Feministka z aureolą?

Stanisław Zasada

GN 45/2013 |

publikacja 07.11.2013 00:15

U progu niepodległości wychowała kilka pokoleń nowoczesnych Polek. Cenili ją papieże, Piłsudski dał order. Czy zostanie błogosławioną i patronką chrześcijańskich feministek?

Feministka z aureolą? ARCHIWUM ZAMEK KóRNIK

Dziewięćdziesiąt lat temu w Kórniku pod Poznaniem umiera generałowa Jadwiga Zamoyska: działaczka społeczna, polityczna, pedagog, a po śmierci – kandydatka na ołtarze. – Jedna z najwybitniejszych Polek dziewiętnastego i pierwszych dziesięcioleci dwudziestego wieku – mówią o niej historycy. Dla niektórych jest też prekursorką chrześcijańskiego feminizmu.

Jan Chrzciciel lepszy od pozytywizmu

„My, Polacy, wielką mamy skłonność do podejmowania rzeczy wielkich, często nad siły i środki, a pomijania rzeczy drobnych i drobnych obowiązków, drobnych oszczędności, drobnych starań o porządek i zdrowie” – to nie współczesna publicystyka. Do takich wniosków w dziewiętnastym wieku dochodzi Jadwiga Zamoyska.

Sporo już przeżyła i widziała, ma doświadczenie w polityce – wie, co pisze. A pisze dużo, w swoich dziełach wykładając przede wszystkim własne poglądy wychowawcze. Spod jej pióra wychodzą też broszury bardziej praktyczne – na przykład o piekarstwie czy mleczarstwie. Hołduje pracy organicznej, ale nie jest pozytywistką – jako gorliwa katoliczka pozytywistyczne hasła uważa za zbyt ateistyczne. „W jej myśli pedagogiczno-wychowawczej zauważyć można wiele idei i zasad nawiązujących do Ewangelii i pism świętych Kościoła” – pisze o Generałowej jej biografka Katarzyna Czachowska. Wśród duchowych mistrzów Zamoyskiej wymienia Jana Chrzciciela, Ignacego Loyolę i Franciszka z Asyżu.

„Na co nauka i wykształcenie, jeżeli im nie towarzyszy wychowanie, to jest wyrobienie zdrowego sądu, czujnego sumienia, mężnej woli i hartu duszy?” – pyta Jadwiga Zamoyska w swoich pismach. Poglądy Generałowej bodaj najtrafniej streszcza hasło (też je wymyśliła): „Służyć Bogu – służąc Ojczyźnie, służyć Ojczyźnie – służąc Bogu”. Ale nie jest wcale religijną bigotką – patriotyzm rozumie nowocześnie: jako pracę dla kraju. Czachowska: „Tego rodzaju patriotyzm wpajała swoim uczennicom, kształcąc przyszłe żony i matki, tak aby prowadząc wzorową gospodarkę, przyczyniały się do odrodzenia narodowego, jednocześnie przygotowując je do życia w nowych realiach niepodległego państwa polskiego”. Właśnie tym najbardziej zasłużyła się dla potomnych.

Do ślubu z wujem

Jadwiga Zamoyska nie miała wyjścia – musiała zostać patriotką. Ojciec Tytus Działyński to znany w Wielkopolsce działacz społeczny, uczestnik powstań narodowych. Jako jeden z pierwszych Wielkopolan przekroczył granicę zaborów i przyłączył się do powstania listopadowego. Za udział w Wiośnie Ludów trafił do więzienia i stracił majątek. Matka Celestyna z Zamoyskich jest gorliwą katoliczką, zagorzałą patriotką i też lubi działać społecznie. W czasie powstania podążyła za mężem do Warszawy, by pielęgnować rannych powstańców. Zakłada na wsiach ochronki i szkoły, wspiera ubogich i chorych.

Dogorywało powstanie listopadowe, gdy 4 lipca 1831 roku przyszła na świat Jadwiga. Jej ojciec był w tym czasie adiutantem generała Jana Skrzyneckiego, jednego z naczelnych wodzów powstania. Dzieciństwo i młodość spędziła w galicyjskich Oleszycach i w podpoznańskim Kórniku.

Ma 21 lat, gdy poślubia starszego o prawie 30 lat generała Władysława Zamoyskiego. To konserwatywny polityk związany z emigracyjnym Hotelem Lambert, a prywatnie… wuj Jadwigi – jest bratem matki. Żeby mogli się pobrać, potrzebna była papieska dyspensa. Po ślubie Jadwiga przenosi się do Paryża. Towarzyszy mężowi w jego licznych podróżach. Władysław Zamoyski to prawa ręka księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, przywódcy Hotelu Lambert, w imieniu księcia odpowiada za politykę zagraniczną obozu. Żona jest jego bliskim współpracownikiem. Czachowska nazywa ją „szefem gabinetu” Zamoyskiego. Generał dochowa się z Jadwigą synów Władysława i Witolda oraz córki Marii. Umrze w 1868 roku. Jego żona ma wtedy 37 lat. Nie wyjdzie już za mąż – przez pół wieku będzie wdową.

Szycie z geografią

Kanclerz Bismarck rozpętał właśnie walkę z polskością, a Jadwiga Zamoyska zakłada w Kórniku Szkołę Domowej Pracy Kobiet. Dziewczęta uczą się gotowania, haftu i szycia. Ale mają też zajęcia z rysunków, literatury, geografii, historii Polski i śpiewu. Nad religijnym wychowaniem uczennic czuwają szkolni kapelani.

