W apostolstwie - skuteczni

Krzysztof Kozłowski; Posłaniec Warmiński41/2013

publikacja 18.10.2013 06:00

To wspólnota młodzieży - mówi krótko ks. Łukasz Kowalski.

Po wakacjach swoje spotkania rozpoczęli członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży zdjęcia Krzysztof Kozłowski /GN Po wakacjach swoje spotkania rozpoczęli członkowie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży

Opiekun jedynej działającej w naszej archidiecezji wspólnoty Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży wyjaśnia, że w Polsce jej tradycja sięga czasów zaborów, kiedy w okresie zniewolenia trzeba było zjednoczyć młodych w walce o polskość. – Wiadomo, że wówczas każdy z zaborców wprowadzał na siłę swoje obyczaje, język i kulturę. Właśnie w odpowiedzi na te działania środowiska katolickie powołały Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej – wyjaśnia ks. Łukasz. Z czasem przekształciło się ono w dwa odrębne stowarzyszenia: jedno dziewcząt, drugie chłopców. Pierwsze z nich przyjęło nazwę Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, drugie – Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej. Z tych czasów pochodzi obecne godło KSM-u, które łączy w sobie symbol chrześcijaństwa – krzyż i symbol polskości – białego orła. Krzyż wpisany w postać orła miał odtąd wyrażać główne cele stowarzyszenia, czyli obronę wiary katolickiej i polskości. – W Polsce jest wiele oddziałów i kół KSM. Mam głęboką wiarę, że i nam uda się z czasem powołać ich więcej, aby młodzi mogli się skupiać wokół Boga, mogli rozwijać się duchowo i na drodze formacji kształtować miłość do ojczyzny – mówi ks. Łukasz.

Działanie na rzecz Boga

W każdą środę w kościele św. Jakuba w Olsztynie o godz. 19 ponadczterdziestoosobowa wspólnota rozpoczyna swoje spotkanie od Eucharystii. Po niej wszyscy przechodzą do domu parafialnego, by tu spędzić wspólnie czas. Rozmawiają, opowiadają o swojej codzienności, razem planują kolejne akcje, które mają przyczynić się nie tylko do ich duchowego rozwoju, ale też do pobudzenia innych do refleksji. Planują pomoc innym, włączenie się w akcje różnych organizacji kościelnych. Po kilkuletniej działalności mają się już czym pochwalić. – Latem organizujemy cyklicznie biblingi. Umawiamy się w jakimś publicznym miejscu. Każdy, kto przychodzi, powinien mieć z sobą Pismo Święte. Czytamy wybrany fragment. Później medytujemy nad słowem Bożym. Ludzie nas zaczepiają, pytają, czasem przyłączają się do nas. Po czasie ciszy śpiewamy, chwalimy Boga. Czytaliśmy już Pismo Święte na starym mieście, na dworcu, w „Alfie” – mówi ks. Łukasz. Prezesem oddziału KSM przy kościele św. Jakuba jest siedemnastoletnia Monika Zyśk. Czasem koledzy i koleżanki z klasy żartują, mówiąc na nią „pani prezes”, ale nie ma w tym złośliwości.

– W czasie mojego nawrócenia Bóg podsunął mi tę wspólnotę. Przyszłam na spotkanie. Kiedy nadszedł czas wyboru kierownictwa oddziału, zostałam jego prezesem. A naszym głównym zadaniem jest działanie na rzecz Boga, ludzi, Kościoła i ojczyzny. Pokazujemy, że w Kościele można w nietypowy sposób i w nietypowych formach ukazywać obecność Boga, głosić, że nas kocha, a także dawać świadectwo innym – mówi Monika.

Tak nam zostało

Powstanie oddziału KSM-u przy parafii św. Jakuba to efekt formacji młodych w sąsiedniej diecezji ełckiej. Osoby związane ze stowarzyszeniem przybyły na studia do Olsztyna i chciały kontynuować swoją formację. Nie było takiej wspólnoty, więc przyszły do kapłanów i poprosiły o pomoc. – Od pięciu lat należę do KSM-u. Przyjechałam na studia i chciałam kontynuować pracę w stowarzyszeniu. Pomyślałam, że ono powinno się reaktywować w archidiecezji warmińskiej. Wcześniej były tu trzy oddziały. W innych diecezjach mamy ich po 50 – mówi pochodząca ze Świętajna Monika Zubowicz. – My, poprzez formację, mamy formować innych. Mamy być ludźmi pobożnymi, ale też i w apostolstwie skutecznymi. Nie zamykamy się w swojej grupie, lecz wychodzimy do ludzi – dodaje. Andrzej Rykowski pełni we wspólnocie funkcję asystenta ds. służby liturgicznej. To on wyznacza osoby czytające słowo Boże i modlitwę wiernych. Dba o godną oprawę wspólnej Eucharystii. – Moja przygoda z KSM zaczęła się od Lednicy. Tam właśnie ks. Łukasz mówił o stowarzyszeniu. Pojechałem tam z kolegą. Po powrocie przyszliśmy na spotkanie i… tak nam zostało – śmieje się Andrzej. – Atmosfera, jaka panowała, i cel, który chcemy osiągnąć, czyli nieść Chrystusa w sercach naszych, stały się nam bliskie. Na co dzień nie jest łatwo. Ale spotkania dają mi siłę, kiedy każdy opowiada o swoim życiu, co poczuł, co się zmieniło. To umacnia i daje siłę, żeby iść dalej mimo przeciwności. Bo przecież z Bogiem na czele – dodaje.