Dwie doby u Jezusa

GN 48/2013

publikacja 09.12.2013 06:00

- Nawet dla młodego człowieka szybkie tempo i zabieganie może być zniechęcające 
i... spłycające życie. Oazy modlitwy, szkoły animatora i dni wspólnoty to wypływanie na głębię i żeglowanie po Bożym oceanie – mówi ks. Grzegorz Gołąb, moderator 
Ruchu Światło–Życie.

Ważnym elementem zarówno podczas rekolekcji wakacyjnych, 
jak i cotygodniowej pracy są grupki dzielenia Agnieszka Napiórkowska /GN Ważnym elementem zarówno podczas rekolekcji wakacyjnych, 
jak i cotygodniowej pracy są grupki dzielenia

W październiku w Nowym Mieście odbyła się Oaza Modlitwy Dzieci Bożych, w której uczestniczyło ponad 130 osób (pisaliśmy o tym w internecie i papierowym wydaniu „Gościa Łowickiego”). W listopadzie Oazę Modlitwy w Czerwińsku nad Wisłą przeżywała także młodzież. Ona również nie zawiodła, jeżeli chodzi o frekwencję i gorliwość. Swoją relację z Bogiem pogłębiali także uczestnicy Szkoły Animatora, która w połowie listopada odbywała się w Jesionce.


Młodzi świadkowie


Patrząc na rozmodlone dzieci i młodzież, wiele powodów do radości mają nie tylko kapłani związani z Ruchem, ale także rodzice i animatorzy. Zwłaszcza w czasie, w którym Kościół w większości mediów jest ukazywany w złym świetle.
– My, dorośli, zupełnie inaczej patrzymy na ataki i nagonkę medialną. Dzieci i młodzież mają do tego dystans – mówi ks. Marek Wyszomirski, proboszcz parafii św. św. Cyryla i Metodego w Żyrardowie, moderator prowincji warszawskiej salezjanów.

– Uczestnicząc w OM-ie w Czerwińsku, byłem zbudowany skupieniem, zaangażowaniem i gorliwością apostolską naszej młodzieży, która o swoim przywiązaniu do Kościoła i relacji z Jezusem świadczyła wobec tych, którzy w tego typu rekolekcjach uczestniczyli po raz pierwszy. Podczas świadectw przygotowujący się do bierzmowania podkreślali, że był to dla nich czas wyjątkowy, w którym poczuli, jak łaska Boża może głęboko poruszać – mówi ks. Marek, który nie ukrywa, że Ruch był i jest miejscem także jego wzrastania.
Podczas tegorocznego OM młodzieżowego 115 osób każdego dnia uczestniczyło w modlitwach brewiarzowych, Eucharystii, grupkach dzielenia, namiocie spotkania, którym jest osobista modlitwa połączona z rozważaniem słowa Bożego. Przez dwa dni sięgano także do homilii papieża Franciszka, jaką wygłosił w Rio na temat przypowieści o siewcy. Ważnym punktem była całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu.
– Każdy miał adorować Jezusa przez jakiś czas – opowiada ks. Gołąb. – Wiele osób swoje trwanie przy Eucharystycznym przedłużało nawet o kilka godzin. Jedna z uczestniczek – Weronika Klepaczka – powiedziała mi, że została na adoracji dłużej, bo osoba, która miała ją zastąpić, prawdopodobnie zaspała. Poczuła więc odpowiedzialność. Nie chciała, by Jezus został sam. Takie świadectwa są dla nas bardzo budujące, bo pokazują nie tylko wrażliwość młodych ludzi, ale także ich osobistą relację z Bogiem żywym – cieszy się ks. Grzegorz.


Oaza w pigułce


Wspomniane oazy modlitwy, dni wspólnoty, a także spotkania w diakoniach to dopełnienie całorocznej formacji, która po rekolekcjach wakacyjnych odbywa się w każdym tygodniu. – Po letnim silnym doświadczeniu Boga i wspólnoty ważne jest, by kontynuować je nie tylko w czasie cotygodniowych spotkań w grupach, ale także podczas OM-ów czy dni wspólnoty, które są oazą w pigułce. Wspólne spotkania to czas, który ks. Franciszek Blachnicki porównywał do ogniska. We wspólnocie palimy się wielkim płomieniem. Gdy zostajemy sami, niczym pojedyncze drwa narażeni jesteśmy na przygasanie – tłumaczy ks. Gołąb.
Taką świadomość ma wiele osób, które ukończyły drugi lub trzeci stopień oazy. By nie przestać płonąć, podejmują dalszą formację przygotowującą je do stania się animatorami.
– Oaza jest miejscem, w którym spotkałam się z żywym Bogiem, poznałam świetnych ludzi i nauczyłam się odwagi bycia sobą, dlatego nie zamierzam z tego rezygnować – mówi Julka Leszczyńska. – W Ruchu zrozumiałam, że bycie chrześcijaninem to powód do dumy. Mimo wielu zajęć, jakoś ze wszystkim udaje mi się zdążyć. Bóg wygospodarowuje kolejne godziny.
Podobnego zdania jest Paweł Bolimowski, który dzięki wspólnocie stał się bardziej otwarty na ludzi. – Posługując młodszym, nie tylko czuję się potrzebny, ale także doświadczam, że wiara to nie bycie na widowni, ale na scenie. To znaczy, że każdy ma coś ważnego do zrobienia. Szalonym reżyserem z niesamowitymi pomysłami jest sam Bóg – mówi z uśmiechem Paweł, któremu Jezus już nieraz skorygował pomysły i plany.
Kolejnym ważnym wydarzeniem w Ruchu będzie Diecezjalna Diakonia Jedności, która odbędzie się w Żyrardowie 3 grudnia.


TAGI: