Miejsce katechezy jest w szkole

KAI |

publikacja 30.08.2013 22:51

Kościół i rząd nie zawsze są zgodni w sprawie szkolnej katechezy. Po wakacjach strona kościelna chce wznowienia rozmów ze stroną rządową w spornych kwestiach.

Miejsce katechezy jest w szkole Roman Koszowski /GN Obecność religii w tzw. ramowym programie nauczania i możliwość zdawania z tego przedmiotu matury, to dwa najważniejsze w tej chwili problemy na linii państwo - Kościół dotyczące funkcjonowania katechezy w szkołach

Od kilku lat Kościół domaga się przywrócenia religii należnego jej, a wynikającego z postanowień konstytucji i konkordatu, statusu w systemie oświaty. Spór ze stroną rządową zaogniło usunięcie katechezy z ramowego do szkolnych planów nauczania przepisami rozporządzenia z 7 lutego 2012 oraz konsekwentna odmowa MEN, by uznac religię za przedmiot, z którego można zdawać maturę. Po wakacjach strona kościelna po raz kolejny chce wznowic rozmowy z ministerstwem, by rozwiązac ten problem.

Przedmiotem sporu są dwie kwestie. Pierwsza z nich dotyczy obecności religii w tzw. ramowym planie nauczania.

Lekcje religii lub etyki znajdowały się w tym planie przez lata, natomiast zgodnie z obowiązującym od 1 września 2012 r. rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych, przedmioty te zostały przeniesione do planu szkolnego. Zrodziło to obawy samorządów, że będą musiały finansować je z własnych budżetów.

To z kolei wzbudziło niepokój strony kościelnej, że pieniędzy na ten cel nie będzie i dojdzie do marginalizowania religii jako przedmiotu. Kościół argumentował: jeśli nie będzie jednoznacznego zapisu mówiącego o obecności religii/etyki w planie ramowym, to istnieje groźba dowolnej interpretacji rozporządzenia przez organ prowadzący, czyli samorządy. To zaś może w efekcie spowodować wyrugowanie religii ze szkół bądź wprowadzenie odpłatności za te zajęcia.

Strony kościelna i rządowa uzgodniły, że nauczanie religii według nowego rozporządzenia będzie monitorowane. Po kilku miesiącach, w listopadzie 2012, MEN poinformowało KAI: „Wyniki monitorowania potwierdzają, że religia jest organizowana zgodnie z przepisami prawa, a samorządy i dyrektorzy prawidłowo wywiązują się z obowiązku jej realizowania”.

Jednocześnie resort podkreślił: „Religia od samego początku (czyli od roku szkolnego 1992/93) należy do zajęć, które stają się obowiązkowe po deklaracji rodziców, inaczej niż w przypadku takich przedmiotów, jak język polski czy matematyka. W przypadku deklaracji rodziców lub pełnoletnich uczniów o chęci uczestnictwa w lekcjach religii musi być ona organizowana bezpłatnie i finansowana w ramach subwencji oświatowej". Jesienią ub. roku MEN twierdziło, że od września nic się w tym zakresie nie zmieniło. To, jak wygląda prowadzenie lekcji religii w szkołach po roku obowiązywania nowego rozporządzenia, będzie wiadomo po kilku tygodniach nowego roku szkolnego.

Drugą kwestią sporną jest obecność religii na maturze. Od kilku lat Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski z niepokojem odnotowywała odkładanie w czasie decyzji MEN o możliwości zdawania egzaminu maturalnego z religii jako przedmiotu dodatkowego przez młodzież, która wyraża taki zamiar. Sprawa była pilna, gdyż w roku szkolnym 2012/2013 do szkół ponadgimnazjalnych weszła nowa podstawa programowa: jej skutkiem będzie zdawanie matury według nowych zasad w 2015 r.

Po spotkaniu przedstawicieli MEN i Episkopatu Polski w czerwcu br. resort zaskakująco poinformował jednak, że religia nie może przedmiotem maturalnym. Jak wyjaśniono, uczelnia może przeprowadzić dodatkowy egzamin wstępny, jeżeli wynika to m.in. z potrzeby sprawdzenia szczególnych predyspozycji do podejmowania studiów na danym kierunku (egzaminy wstępne nie mogą dotyczyć przedmiotów objętych egzaminem maturalnym). Ten stan prawny obowiązuje od 1 października 2011.

