Pójdźmy do... klubu

Jan Hlebowicz; GN 1/2014 Gdańsk

publikacja 05.01.2014 06:00

Młodzi ludzie coraz częściej zamiast do kościoła po wigilijnej kolacji idą na tzw. imprezo-pasterki, żeby potańczyć, spotkać się z przyjaciółmi i napić się piwa.

 – Młodzi ludzie chętnie biorą udział w przygotowaniach Mszy pasterskiej. Tych, którzy idą 24 grudnia do klubu, jest niewielu – twierdzą Tomasz Szturo (z lewej) i ks. Krzysztof Ławrukajtis Jan Hlebowicz /GN – Młodzi ludzie chętnie biorą udział w przygotowaniach Mszy pasterskiej. Tych, którzy idą 24 grudnia do klubu, jest niewielu – twierdzą Tomasz Szturo (z lewej) i ks. Krzysztof Ławrukajtis

Po wieczerzy wigilijnej całe rodziny zazwyczaj tłumnie ruszają do pobliskich kościołów, chociaż... – Od kilku lat zauważalny jest wśród młodych ludzi trend wychodzenia 24 grudnia wieczorem „na miasto”, czyli do klubów lub pubów, w których organizowane są tzw. imprezo-pasterki – mówi Tomasz Szturo, polonista, nauczyciel I LO w Gdańsku.

Ucieczka z domu

– Dla mnie pasterka w klubie jest pretekstem do wyrwania się z domu, do przewietrzenia, rozruszania na imprezie i wypicia paru piw – przyznaje Bartek, student medycyny, zeszłoroczny maturzysta. – Po wigilii chodzę do klubu, żeby spotkać się z przyjaciółmi. Nawet święta są do tego dobrą okazją – dodaje Ewa, studentka dziennikarstwa. Z czego wynika rosnąca popularność tego typu imprez? Zdaniem ks. Krzysztofa Nowaka, diecezjalnego duszpasterza młodzieży, zwyczaj chodzenia do klubów 24 grudnia wzmógł się zdecydowanie po 2005 roku, kiedy znaczna część młodych Polaków wyjechała w poszukiwaniu pracy, głównie do Wielkiej Brytanii. – Wiele osób było zmuszonych spędzić święta z dala od rodziny i kościoła. Gdy wrócili, w sposób naturalny zaczęli tłumniej niż zwykle zjawiać się w tym okresie na imprezach. Zadziałały prawa ekonomiczne i właściciele lokali przygotowali odpowiednią ofertę – uważa kapłan.

Według ks. Krzysztofa Ławrukajtisa, archidiecezjalnego koordynatora ds. nowej ewangelizacji, drugą przyczyną tego zjawiska jest współczesny kryzys rodziny. – Wiele osób przestaje przeżywać święta w kontekście radości przebywania w gronie najbliższych. Młodzi ludzie „uciekają” z domów, w których nie ma atmosfery miłości. Gdyby więzi rodzinne były silne, kluby 24 grudnia świeciłyby pustkami – twierdzi duchowny. – O wyborze klubowej „pasterki” może decydować także osłabienie relacji z Bogiem, który jest „za słaby” wobec problemów młodych ludzi. W klubie czują się pewnie, bo tam spędzają dużo czasu, mają z kim pogadać – dodaje ks. Nowak.

Alternatywa dla świąt?

W Trójmieście plakaty reklamujące imprezo-pasterki przedstawiały je jako „alternatywę dla świąt”, a rozmowy przy wigilijnym stole albo wspólne śpiewanie kolęd określały jako „nudne i męczące”. Według ks. Krzysztofa Ławrukajtisa, organizatorzy imprez z pełną premedytacją używają tego typu haseł. – Instrumentalnie wykorzystują współczesny kryzys rodziny. Tworzą propozycję wychodzącą naprzeciw potrzebom młodych ludzi, którzy na przykład z powodu złych relacji pomiędzy mamą i tatą wolą wigilię spędzić w gronie przyjaciół przy piwie. Zdaniem ks. dr. Andrzeja Dańczaka, duszpasterza akademickiego, klubowe „pasterki” nie są realną alternatywną dla świętowania Nocy Narodzenia Jezusa, a raczej ucieczką przed głębokim i pełnym przeżywaniem tego wyjątkowego czasu. – Chodzi o to, aby zapomnieć o istocie wigilii. To jest typowy przekaz sekularyzacyjny. Próba „zmęczenia” człowieka sacrum – podkreśla duchowny.

– Podstawą świąt jest poszukiwanie wymiaru duchowego, metafizycznego. Tymczasem organizatorzy klubowych „pasterek” skupiają się jedynie na aspektach materialnym i konsumpcyjnym. Sprowadzają wigilię do karpia, choinki i prezentów. Nie ma tam miejsca na czytanie Ewangelii czy refleksję nad tym, co tak naprawdę oznacza Boże Narodzenie – dodaje Tomasz Szturo. 24 grudnia organizowane są także tzw. piekielne pasterki, które nie tylko odzierają święta z sacrum, ale w swojej ofercie zawierają hasła antyklerykalne. – To są imprezy, które nierzadko epatują symboliką okultystyczną. Uczestnictwo w nich nie wynika wówczas tylko z chęci zabawy, ale także z potrzeby kontestacji Kościoła. To rozrywka ubrana w fasadę płytkiej, ale bardzo niebezpiecznej ideologii – uważa T. Szturo.

Jesteście potrzebni

Wybór świeckiej pasterki przez młodych ludzi nie jest zjawiskiem masowym. – To nieprawda, że nagle załamały się tradycyjne, polskie zwyczaje. Z własnego doświadczenia wiem, że młodzież chętnie uczestniczy w Mszy pasterskiej, przyjmuje Komunię św. tego dnia, wcześniej idzie do spowiedzi – podkreśla ks. Nowak. – Z drugiej strony proces sekularyzacji młodzieży szkolnej i akademickiej stale postępuje. Dlatego tak ważna w okresie świątecznym jest propozycja Kościoła na poziomie parafialnym i praca formacyjna w miejscu zamieszkania – uzupełnia ks. Dańczak. Ks. Ławrukajtis nie widzi sensu w organizowaniu oddzielnych Pasterek dla młodzieży. – Ta wyjątkowa Msza św. powinna być przeżywana w gronie rodzinnym. Musimy sprawić, by młodzi ludzie nie czuli się w Kościele anonimowo. Wyjdźmy do nich z konkretną propozycją, np. zaangażujmy ich do przygotowania żłóbka lub wyjątkowej oprawy Pasterki – mówi duchowny. „Jesteście potrzebni, wasza pomoc jest bardzo ważna” – zapewnijmy. – Może w przyszłości zaowocuje to powołaniem młodzieżowego chóru parafialnego albo wspólnoty?