Cztery świece, jedno światło

Karolina Pawłowska
; GN 3/2013 Koszalin

publikacja 20.01.2014 09:32

Są miejsca, gdzie o ekumenizmie się nie mówi, ale praktykuje się go zwyczajnie, na ulicy. I to nie tylko od święta, choć te są doskonałą okazją, żeby się lepiej poznać.


Młodzież z punktu nauczania języka ukraińskiego zaprezentowała Wertep, czyli zwyczajowe jasełka, które odgrywa się odwiedzając domy Karolina Pawłowska /GN Młodzież z punktu nauczania języka ukraińskiego zaprezentowała Wertep, czyli zwyczajowe jasełka, które odgrywa się odwiedzając domy

W niewielkim Trzebiatowie żyją obok siebie wierni czterech Kościołów: rzymsko- i greckokatolickiego, prawosławnego i ewangelicko-augsburskiego. Od 18 lat spotykają się po świętach Bożego Narodzenia – tych wypadających zgodnie zarówno z kalendarzem gregoriańskim, jak i juliańskim – żeby wspólnie kolędować. A zarazem szukać tego, co wspólne dla nich wszystkich. 


Lekcja szacunku


– To wspaniały sposób na poznawanie różnych kultur, ale i lekcja szacunku dla odmienności. Zabieram ze sobą całą rodzinę. Na to spotkanie przyjechałam z córką i wnuczką. Bo przecież wartości trzeba uczyć się w domu, to nasze zadanie, żeby pokazywać młodszym, jak żyć z sąsiadami. A klimat Trzebiatowa jest zaraźliwy, bo kogo tu nie przywieziemy, za rok wraca, żeby znów się nim nacieszyć – opowiada pani Regina, która niemal każdego roku przyjeżdża z oddalonego o 25 km Kołobrzegu. 
Pastor Hans-Udo Vogler także co roku pokonuje setki kilometrów, żeby przyjechać do Trzebiatowa. Jak przyznaje – nie tylko z sentymentu do polskiego miasteczka, w którym się urodził. 
– Przyjeżdżam tu co roku nie tylko dlatego. Przede wszystkim ściąga mnie tu wielu przyjaciół, których poznałem – mówi. W tych podróżach towarzyszy pastorowi rodzina: syn i po raz pierwszy wnuczka. – Ona bardzo się zdziwiła takim spotkaniem, ale zarazem bardzo ucieszyła, że może przyjechać z dziadkiem i zagrać na flecie podczas wieczoru kolędowego, a także posłuchać zupełnie nieznanych kolęd. Dla niej to coś zupełnie nowego – opowiada pastor. 
Jego zdaniem budowanie mostów, zwłaszcza na tak doświadczonej przez historię ziemi, jaką jest Pomorze, jest niezwykle ważne. Dlatego stara się też organizować wymiany między młodzieżą polską i niemiecką.
– Młodzież wielu rzeczy nie wie, bo się już o nich nie uczy. Trzeba pamiętać także o tym, co było złe między narodami, ale nie szukać tego, co dzieli, tylko tego, co nas łączy. Proszę zobaczyć, jest nas tu tylu, razem, tak blisko siebie jakbyśmy stanowili jedność. Z wyciągniętymi do siebie pięściami nic się nie zbuduje – demonstruje obrazowo i dodaje: – Bóg przychodzi na świat po to, żeby nas połączyć, więc jak możemy sami być dla siebie wrogami? On jest światłem, ale i nam mówi: wy jesteście światłem tego świata. Święta, które obchodzimy, nie są wspomnieniem jakiegoś wydarzenia. Jeśli jesteśmy dla siebie nawzajem dobrzy, to Bóg jest z nami. 


Siła różnorodności


Tradycyjnie już wieczór rozpoczęło zapalenie czterech świec symbolizujących cztery trzebiatowskie Kościoły i życzenia od duchownych. A potem były na scenie pojawiali się kolejno reprezentanci wszystkich wspólnot prezentując swoje jasełka i popłynęły kolędy. Nie zabrakło także na koniec spotkania przy stole, który zastawili sami mieszkańcy miasta, bo – jak sami mówią – także przez kuchnię można zrobić krok ku wzajemnemu poznaniu. 
– Te cztery świece są jak cztery kamienie, na których stoi trzebiatowski dom. Choć każdy z nich jest inny, wszystkie razem tworzą stabilną podstawę. W dzisiejszym świecie różnice stanowią często podstawę sporów, a nawet konfliktów. Na szczęście w naszym domu takich kłótni nie ma, a różnorodność jest oznaką bogactwa i umiejętności zgodnego życia wyznań, kultur, ludzi – cieszy się Zdzisław Matusewicz, burmistrz Trzebiatowa.
Trzebiatowskie budowanie jednej wspólnoty to nie tylko kolędowanie. – Organizujemy wspólnie wiele imprez i to przynosi efekty. Tak, jak razem tworzyliśmy izbę regionalną. Każdy przyniósł to, co miał po babci, po rodzicach: a to haftowany fartuszek, tkaną narzutę, stół przywieziony ze Wschodu. Nazbierało się tego tyle, że powstało małe muzeum. To też nasze wspólne dzieło. W Trzebiatowie dzięki temu jest dobry klimat na poznawanie sąsiada, poznawanie kolegi w ławce. Nikt się nie dziwi, że ktoś zamiast do kościoła idzie do cerkwi. Wręcz przeciwnie, to budzi ciekawość. Inność nie jest problemem – mówi Renata Korek, dyrektor Trzebiatowskiego Domu Kultury i pomysłodawczyni Wieczoru Czterech Świec. – Chyba coraz rzadziej mówimy w Trzebiatowie o tolerancji. To słowo nie jest potrzebne, bo współistnienie jest po prostu normalne. Tylko można podpatrywać i uczyć się od sąsiadów. Taka różnorodność kultur, która się tu zdarzyła sprawia, że jeżeli człowiek chce się uczyć, to staje się o wiele bogatszy – dodaje. 


Nie mówić, ale żyć


– Jeśli ktoś wie, kim jest, łatwiej mu dzielić się tym z sąsiadami. Przez wiele lat najpierw był strach, a następne pokolenia nie czuły już takiej przynależności, nie chciały się ujawniać. Przez tych kilka lat, kiedy posługuję w Trzebiatowie, widzę, że młodzi wracają do cerkwi, ale i do swojej kultury, tradycji. Odkrywają je na nowo. Coraz częściej obserwuję wśród młodych ludzi wywodzących się z mniejszości, że przychodzą, opowiadają o dziadkach, mówią, że chcą nauczyć się ich języka. Z pewnością to także zasługa tych spotkań. Cieszy, że wspólna praca przynosi takie owoce – zauważa ks. Bohdan Fechiuch, administrator trzebiatowskiej parafii greckokatolickiej. Trzebiatowscy duchowni zgodnie przyznają, że w takim klimacie nie trzeba dużo mówić o ekumenizmie. – Mam właśnie takie doświadczenia podczas dziesięciu lat pracy w tym mieście. Tu się o ekumenizmie nie mówi, tylko się nim żyje. Ekumenizm praktykujemy zarówno podczas tych formalnych spotkań w sanktuarium czy w kościołach innych wyznań, jak i przez przekaz kulturalny. Sam się tego uczę od mieszkańców. Poza tym spotykamy się w sklepie, w pracy, żegnając najbliższych, uczestnicząc w ich uroczystościach – mówi ks. Andrzej Dowal, proboszcz parafii rzymskokatolickiej przy sanktuarium Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny w Trzebiatowie. – Zwykle jest tak, że różnice widać na pierwszy rzut oka, a żeby zobaczyć to, co jest nam wspólne, trzeba się postarać i pielęgnować tę umiejętność w sobie. To wymaga nie tylko kreatywności, ale i miłości – dodaje. 


Program Tygodnia Modlitwy
 o Jedność Chrześcijan


18.01 (sobota), godz. 16 – Akatyst ku czci Bogarodzicy na Świętej Górze Polanowskiej pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Zadarki 

19.01 (niedziela), godz. 18 – Msza św. o jedność chrześcijan pod przewodnictwem bp. Pawła Cieślika w parafii pw. św. Rozalii w Szczecinku
20.01 (poniedziałek), godz. 18 – nabożeństwo ekumeniczne w parafii greckokatolickiej pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Wałczu

21.01 (wtorek), godz. 18 – nabożeństwo ekumeniczne w parafii pw. Krzyża Świętego w Koszalinie 

22.01 (środa), godz. 18 – nabożeństwo ekumeniczne pod przewodnictwem bp. Edwarda Dajczaka w parafii pw. św. Józefa Rzemieślnika w Koszalinie 

23.01 (czwartek), godz. 18.30 – nabożeństwo ekumeniczne w parafii pw. św. Michała Archanioła w Świdwinie 

24.01 (piątek), godz. 18 – nabożeństwo ekumeniczne w kaplicy Zmartwychwstania Pańskiego Kościoła ewangelicko-metodystycznego w Koszalinie 

25.01 (sobota), godz. 18 – nabożeństwo ekumeniczne pod przewodnictwem bp. Edwarda Dajczaka w parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Darłowie 

31.01 (piątek), godz. 18 – ekumeniczny wieczór kolęd w parafii prawosławnej pw. Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Koszalinie


Otwarci na siebie


Ks. Bohdan Feciuch, Kościół greckokatolicki


– Te spotkania są potrzebne, żeby świętować narodzenie Jezusa razem, tak jak w rodzinie. A zarazem w tym świętowaniu wymieniamy się swoimi tradycjami, obrzędami, kolędami. I dobrze sobie życzymy wzajemnie. Dzięki temu mieszkańcy bardziej się na siebie otwierają, znajdują wspólny język.

Ks. Sławomir Sikora, Kościół ewangelicko-augsburski
– Takie spotkania mają sens pod warunkiem, że nie potraktujemy ich jako jednorazowego projektu. To ma być święto, ale codzienności. Myślę, że w Trzebiatowie, w naszych domach, w naszych codziennych relacjach to bycie razem jest coraz bardziej naturalne. Dzięki temu ten wieczór nie jest sztucznym wydarzeniem, ale czymś płynącym z serca.

Ks. Andrzej Demczuk, Kościół prawosławny
– Wszyscy jesteśmy rodziną, a w takie wieczory można poczuć to bardzo wyraźnie. To też okazja, żeby się uczyć siebie nawzajem. Przekazywać sobie kulturę, którą jeszcze w zanadrzu zachowaliśmy. Nasze spotkania pomagają zmieniać mentalność nie tylko miasteczka, ale też okolic. Bywały takie czasy, że w cerkwi wybijano szyby. Takie spotkania zmieniają nastawienie.

Ks. Andrzej Dowal, Kościół rzymskokatolicki
– Te spotkania uczą przebywać ze sobą i otwierać się na siebie. Uczymy się, że ktoś może inaczej przeżywać, inaczej pojmować pewne kwestie, inaczej się modlić. Szukać tego, co nas łączy, a nie tego, co dzieli. Do tego potrzeba otwartości i miłości. 

komentarz
Renata Korek
dyrektor Trzebiatowskiego Ośrodka Kultury 


Zbudować dom


Ciekawość trzeba zaszczepiać i przekazywać młodym pokoleniom. Zaczyna się to w domu, dziecko uczy się tego od rodziców. Potem szkoła powinna tę ciekawość pobudzać, nie gasić. Na szczęście pojawiają się takie ścieżki edukacyjne związane z regionoznawstem. Bo mamy tyle pięknych rzeczy na Pomorzu do pokazania, do poznania i do pokochania. Ta ziemia nie ma łatwej historii. Przyjechała tu ludność z różnych stron, która na spuściźnie niemieckiej musiała zbudować swoją nową tożsamość, zapuścić pomału korzenie. Trzeba robić wszystko, żeby udało się je zapuścić jak najgłębiej. Wtedy każdy z nas będzie się tu czuł jak w domu.