Bóg wiedział, co robi

Monika Łącka; GN 45/2013 Kraków

publikacja 16.11.2013 06:00

O tym, jak się zabrać za niektóre rzeczy i o nieprzypadkowych dźwiękach modlitwy z Klaudią Gawor, zwyciężczynią trzeciej edycji programu „X Factor” i chórzystką Kraków Gospel Choir, rozmawia Monika Łącka.

– Gospel zmienia sposób patrzenia na to, co jest w życiu najważniejsze – mówi Klaudia Gawor Monika Łącka /GN – Gospel zmienia sposób patrzenia na to, co jest w życiu najważniejsze – mówi Klaudia Gawor

Monika Łącka: Znamy Cię z występów w blasku telewizyjnych jupiterów. A jaka jesteś na co dzień – subtelna, jak w teledysku do piosenki „Lekkość życia bez słów”, czy refleksyjna i skłonna do wzruszeń, jak podczas koncertu gospel?


Klaudia Gawor: Spokojna i energiczna jednocześnie. Jestem w takim punkcie życia, w którym potrzebuję czasu na refleksję i przemyślenie, co chcę dalej robić i w jakim kierunku iść. Jeśli się wzruszam, to tylko tym, co jest prawdziwe i co dotyka mojego serca. Tak jak muzyka gospel – zawsze będzie mi bardzo bliska i dlatego tak bardzo przeżywam każdy koncert.


Lea Kjeldsen z Kraków Gospel Choir wspomina, że gdy przyszłaś do chóru, byłaś nieśmiałą, wrażliwą dziewczyną, która powoli rozwijała skrzydła. W końcu, rok temu, podczas tournée w Danii, zaprezentowałaś cały wachlarz umiejętności wokalnych. Mówi też, że choć wygranie programu „X Factor” otwarło Ci drzwi do wielkiego świata, to KGC nigdy nie pozwoli Ci zapomnieć, że jesteś częścią zespołu.


To dobrze, bo ja nigdy z niego nie ucieknę! Uważam, że osoby, które spotykamy na swojej drodze, kształtują nasze charaktery. KGC tworzą fantastyczni ludzie, którzy od pierwszej chwili serdecznie mnie przyjęli, zawsze mnie wspierają i już nieraz pomogli mi szybko podnieść się z życiowych zakrętów. Choć wszyscy na co dzień uczymy się, pracujemy, mamy swoje rodziny, to podczas prób i koncertów stajemy się jedną, wielką rodziną. Dzielimy się dobrem i wiarą. Jest „tu i teraz” – śpiew i modlitwa. Ważne jest też to, co uczestnikom warsztatów przekazują instruktorzy, np. Wayne Ellington, Brian Fentress, Dathan Thigpen. Oni dzielą się z nami nie tylko wiedzą i talentem muzycznym, ale przede wszystkim swoim doświadczeniem wiary. Nie wiem, w jakim miejscu znajdę się w przyszłości i czy będę mogła być na każdej próbie, ale chcę tam wpadać tak często, jak tylko się da. KGC zawsze będę nosić w sercu.


Wiele osób mówi, że gospel to muzyka, która zmienia życie i otwiera je na Boga. Jak było w Twoim przypadku?


Po raz pierwszy usłyszałam, czym tak naprawdę jest gospel, w 2009 r., podczas koncertu finałowego Festiwalu „7 x Gospel”. To, co działo się na scenie i wśród publiczności, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Niesamowita energia, sposób, w jaki wszyscy potrafili przekazywać wiarę, razem modlić się i uwielbiać Boga – bardzo mnie to wszystko poruszyło i przyciągnęło do gospel. Rok później znowu przyszłam na festiwalowy koncert, a w 2011 r. dołączyłam do KGC. Wcześniej próbowałam swoich sił w różnych zespołach, ale dopiero tu znalazłam swoje miejsce.


Dlaczego?


Kraków Gospel Choir stał się moim drugim domem, schronieniem, w którym jestem sobą, i miejscem, które mnie określa. Bóg doskonale wiedział, co robi, prowadząc mnie tam. To był przełomowy moment w moim życiu i bardzo się cieszę, że poznałam taką formę modlitwy i uwielbienia, jaką jest gospel. Wcześniej wiedziałam, że pewne rzeczy związane z religią istnieją, ale nie wiedziałam, jak się za nie zabrać. Dopiero w zespole zrozumiałam, czym tak naprawdę jest wiara, która jest teraz dla mnie czymś szalenie ważnym. Bóg stopniowo stawał się dla mnie Kimś bardzo bliskim i nawet, jeśli upadam, to wiem, że mam do Kogo wracać. Bycie w chórze zmienia sposób patrzenia na życie, na to, co jest w nim ważne. Z kolei festiwal jest formą duchowej odnowy i przemiany, którą proponujemy publiczności. Znikają problemy i wszystko, co nas pochłania. Zostaje tylko uwielbienie. Każdemu to polecam!


Na swojej stronie piszesz, że muzyka jest sposobem na wyrażenie tego, czego nie potrafimy powiedzieć. Co więc chcesz przekazać publiczności, śpiewając sopranem z wysokim „C”?


Czasem bałam się coś powiedzieć albo po prostu brakowało mi odpowiednich słów. Z pomocą przychodziła muzyka, która jest bardzo plastyczna i można w niej zamknąć to, co czujemy, każdą najdrobniejszą emocję. Gdy śpiewam – także utwory innych wykonawców – wkładam w to całe serce. Muzyka staje się formą rozmowy, gospel – formą modlitwy. Nie ma w niej żadnych przypadkowych dźwięków. Każdy coś wyraża.


Śpiewasz gospel, kiedyś uczyłaś się śpiewu operowego, a program „X Factor” wygrałaś, udowadniając, że świetnie odnajdujesz się w repertuarze muzyki rozrywkowej. Planów na materiał na swoją pierwszą płytę na razie nie chcesz jednak zdradzać?


Muzyka gospel dała mi szansę na sprawdzenie swoich możliwości i umiejętności, pomogła znaleźć odpowiedź na pytanie, gdzie jest prawda i jaka jest moja droga. Otworzyła chęć poznania tego, co nowe i nieznane. Po próbach KGC chodziłam na zajęcia ze śpiewu operowego. Może kiedyś do tego wrócę. Na razie zaczęłam lekcje gry na pianinie, a od października – pierwszy rok studiów. Szansą na poznanie siebie był też udział w programie „X Factor”. Finałowy występ – duet z Edytą Górniak – był odpowiedzią na pytanie, dlaczego jestem w tym miejscu. Wygrana, w którą do samego końca nie wierzyłam, jest dla mnie lekcją pokory. Jestem na początku muzycznej drogi, dlatego pracując nad płytą, stawiam na swój rozwój, bo chcę stworzyć coś wartościowego. Słucham cennych uwag instruktorów warsztatów gospel, pamiętam wskazówki Edyty Górniak, Kasi Nosowskiej, Kuby Wojewódzkiego i całej ekipy „X Factor”. Niektórzy mówią mi, że jeśli się nie pospieszę, to stracę swoją szansę. Ja jednak nie chcę, aby płyta powstała pod presją czasu. Wierzę, że nawet jeśli trochę to potrwa, ale efekty będą dobre, ludzie docenią serce, które wkładam w ten materiał.

TAGI: