematach – były dość częste.


Czy był jakiś temat bardzo niewygodny lub dwuznaczny dla diecezji, a mimo to został opublikowany? 


Agata Grzelińska: Było sporo takich tematów, np. sprawa proboszcza z Karpnik, który nie chciał opuścić plebanii, kłopoty Kościoła z odzyskaną ziemią, przypadki pedofilii (nie z diecezji legnickiej, ale z Dolnego Śląska). Nie mogę mówić o motywach wszystkich dziennikarzy, ale ani mnie, ani z pewnością mojej redakcji nie chodzi o obrzucanie Kościoła błotem (w tym się specjalizuje kilka tytułów, ale „Gazeta Wrocławska” do nich nie należy). Nam chodzi o informowanie o tym, co się dzieje. Dobrym i złym, jak to w życiu. Mnie osobiście – jakkolwiek to górnolotnie zabrzmi – chodzi o prawdę. 


Czy czytelnicy Waszego portalu/gazety chętnie czytają informacje o Kościele? 


Andrzej Andrzejewski: Czytelnicy czytają informacje z życia Kościoła z takim samym zainteresowaniem jak wszystkie inne. Ludzie chętniej sięgają po teksty, które wywołują emocje. I nie jest ważne, czy są o tematyce kościelnej, politycznej, biznesowej czy policyjnej. Dużym zainteresowaniem naszych słuchaczy cieszył się m.in. zestaw informacji o muzułmaninie pracującym jako kucharz w jednej z legnickich parafii. Tekst miał sporo bardzo ciepłych, pełnych aprobaty komentarzy.
Sławomir Puciato: Nasi czytelnicy wiedzą, że jesteśmy „moherowym portalem”, obsługujemy wydarzenia religijne, a u nas znajdą relacje. Dlatego tego typu informacje są poczytne, ale... nie mają szans z „sensacjami”, relacjami z tragedii czy innymi plotkami. 


Czytelnicy mediów katolickich potrafią być bardzo krytyczni wobec artykułów w nich zamieszczanych. To krytyka czy raczej krytykanctwo?


Ks. Piotr Nowosielski, legnicka „Niedziela”: Do tej pory rzadko spotykałem się z krytyką zamieszczanych tu tekstów, a jeśli się zdarzyły, to dotyczyły informacji o obecności na jakichś wydarzeniach wysokich przedstawicieli władz. Niektórzy czytelnicy uważali, że są na tyle często przedstawiani w mediach świeckich, że nie trzeba pisać o tym w mediach katolickich. Innym zarzutem było to, że nie piszemy o różnych bolesnych dla parafii wydarzeniach, szczególnie dotyczących ich duszpasterzy, podczas gdy media świeckie to właśnie czynią. Wtedy starałem się wyjaśnić, że nie zajmujemy stanowiska w tak złożonych sprawach, dopóki nie znajdą one ostatecznego rozwiązania. Były to słowa życzliwej krytyki, nie złośliwego krytykanctwa.


Dziennikarze katoliccy są niekiedy oskarżani o pomijanie tematów niewygodnych dla Kościoła. Czy tak rzeczywiście jest?


Ks. Piotr Nowosielski: Znów wracamy do linii programowej redakcji. Jeśli redakcja wychodzi z założenia, że media świeckie bardziej wyspecjalizowały się w publikowaniu „złych wiadomości”, to na łamach pism katolickich powinny znaleźć się „wiadomości dobre”. I prasa katolicka to robi, więcej miejsca poświęca na prezentację tego, co dobre i ciekawe w parafiach oraz diecezji. Chce przez to zainspirować innych do pozytywnych działań i pokazać, że jednak można pisać o czymś dobrym. Są też wydarzenia nadzwyczajne, które wymagają osobnego komentarza, kiedy jakaś osoba lub instytucja nie może przedstawić swego stanowiska w danej sprawie w mediach świeckich, bądź opublikowania oświadczenia w danej sprawie. Wtedy robią to media katolickie. 
One też piszą o trudnych tematach, ale z pewnego dystansu czasowego. To daje tę przewagę, że wraz z upływem czasu wykrystalizowują się stanowiska jednej i drugiej strony, nastąpiło rozwiązanie danego problemu przez uprawnione do tego instytucje bądź osoby, co pozwala na obiektywniejsze przedstawienie problemu.