Prusacy są wściekli. Szkoła powstała w 1882 roku, a już cztery lat później Zamoyska musi się wynieść z Kórnika – wydalono ją jako obywatelkę Francji. Jenerałowa (tak ją nazywano) tuła się ze szkołą po Spiszu, Kalwarii Zebrzydowskiej, by wreszcie umieścić ją w Kuźnicach koło Zakopanego. Gdy Polska odzyska niepodległość, Zamoyska wróci do Kórnika. – Zadaniem szkoły była potrójna praca: duchowa, fizyczna i umysłowa – przypomina Jan Filip Libicki, senator Platformy Obywatelskiej, który wychował się nieopodal Kórnika i jest pod wrażeniem dzieła Generałowej. Uważa, że głoszone przez nią sto lat temu idee są ponadczasowe.

„Nauka i praca w Szkole dawała możliwość życiowej realizacji zamierzającym założyć rodzinę uczennicom” – pisze o Zamoyskiej jej biografka. Do szkoły trafiają dziewczęta ze wszystkich zaborów. Także te z biednych rodzin. Senator Libicki: – Jenerałowa przełamała stereotyp, że kobieta ma siedzieć w domu i zajmować się dziećmi. Uważała, że rolę matki można łączyć z pracą, a nawet z działalnością społeczną – czego sama była najlepszym przykładem.

„Program dydaktyczno-wychowawczy opracowany przez Generałową w założeniu był konserwatywny, jednak jego realizacja prowadziła do swoistego rodzaju emancypacji kobiet” – przyznaje w swojej książce Katarzyna Czachowska. – Jeśli istnieje chrześcijański feminizm, to Zamoyska była jego najlepszą przedstawicielką i prekursorką – dodaje Libicki. – Dbała o intelektualny i zawodowy rozwój kobiety, ale nie kwestionowała jej tradycyjnej roli społecznej.

Najdłuższa wojna

Gdy w zaborze rosyjskim spiskowcy szykują się do zbrojnej walki przeciwko caratowi, w opanowanej przez Prusaków Wielkopolsce rozpoczyna się najdłuższa wojna nowoczesnej Europy – miejscowa elita dba o rozwój gospodarki, nauki i oświaty. Nietypowa wojna potrwa całe stulecie. – W Wielkopolsce, gdzie były sprawna pruska policja i silna armia, żadne powstanie nie mogło się udać – mówi profesor Waldemar Łazuga, historyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza. – Można było co najwyżej urządzić zbrojną manifestację, która skończyłaby się hekatombą. Stąd Wielkopolanie szybko pozbyli się złudzeń, że niepodległość uda się odzyskać z bronią w ręku – dodaje historyk.

Zdrowy rozsądek każe zająć się Wielkopolanom praktyczną stroną życia. – Społeczeństwo traktowali jak organizm, który jest zdrowy, gdy zdrowe są wszystkie jego członki, czyli gdy rozwijają się wszystkie dziedziny życia – tłumaczy obrazowo profesor Łazuga.

Nazwiska wielkopolskich społeczników są dziś w szkolnych podręcznikach historii. Jednym z nich jest Dezydery Chłapowski – uczestnik wojen napoleońskich – po upadku Napoleona wracający do rodzinnej Turwi. W swym majątku wprowadza najnowsze zdobycze wiedzy rolniczej. W Poznaniu działa w tym samym czasie Karol Marcinkowski: prowadzi nie tylko praktykę lekarską (biedaków leczy za darmo), ale jest także jednym z inicjatorów budowy słynnego hotelu Bazar i założenia Poznańskiego Towarzystwa Pomocy Naukowej. Hipolit Cegielski zakłada fabrykę narzędzi i maszyn rolniczych.

To pierwsze pokolenie wielkopolskich społeczników. Następne rozbłyśnie w drugiej połowie stulecia – po klęsce powstania styczniowego. To w czasach Bismarcka ksiądz Piotr Wawrzyniak tworzy bank, który udziela tanich kredytów polskim rolnikom i rzemieślnikom, zakłada spółdzielnie, biblioteki i czytelnie ludowe.

Senator Libicki: – To nie przypadek, że generałowa Zamoyska założyła swoją szkołę w Wielkopolsce.

Order od Naczelnika

Zaangażowanie Jadwigi Zamoyskiej doceniają papieże. „Doskonałej pobożności rozpoczęłaś dzieło, którego zadaniem wychowywać i młode dziewczęta stosownie do ich społecznego stanowiska, wpajając w nie zasady religii i płynące z niej cnoty tak, aby różnym obowiązkom czekającym je, czy jako panie domu, czy jako sługi, pobożnie i uczciwie odpowiedzieć zdołały” – pisze do niej Leon XIII. Pius X nazywa jej działalność „praktyczną szkołą życia chrześcijańskiego”. I chwali „dążenie, by przyjść z pomocą całemu społeczeństwu”.

U schyłku długiego życia Jenerałowej odwiedza ją marszałek Józef Piłsudski. Od Naczelnika Państwa dostanie Order Odrodzenia Polski.

Umiera 4 listopada 1923 roku. Nawet o swój pogrzeb zadbała – przed śmiercią prosiła, żeby był skromny. – Nie chcę, aby na mój pogrzeb ktokolwiek tracił czas, pieniądze i narażał się na zaziębienie – powtarzała z wrodzoną praktycznością. Pochowano ją w podziemiach kolegiaty w Kórniku – nie było wysokich dostojników ani przemówień.

Dziesięć lat po śmierci Generałowej poznańska kuria stara się o wyniesienie jej na ołtarze: wydrukowano nawet obrazki ze specjalną modlitwą. Wkrótce wybuchnie wojna i sprawa pójdzie w zapomnienie. Kilka lat temu odżyje na nowo – w archidiecezji znów czynią starania o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego Jenerałowej.

 Korzystałem z książki Katarzyny Czachowskiej „Generałowa Jadwiga Zamoyska (1831–1923)”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.