Normalny nie znaczy przeciętny

ks. Wojciech Parfianowicz; GN 45/2013 Koszalin

publikacja 15.11.2013 06:00

Odbyły się w wigilię Wszystkich Świętych w kilku miejscowościach diecezji. – Przychodzimy tutaj w duchu tęsknoty za niebem – mówi ks. Dawid Hamrol, organizator spotkania w Koszalinie.

 Koszalin. Ponad 300 osób ze świecami lub pochodniami w ręku przeszło ulicami miasta z katedry do kościoła  oo. franciszkanów. Niesiono osiem relikwiarzy ks. Wojciech Parfianowicz /gn Koszalin. Ponad 300 osób ze świecami lub pochodniami w ręku przeszło ulicami miasta z katedry do kościoła oo. franciszkanów. Niesiono osiem relikwiarzy

Taka forma spędzenia 31 października staje się coraz popularniejsza. W ramach „Nocy świętych” odbywają się czuwania przy Najświętszym Sakramencie, Eucharystie, spektakle czy „Drogi światła”. Ważnym elementem tych spotkań jest też obecność i uczczenie relikwii. – Chcemy pokazać, że mamy swój sposób świętowania i nie potrzebujemy niczego małpować. Często zbyt łatwo idziemy w to, co jest nie nasze, czyli po prostu sztuczne – mówi ks. Łukasz Gąsiorowski, diecezjalny duszpasterz rodzin.

„Zombie walk” albo „Droga światła”

Raczej trudno pogodzić jedno z drugim. Przemarsze zombie odbyły się w tym roku w Koszalinie i w Słupsku. Ulicami tych miast przeszli młodzi ludzie przebrani za ożywione zwłoki. Nie oceniając niczyich intencji, trudno odnaleźć głębszy sens takiej propozycji „kulturalnej”. – Takie zabawy są po prostu niesmaczne. Jako kapelan hospicjum niemal codziennie spotykam się ze śmiercią. Ktoś, kto umiera, nie ma w perspektywie zostać zombie, ale świętym. Nadzieja życia wiecznego jest potrzebna zarówno jemu, jak i pogrążonej w żałobie rodzinie. Idea zombie nie daje nadziei, lecz mówi, że po śmierci ciało się rozpada i nic więcej nie ma – zauważa ks. Łukasz Bikun, duszpasterz ze Słupska. W zupełnie innym duchu w Koszalinie, Słupsku, Szczecinku czy Czarnem setki ludzi wyszły na ulice, niosąc relikwie świętych. Dla człowieka wierzącego to doczesne szczątki tych, którzy naprawdę żyją i, jak mówi Katechizm, „zażywają chwały, widząc samego Boga”. Dla wielu święci są nie tylko orędownikami w modlitwie, ale także świadkami, których naśladują. Dla Magdy Pydych ze Szczecinka ulubionymi świętymi są Dominik Guzman i Joanna Beretta Molla. – Odpowiada mi duchowość dominikańska, bo łączy pobożność z mądrością i intelektem. Natomiast św. Joanna to dla mnie wzór matki, żony, kobiety, która wypełniała swoje powołanie i w codziennym życiu dążyła do świętości – wyjaśnia Magda. Kinga Adamowicz, również ze Szczecinka, najbardziej ceni św. Józefa. – Jego postać jest niezwykła i trochę niezauważana. Pokornie robił swoje i dlatego do mnie przemawia – dzieli się uczestniczka „Nocy świętych”. – Moim ulubionym świętym jest Paweł Apostoł. Patrząc na jego życie, jeszcze jako Szawła, zawsze sobie przypominam, że każdy może zostać świętym, niezależnie od tego, jakie błędy by popełnił i jak bardzo by się potykał – dzieli się Paweł Kisiel, licealista z Koszalina.

Tacy jak oni, czyli jacy?

Święci byli różni, a naśladowanie ich na pewno nie polega na kopiowaniu ich życia. W stolicy diecezji, na zakończenie „Nocy świętych” uroczystej Eucharystii w kościele oo. franciszkanów przewodniczył bp Edward Dajczak. Wymieniając konkretne przykłady, zwrócił on uwagę na pewne wspólne cechy wszystkich świętych. – Również i my, tak jak ci święci, jesteśmy ochrzczeni i też możemy żyć jak oni. Oznacza to, że człowiek ochrzczony nie może się zgodzić na przeciętność, na uśrednianie życia, na jego bladość i nędzę. Ma żyć według programu Jezusa – przypomniał biskup. – Żyjemy w świecie, który chciałby zamienić w pianę wszystko, co jest jakąkolwiek wartością. Odbywa się dziś swego rodzaju rozwadnianie, rozmydlanie czy przygaszanie tego, co wielkie. Zabiera się człowiekowi nadzieję, że może być kimś, że może być święty. Patrzymy dziś na tych, którzy zdołali przekroczyć tę granicę miałkości i przeciętności mocą Boga, który w nich był. Nie warto żyć przeciętnie. Szkoda życia, kiedy żyje się tylko trochę, kiedy tylko trochę zawierza się Jezusowi. Tak jak kiedyś, tak i dzisiaj Jezus mówi do nas, że błogosławieni są cisi, pokorni, tęskniący za sprawiedliwością, cierpiący dla Niego. To do nich należy królestwo niebieskie – zaznaczył bp Dajczak.