Zarówno z Konstytucji RP (art. 25. ust. 2), jak i z Konkordatu (art. 12 ust. 2 i 4) wynika jednak zasada niezależności państwa i Kościoła katolickiego. Zasada ta – argumentowało MEN - ma swoje przełożenie na system oświaty: nauczanie religii w szkołach odbywa się na podstawie programów nauczania opracowanych i zatwierdzonych przez właściwe władze Kościołów i związków wyznaniowych. - Są one przedstawiane ministrowi edukacji narodowej jedynie do wiadomości, nie ma on na nie wpływu – stwierdziła Małgorzata Szybalska, dyrektor Departamentu Jakości Edukacji w MEN.

Natomiast egzamin maturalny jest przeprowadzany na podstawie programu nauczania ustalonego przez ministra edukacji narodowej. – To jest zasadnicza różnica, która powoduje, że religia nie może być przedmiotem maturalnym – uznała Szybalska.

Strona kościelna upomina się m.in. o tych uczniów, którzy biorą udział w olimpiadach teologii katolickiej i chcieliby zyskaną w ten sposób wiedzę wykorzystać na egzaminie maturalnym. - Laureaci olimpiad przedmiotowych mają zagwarantowane w przepisach prawa określone przywileje, np. ocenę na świadectwie. Dotyczy to też olimpiady z religii. Inną kwestią jest natomiast egzamin maturalny. Pełni on przede wszystkim funkcje rekrutacyjne. Szkoły wyższe mogą prowadzić egzaminy wstępne z przedmiotów, który nie są objęte egzaminem maturalnym. W rekrutacji na odpowiednie kierunku uczelnie katolickie stosują egzaminy, które pozwalają uczniom, którzy mieli religię w szkołach, wykazać się wiedzą z tego zakresu, nie ma w tym przeszkód – stwierdza MEN.

„Jest to dosyć dziwne, bo od stwierdzania, co jest zgodne z Konstytucją jest Trybunał Konstytucyjny, a nie ministerstwo” – skomentował stanowisko resortu w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Tomasik z Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. „Wydaje się, że obecny skład ministerstwa ma w tej sprawie dosyć nieprzejednane stanowisko” - dodał. - My uważamy, że skoro religia jest przedmiotem szkolnym nauczanym przez dwanaście lat, to co stoi na przeszkodzie, by uczniom, którzy chcą zdawać religię jako przedmiot dodatkowy - bo w żadnej mierze nie było prośby, by był to przedmiot obowiązkowy czy obowiązkowy do wyboru - to umożliwić? - pyta ks. Tomasik.

Jego zdaniem, jeśli impas w rozmowach wynika z blokady na poziomie konkretnych przepisów prawnych – ustaw lub rozporządzeń ministra edukacji - to strona kościelna stoi na stanowisku, by te przeszkody przezwyciężyć. Chodzi o to, by z jednej strony zachować stronie kościelnej prawo do zatwierdzania podstawy programowej i podręczników do nauczania religii w szkole (dotyczy to nie tylko Kościoła katolickiego, ale wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych, które realizują w naszym kraju lekcje religii), a z drugiej strony przy porozumieniu resortu i strony kościelnej uzgodnić standardy egzaminacyjne, których przygotowanie m.in. w odniesieniu do matury z religii zapowiadała jeszcze minister Katarzyna Hall. Do ich opracowania ostatecznie nie doszło. Nowa minister Krystyna Szumilas podpisała rozporządzenie, zgodnie z którym religii nie ma na liście dodatkowych przedmiotów maturalnych.

W latach 2006-2008 w ramach Komisji Wychowania Katolickiego, we współpracy z Centralną Komisją Egzaminacyjną, były prowadzone prace nad przygotowaniem koncepcji egzaminu maturalnego z religii. Prace te, obejmujące również pilotaż w dwóch diecezjach ( szczecińsko-kamieńskiej i płockiej), zakończyły się od strony merytorycznej sukcesem: opracowano informator i standardy, które, gdyby zostały opublikowane do 31 sierpnia 2008 r., stałyby się podstawą do przeprowadzenia tego egzaminu jako dodatkowego i pisemnego już w maju 2010 r. Do tego jednak nie doszło. MEN skierował bowiem do Trybunału Konstytucyjnego zapytanie, czy wliczanie religii do średniej ocen - możliwe dzięki rozporządzeniu min. Romana Giertycha - nie łamie Konstytucji. W 2009 r. TK uznał, że nie.

Zdaniem konstytucjonalistów, zachowanie MEN w sprawie religii na maturze jest niekonsekwentne. Jak mówił niedawno „Rzeczpospolitej” dr Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego, skoro TK orzekł, że można wliczać do średniej ocenę z religii, to „państwo już w dokumencie urzędowym, jakim jest świadectwo szkolne, potwierdza stan wiedzy ucznia z przedmiotu, którego treści nauczania jedynie przyjmuje do wiadomości”. - W przypadku wprowadzenia religii na maturę mielibyśmy do czynienia z analogiczną sytuacją – mówił „Rz” dr Piotrowski.

W opinii ks. prof. Tomasika nie wiadomo, czy działanie MEN to brak dobrej woli, czy może „mocne przywiązanie do dotychczasowego rozwiązania prawnego”. – Żeby stwierdzić brak dobrej woli, trzeba by mieć w tej mierze pewność, natomiast na pewno nie ma woli politycznej – stwierdził członek Komisji Wychowania Katolickiego KEP. Jak podkreślił, argumenty strony kościelnej są natury wyłącznie merytorycznej, a za taki na pewno nie można uznać stanowiska MEN, że wprowadzenie religii na maturę kłóci się z przepisami Konstytucji i Konkordatu. - Ani w Konkordacie, ani w Konstytucji nie ma zakazu odbycia egzaminu maturalnego z religii. Blokada prawna rzeczywiście istnieje, ale na dużo niższym poziomie - uważa ks. prof. Tomasik.

Strona kościelna chce powrócić do rozmów po wakacjach, tak by impas udało się jednak przełamać. - To jest stały postulat Kościoła, powtarzany od wielu lat na posiedzeniach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Myślę, że za jakiś czas taka wola polityczna się pojawi, trudno natomiast powiedzieć kiedy - powiedział KAI ks. prof. Tomasik.

Obecnie w Polsce lekcje religii, podobnie jak etyka, wychowanie do życia w rodzinie oraz języki mniejszości narodowych czy etnicznych należą do grupy przedmiotów fakultatywnych. Nauczanie tych przedmiotów staje się jednak obowiązkowe jeśli taką wolę wyrażą rodzice ucznia lub sam uczeń, o ile jest pełnoletni.

Status nauczania religii w szkole publicznej regulują: Konstytucja RP, Konkordat między Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską, ustawa o systemie oświaty z 7 września 1991 r., rozporządzenie ministra edukacji narodowej w sprawie warunków i sposobu organizowania lekcji religii w publicznych przedszkolach i szkołach z 14 kwietnia 1992 r. wraz z nowelizacjami oraz porozumienie między ministrem edukacji narodowej i Konferencją Episkopatu Polski w sprawie kwalifikacji nauczycieli religii z 6 września 2000 r.

Z badań wynika, że Polacy zaakceptowali obecność lekcji religii w szkołach. CBOS wykazał, że 72 proc. ankietowanych jest za nauczaniem religii w publicznych placówkach oświatowych, podczas gdy w 1991 r. zwolenników jej powrotu było ok. 50 proc. Nie potwierdziły się też obawy, że dzieci rodzin innych wyznań będą dyskryminowane.

Ze statystyk Komisji Episkopatu ds. Wychowania Katolickiego wynika, że na lekcje religii uczęszcza 98 proc. uczniów szkół podstawowych, 96 proc. gimnazjalistów oraz 91 proc. licealistów. Frekwencja na lekcjach religii spada wraz z wiekiem, ale wciąż jest bardzo wysoka.

