Bp Dajczak: Warto było zmoknąć

Justyna Liptak /GN

publikacja 01.09.2013 17:45

Pasterz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej o wrażeniach z „Marszu dla Jezusa” w Słupsku. Gdy tylko wierni ruszyli sprzed kościoła, rozpadało się na dobre.

Biskup Edward Dajczak na scenie. Słupski "Marsz dla Jezusa" zakończył się na Placu Zwycięstwa, a uczestnicy zaśpiewali tam m.in. "Abba Ojcze" Biskup Edward Dajczak na scenie. Słupski "Marsz dla Jezusa" zakończył się na Placu Zwycięstwa, a uczestnicy zaśpiewali tam m.in. "Abba Ojcze"

Justyna Liptak: Podczas "Marszu dla Jezusa" mocno padało. Wszyscy uczestnicy, także Ksiądz Biskup, przemokli. Warto ryzykować zdrowie, by maszerować w takim deszczu?

Bp Edward Dajczak: - Mógłbym zmoknąć jeszcze dwa razy, za ten Marsz i za jego uczestników. Ludzie, którzy maszerowali ulicami Słupska to ta część Kościoła, która rozumie, że Jezusa nie ma się tylko dla siebie, lecz trzeba się nim dzielić z innymi. Takie Marsze pomagają ludziom wyzbyć się egoizmu. Bo nie wystarczy, że między mną i Jezusem jest OK. Musi być w porządku także między mną a drugim człowiekiem. Dlatego właśnie warto było być na tym Marszu, by budować relacje z innymi ludźmi.

Spodziewał się Ksiądz Biskup aż tylu uczestników?

- Nie. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem te tłumy. Ucieszyło mnie także to, że wszyscy byli bardzo radośni. To pokazuje, że chrześcijaństwo jest żywe i dynamiczne. Jestem dumny, że choć padał rzęsisty deszcz większość uczestników przeszła całą trasę. A ci, którzy wcześniej z niej zeszli, niech żałują! (śmiech).