Katecheza bardzo potrzebna

Andrzej Macura

Kultywowanie tradycji – dobra rzecz. Ale czy nie warto czasem podejść do sprawy bardziej twórczo?

Katecheza bardzo potrzebna

Te dane nie zaskakują. 92 procent Włochów przyznaje, że jest katolikami. Ponad połowa mieszkańców tego kraju twierdzi, że regularnie się modli. Za ty tylko 11% chodzi regularnie do Kościoła i – co w tym momencie dość istotne – tylko nieliczni czytają Pismo Święte. Tylko co trzeci Włoch potrafi wymienić imiona Ewangelistów. A ustawić w porządku chronologicznym postaci: Noe, Abraham, Mojżesz, Jezus potrafi tylko 16 procent badanych. No i tylko co piąty zna dziesięć przykazań. Fatalnie?

Nie mnie oceniać. Podobne badania przeprowadzone w Polsce przynoszą podobne wyniki. Mniejsza o same liczby, ale też jest tak, że do wiary przyznaje się więcej ludzi niż ją faktycznie praktykuje, a najgorzej jest z religijną wiedzą. Czy nie powinno to skłaniać do przemyśleń?

Nie wiem dlaczego wiedza religijna tak szybko paruje z ludzkich głów. Ostatecznie wiele lat religii w szkole (we Włoszech też jest religia w szkołach) powinno dać zdecydowanie lepsze rezultaty. Tymczasem zarówno w kwestii znajomości prawd wiary, liturgii (i sakramentów), zasad moralnych czy życia modlitewnego mamy do czynienia ze sporą niewiedzą. To wina katechetów? Programów? Ograniczonej pamięci ludzkiej, która nie lubi nadmiaru informacji? Naprawdę nie wiem.

Wiem za to, że skoro sytuacja jest mniej więcej zdiagnozowana, to można wdrożyć terapię. Oprócz programów nowej ewangelizacji, na pewno bardzo potrzebnych, warto zwrócić uwagę na tych, którzy wierzą i do Kościoła chodzą. Im też często potrzeba katechizacji. Nie tylko internetowej (Wiara.pl bardzo się w tej kwestii stara). Wiadomo, w tygodniu nie przyjdą. Ale są w niedzielę. Homilia objaśniająca czytania i Ewangelie albo i teksty liturgiczne wiadomo, rzecz święta. Czy jednak nie można zaproponować krótkich katechez, np. 15 minut przed jedną czy drugą Mszą (najlepiej nie tą, na której jest najwięcej dzieci)? Ot, choćby przypominających znaczenie znaków liturgicznych czy poszczególnych części Mszy. Albo przypominających podstawowe prawdy wiary. Albo tłumaczących jakiś wycinek chrześcijańskiej moralności. Można i prowadzić szkołę modlitwy. Naprawdę się nie da? Naprawdę się nie uda?