Waga ciężka z odsetkami

Krzysztof Król
; GN 37/2013 Zielona Góra

publikacja 19.09.2013 06:00

- Okiem bankowca mogę stwierdzić, że teologia to dobra lokata na życie. Takie oprocentowanie jest na pewno bezkonkurencyjne na rynku - mówi z uśmiechem Ewelina Jędrzejek.


Na studiach teologicznych 
nie tylko zdobyli tytuł magistra, ale także rozpoczęli wspólną życiową przygodę Krzysztof Król /GN Na studiach teologicznych 
nie tylko zdobyli tytuł magistra, ale także rozpoczęli wspólną życiową przygodę

W tym roku mija 25 lat istnienia diecezjalnej uczelni teologicznej. Dla jednych to droga do zostania katechetą, dla innych – drugi kierunek. Co motywuje jednych i drugich?


Teologiczne 
małżeństwo


Ona pochodzi z Kożuchowa, on – z Wężysk k. Krosna Odrzańskiego. Ona pracuje w banku, a on jest strażakiem. Ona jest absolwentką ekonomii, a on – wychowania fizycznego. Oboje z pasji studiowali teologię w Instytucie Filozoficzno-Teologicznym im. Edyty Stein w Zielonej Górze. Te studia dały im coś znacznie więcej niż tylko tytuł magistra teologii.


– Właśnie rozpocząłem trzeci rok studiów. Ewelina była nową studentką, nieustannie uśmiechniętą, koleżeńską, a przy tym wyjątkowo piękną. Nie sposób było nie chcieć jej poznać – śmieje się pan Mariusz. 
– Poznaliśmy się przed zajęciami z języka włoskiego. Jako starszy kolega z roku troszczył się o mnie i tak pozostało. A dokładnie rok temu uroczyście obiecaliśmy sobie, że będziemy się troszczyć o siebie do końca życia – dorzuca pani Ewelina, już Jędrzejek.
 

Na decyzję o studiowaniu teologii u kożuchowianki złożyło się kilka przyczyn. – Dość wcześnie zaczęłam się interesować religią. Ten przedmiot należał do moich ulubionych lekcji w szkole – opowiada Ewelina. – Często okazją do szukania odpowiedzi na pytania związane z kwestią wiary były rozmowy z rówieśnikami, zwłaszcza z tymi określającymi się mianem „katolików niepraktykujących”. Trudno mi było zrozumieć, że ktoś może traktować Kościół jak zwykłą instytucję, oni z kolei nie potrafili zrozumieć, że Kościół nie jest dla mnie tylko tłumem zgromadzonych ludzi i że nie wyobrażam sobie niedzieli bez Mszy św. Coraz bardziej uświadamiałam sobie, że próba odpowiedzi na pytania o chrześcijaństwo wymaga znajomości szeregu problemów będących przedmiotem teologii.


Natomiast u Mariusza motywacja do studiowania teologii była związana z domem rodzinnym. Dorastał w tradycyjnej katolickiej rodzinie, gdzie codzienna modlitwa oraz niedzielna Msza św. były wydarzeniami najważniejszymi. – Dość szybko, bo zaraz po przystąpieniu do Pierwszej Komunii Świętej, zostałem ministrantem. Z każdym kolejnym rokiem moja religijna świadomość pogłębiała się, na co niewątpliwie wpływ miały rozmowy z moimi rodzicami na temat Boga i Kościoła. Po zdanych egzaminach do szkoły średniej dostałem od swojego ojca pierwszą poważną książkę o tematyce religijnej – „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis, która stała się początkiem szerszego patrzenia na religijność – wspomina M. Jędrzejek.


Teologia wagi ciężkiej


Na pierwszym i drugim roku studiów pana Mariusza szczególnie interesowały zajęcia z historii filozofii, logiki oraz metafizyki. – Wiele rzeczy nie rozumiałem i były dla mnie obce, wstydziłem się ciągle dopytywać, więc wracałem do domu z myślą, by jak najszybciej doczytać i zrozumieć, o co tym wszystkim filozofom chodziło. Na kolejne zajęcia wracałem pewniejszy i z większą odwagą brałem udział w zajęciach – wyjaśnia. – Na trzecim roku najważniejsza była historia Kościoła i zajęcia z początków chrześcijaństwa. Kiedy dotarło do mnie, że ludzie nierzadko ginęli za wiarę i słowa, które ja dziś wypowiadam bezmyślnie tylko dlatego, że się ich kiedyś nauczyłem, spowodowało to we mnie zmianę. Zacząłem być wyjątkowo skupiony na każdym słowie odczytywanym podczas Eucharystii – dodaje. Natomiast czwarty i piąty rok zdominowała dogmatyka. – Wszystkie wcześniejsze lata to były solidne fundamenty, by zająć się, jak mówiłem do swoich kolegów, teologią wagi ciężkiej – tłumaczy pan Mariusz.


Oboje świadomie studiowali dwa kierunki. Ewelina postawiła na ekonomię. – Ktoś mógłby powiedzieć, że to nietypowe połączenie całkiem różnych dyscyplin naukowych. Jednak dziś mogę śmiało powiedzieć, że to był bardzo dobry wybór. Studiowanie dwóch kierunków wymagało wysokiej dyscypliny w stosunku do siebie samej. Wysiłek był jednak opłacalny. Ekonomia nauczyła mnie inwestować, a teologia określiła ostateczny cel wszystkich przedsięwzięć. Muszę przyznać, że zrobiłam dobry biznes – przyznaje z uśmiechem.