Według informacji KAI sprzed roku, spośród 2 mln 248 tys. uczniów szkół podstawowych aż 98 proc. uczestniczy w lekcjach religii (czyli ponad 2 mln 198 tys.). Spośród niespełna 1 mln 312 tys. polskich gimnazjalistów na katechezę przychodzi 96 proc., czyli 1 mln 264 tys. Natomiast jeśli chodzi o licealistów, z 1 mln 193 tys. w lekcjach religii uczestniczy 91 proc. czyli 1 mln 87 tys. uczniów liceów.

Jeśli uczeń nie wybrał lekcji religii, wówczas powinien chodzić na lekcje etyki. Problem w tym, że oferuje je jedynie 2,5 proc. szkół w Polsce gdyż według MEN rodzice rzadko upominają się o te zajęcia. Tymczasem Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w 2010 r. orzekł, że brak zorganizowania lekcji etyki dla uczniów, którzy nie chcą uczęszczać na religię, narusza prawo. Trybunał wytknął państwu polskiemu, że uczniowie wybierający religię mają na świadectwie ocenę, a niewierzący – kreskę w rubryce „religia/etyka”, co ujawnia ich przekonania. Zdaniem komentatorów, zarzut dyskryminacji jest chybiony, gdyż w polskich szkołach jest możliwość wyboru etyki a problemy dotyczą raczej kwestii organizacyjnych. Poza tym, nie przeprowadzono dotąd badań ogólnopolskich, które potwierdziłyby, że takie zjawisko występuje powszechnie.

Dyskusję o rzekomej dyskryminacji uczniów, którzy z braku zajęć z etyki są zmuszani przez środowisko do uczęszczaniu na katechezę wbrew swoim przekonaniom, uciął stanowczo kard. Kazimierz Nycz, ówczesny przewodniczący Komisji KEP ds. Wychowania Katolickiego, opowiadając się za obecnością etyki w szkole. Przypomniał, że od samego początku w rozporządzeniu o organizowaniu lekcji religii w szkole była przewidziana alternatywa w postaci etyki. - Jesteśmy przeciwni istniejącej obecnie „furtce”, że uczeń może nie uczęszczać na żadne z tych zajęć – przypominał stanowisko Episkopatu kard. Nycz.

Nauczanie religii odbywa się w wymiarze dwóch godzin lekcyjnych lub zajęć przedszkolnych tygodniowo. Przy czym – lekcja w szkole trwa 45 minut, a w przedszkolu – zajęcia dla 3-4-latków – 15 minut, natomiast dla 5-6-latków – pół godziny. Zmniejszenie liczby godzin jest możliwe jedynie za pisemną zgodą biskupa diecezjalnego i w praktyce wynika jedynie z braków kadrowych wśród nauczycieli religii, ale z roku na rok są one coraz mniejsze.

Ocena z religii wystawiana jest w skali sześciostopniowej, umieszcza się ją na świadectwach, ale samo świadectwo nie zawiera informacji, czy uczeń uczęszczał na religię czy etykę i jakiego jest wyznania. Polskie Dyrektorium katechetyczne ustala, iż ocenę z religii katolickiej należy stawiać za „wiedzę religijną, aktywność, pilność i sumienność ucznia, natomiast nie powinno się tej oceny wystawiać za udział w praktykach religijnych. Od roku szkolnego 2007/2008 stopień ten jest wliczany do średniej ocen.

Obowiązek organizacji lekcji religii spoczywa na dyrekcji szkoły. Jeśli zgłosi się przynajmniej 7 chętnych, lekcje odbywają się w klasach lub grupach międzyklasowych, natomiast grupy międzyszkolne organizowane są dla 3 chętnych. Analogiczne przepisy jak w przypadku lekcji religii katolickiej, dotyczą organizowania lekcji religii innych wyznań, także dla wyznawców islamu czy judaizmu.

Natomiast od strony kościelnej nauczanie religii jest regulowane przepisami prawa kanonicznego oraz Dyrektorium katechetycznego Kościoła katolickiego w Polsce z 2001 r. Zobowiązuje ono w sumieniu katolików do zapisania dzieci na szkolne lekcje religii. Zgodnie z przepisami tego Dyrektorium oraz w myśl rozporządzenia MEN z 1990 r. obowiązek troski o lekcje religii w szkołach na terenie parafii spoczywa na miejscowym proboszczu. Najczęściej to on rekomenduje biskupowi (a w praktyce - odpowiedniej komórce kurii diecezjalnej) katechetów, którzy posiadają kwalifikacje i z którymi chciałby współpracować. W niektórych diecezjach w Polsce np. w archidiecezji katowickiej obowiązki i prawa katechety (także w relacji do proboszcza) reguluje specjalny dokument, tzw. statut katechety świeckiego.

Nauczyciele religii podejmują pracę w szkole na takich samych zasadach jak nauczyciele innych przedmiotów oraz muszą spełnić dodatkowe warunki. Po pierwsze muszą posiadać imienne skierowanie do konkretnej placówki wystawione przez biskupa diecezjalnego, po drugie – ich kwalifikacje określa porozumienie zawierane między ministrem edukacji narodowej a Konferencją Episkopatu Polski a nie ustawa lub rozporządzenie ministerialne. Obecnie wymagane jest ukończenie studiów teologicznych oraz uzyskanie przygotowania pedagogicznego.

Nadzór nad nauczaniem religii w szkole pełnią zarówno wizytatorzy kościelni z kurii diecezjalnej jak też wizytatorzy z kuratorium oświaty. Wizytacje kościelne kontrolują treść nauczania i jej metodykę oraz zgodność z programem, a także sprawdzają organizację lekcji religii. Natomiast wizytacje z kuratorium lub przeprowadzane przez dyrektora szkoły odnoszą się jedynie do metodyki nauczania oraz zgodności z programem a nie do treści katechetycznych.

W praktyce oznacza to, że katecheta podlega dwom zwierzchnikom: dyrektorowi szkoły i biskupowi w sprawach treści nauczania i wychowania religijnego. Wprawdzie dyrektor nie może zatrudnić nauczyciela religii bez zgody biskupa, to w sytuacji ewentualnego wykroczenia wobec Kodeksu Pracy czy Karty Nauczyciela dyrektor szkoły ma prawo udzielić katechecie upomnienia, nagany czy też zwolnić go z pracy, a jemu przysługuje wówczas odniesienie się do Sądu Pracy.

Natomiast biskup może wycofać katechecie misję kanoniczną do nauczania religii, gdyby ten uczył niezgodnie z doktryną Kościoła lub jego życie moralne nie byłoby spójne z zasadami głoszonymi przez Kościół gdyby np. rozwiódł się, a następnie żył w drugim związku niesakramentalnym.

Obecnie w szkołach różnego typu religii uczy 33 tys. 492 katechetów. Największą grupę stanowią katecheci świeccy, których jest 18 tys. 348. Liczną grupą są również księża diecezjalni, bo jest ich 11 tys. 382. Stosunkowo niewiele zakonnic pracuje w szkołach jako katechetki bo tylko 2 tys. 610. Także niewielu jest w szkołach księży zakonnych – 1 tys. 152 jest katechetami.

Programy nauczania religii i podręczniki zatwierdza strona kościelna. Te, które są przewidziane do użytku w całej Polsce zatwierdzane są przez przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski (aktualnie funkcję tę pełni bp Marek Mendyk z Legnicy), natomiast programy i podręczniki dla jednej diecezji oraz autorskie dla kilku szkół zatwierdza biskup diecezji, w której będą wykorzystywane.

Po tym jak program zostanie dopuszczony do użytku przez zespół konsultantów a podręcznik otrzyma pozytywne recenzje, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego wpisuje go do wykazu programów nauczania religii, nadaje mu odpowiedni numer w wykazie i przekazuje do wiadomości ministrowi edukacji narodowej, że został zatwierdzony.

Procedury zostały opisane w Dyrektorium katechetycznym i specjalnym regulaminie, zatwierdzonym przez Komisję Episkopatu Polski ds. Wychowania Katolickiego w 2001 r. natomiast obsługą tego procesu zajmuje się Biuro Programowania Katechezy działające w strukturze Sekretariatu Episkopatu Polski w Warszawie. Wspomaga ono także SKEP w kontaktowaniu się z władzami państwowymi w kwestiach dotyczących nauczania religii oraz kształcenia nauczycieli religii.