RADIO WATYKAŃSKIE |
publikacja 14.09.2013 20:26
W rejonie miasta Zamboanga na południu Filipin wciąż trwają walki między siłami rządowymi a muzułmańskimi separatystami. Miejscowi biskupi potępili używanie przez Narodowy Front Wyzwolenia Moro ludności cywilnej jako żywych tarcz.
DENNIS M. SABANGAN / PAP/EPA Ludzie czekają na żywność. Stadion został zamieniony na obóz dla uciekinierów. Walki miedzy siłami rządowymi a rebeliantami trwają od 6 dni. Zginęło w nich już co najmniej 52 osoby.
Do tej pory w starciach zginęło ponad 20 osób, przeważnie rebeliantów. Islamiści wciąż przetrzymują ponad stu cywilnych zakładników, w tym prawdopodobnie ojca porwanego też ks. Michaela Ufany, który już odzyskał wolność.
Filipiński Kościół stara się wesprzeć ludzi, którzy stracili dach nad głową i gromadzą się w improwizowanych obozach dla uchodźców. Pomoc humanitarną otrzymują wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, których również nie oszczędzili rebelianci. „Rola duchownych w tym czasie to niesienie nadziei – stwierdził bp Martin Jumoad z prałatury terytorialnej Isabela, dokąd również dotarły walki. – Jeśli trafimy do niewoli, albo zostaniemy napadnięci i stracimy kościół czy dom, to wchodzi w skład naszej misji. To należy do owego «tak», które ślubujemy w momencie święceń” – dodał filipiński hierarcha.