Mimo że nie pracują jako katecheci, żadne z nich nie żałuje lat poświęconych teologii. – Jestem strażakiem i – z punktu widzenia czysto zawodowego – teologia nie przydaje się w mojej pracy, bo przecież techniki gaszenia pożarów w żaden sposób nie korespondują z nauczaniem soborowym. Jednak – jak pokazuje patron strażaków św. Florian – nie wszystkie „płomienie” trzeba gasić. Płomień naszej wiary wszyscy powinniśmy podtrzymywać, a w tym z pewnością teologia jest pomocna – zauważa Mariusz.


Wiara wymaga pogłębiania


Zupełnie inną drogę po teologii wybrał Andrzej Sobieraj. Od 16 lat uczy katechezy w Zespole Szkół Gastronomicznych w Gorzowie Wlkp. i jest wykładowcą akademickim w Instytucie Filozoficzno-Teologicznym. Nie od razu jednak teologia stała się wymarzonym kierunkiem. W związku ze swoimi humanistycznymi predyspozycjami i zainteresowaniami chciał studiować filozofię na uniwersytecie poznańskim. Kiedy jednak dowiedział się, że w naszej diecezji istnieje uczelnia teologiczna dla świeckich, wówczas jeszcze w Gorzowie Wlkp., postanowił tam pójść.


– Studiując teologię, jednocześnie studiowałem przecież istotne elementy filozofii. Od samego początku nie żałuję tej decyzji, zwłaszcza że jej zakres i cel zgadzały się z moją tożsamością chrześcijańską. Te studia stały się tym samym pogłębieniem i umocnieniem mojego rozumienia świata, a jednocześnie miejscem zrozumienia wielu istotnych aspektów ogólnie rozumianego misterium istnienia człowieka i świata – przyznaje gorzowianin.


Teologia pozwoliła rozwinąć humanistyczne zainteresowania, które poprzez ten kierunek bardziej się ukonkretniły. – Z jednej strony studia pokazały mi cały horyzont filozofii jako dyscypliny. Pozwoliły nie tylko poznać jej historię i ogólną treść, ale także poznać i zrozumieć jej metodologię oraz poszczególne dziedziny filozoficzne – wyjaśnia katecheta. – Z drugiej strony w niesamowity sposób pozwoliły odkryć istotę wiary chrześcijańskiej, w której przecież zostałem wychowany. Okazuje się bowiem, że wiara, choć rodzi się przede wszystkim ze słuchania i przyjmowania określonych prawd wiary oraz norm etycznych, wymaga także systematycznego pogłębiania i rozumienia. Niezwykle bowiem ważną prawdą jest, by rozumieć to, w Kogo się wierzy, ale i to, że trzeba mieć świadomość jakiegoś marginesu tajemnicy. Zrozumienie tego dały mi właśnie moje studia. Trzecią i ostatnią, ale chyba najważniejszą dla mnie rzeczą jest odkrycie i zafascynowanie teologią dogmatyczną, chyba najbardziej filozoficzną dziedziną z nauk teologicznych, a zarazem główną dyscypliną omawiającą istotę wiary chrześcijańskiej i jej prawd.


Odkryć tajemnice wiary


Pasja do teologii rozwinęła się tak mocno, że gorzowianin postanowił, oprócz nauczania katechezy, rozwijać się także naukowo. Doktorat obronił we Wrocławiu u ks. prof. Romana E. Rogowskiego. – Był to jakby skok na wyższy poziom teologii akademickiej, a zarazem wejście w głębię samej istoty wiary chrześcijańskiej i obszarów jej badań. Ostatecznie studia doktoranckie stały się początkiem mojej drogi naukowej, dały mi większą wiedzę i większe umiejętności w przestrzeni tej specjalizacji oraz wskazały na ogromne obszary możliwych badań – wyjaśnia A. Sobieraj, który wciąż publikuje i obecnie przygotowuje monografię z zakresu antropologii.


Powodów pójścia na teologię jest wiele. Gorzowianin zachęca do pójścia na teologię zarówno te osoby, które chcą być katechetami, ale także takie, które chcą być świadomymi chrześcijanami i zrozumieć lepiej swoją wiarę. – Teologia to miejsce podejmowania i zgłębiania fundamentalnych pytań egzystencjalnych człowieka. To miejsce kształtowania tożsamości chrześcijańskiej oraz norm i zasad etycznych. To droga do realizacji misji katechetycznej i duszpasterskiej, do której powołani są wszakże wszyscy ochrzczeni i wierzący – zauważa A. Sobieraj. – W teologii człowiek, szczególnie młody i poszukujący, może odkryć sens własnego istnienia i jego cele. Może na sposób metodyczny i systematyczny odkrywać tajemnice własnej wiary, głębiej ją poznawać i rozumieć. Wreszcie można bez żadnych kompleksów i niepokojów otwierać się na współczesne, jakże dynamicznie rozwijające się dziedziny nauki. Studia teologiczne zawsze kojarzą mi się z radością odkrywania i spokojem przeżywania własnej wiary, tożsamości, a jednocześnie z głodem zadawania także trudnych pytań i poszukiwania nań odpowiedzi – dodaje. 



Studia teologiczne


Do końca września Instytut Filozoficzno-Teologiczny im. Edyty Stein prowadzi nabór na studia magisterskie oraz podyplomowe z teologii. Szczegółowe informacje: www.ift.zgora.pl i (68) 458 25 70.


Teologia w liczbach


W ciągu ostatnich 10 lat, odkąd IFT im. Edyty Stein znajduje się w Zielonej Górze, jego mury opuściło 73 absolwentów. W diecezji zielonogórsko-gorzowskiej jest 1082 etatów dla katechetów. 357 z nich objęli księża, 56 – siostry zakonne, a 669 – świeccy teologowie.

TAGI: