450 miejsc na spotkania

GN 33/2013 Kraków

publikacja 25.08.2013 07:00

O tym, dlaczego Błonia są za małe, i o tym, jak parafie muszą przygotować się do ŚDM, z ks. Pawłem Kubanim, duszpasterzem młodzieży w archidiecezji krakowskiej i konsulatorem Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży KEP, rozmawia ks. Ireneusz Okarmus.

– Matka Boża z Aparecidy otworzyła serca Brazylijczyków na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Trzeba, byśmy i my otworzyli się i dobrze ugościli uczestników ŚDM – mówi ks. Kubani Ks. Ireneusz Okarmus /GN – Matka Boża z Aparecidy otworzyła serca Brazylijczyków na przyjęcie pielgrzymów z całego świata. Trzeba, byśmy i my otworzyli się i dobrze ugościli uczestników ŚDM – mówi ks. Kubani

Ks. Ireneusz Okarmus: W ilu Światowych Dniach Młodzieży uczestniczyłeś?

Ks. Paweł Kubani: – Sporo tego było (śmiech). Częstochowa, Paryż, Rzym, Toronto, Kolonia, Sydney, Madryt, Rio... To bezcenne doświadczenie, które pozwala mi w szerokiej perspektywie widzieć to wydarzenie. Na czym polegał fenomen tegorocznego spotkania młodzieży z ojcem świętym w Rio? Czym się ono różniło od poprzednich? Każde spotkanie ŚDM jest inne od poprzednich. Teraz też było zupełnie inne niż np. w Madrycie czy Sydney. W tym roku przede wszystkim zauważalny był niezwykły entuzjazm ludzi. On przypominał to, co przeżywaliśmy w Polsce w 1979 roku. Tamtejsi wierni też przyszli na spotkanie ze „swoim” papieżem. My, Europejczycy, byliśmy w Rio w zdecydowanej mniejszości.

Na przykład z Polski przybyło 2 tys. młodych ludzi. Podobna liczba uczestników przyjechała z Niemiec, było też 150 osób ze Słowacji, 100 osób z Czech, kilka tysięcy Włochów. Reszta to wierni z Ameryki Łacińskiej, a przede wszystkim Brazylijczycy. Trzeba pamiętać, że w Brazylii mieszka 60 mln młodych ludzi w wieku od 16 do 35 lat. Przejazdy papieża po ulicach Rio wyzwoliły w ludziach wielką radość. Widać było, że Brazylijczycy są dumni ze „swojego” papieża, choć pewnie woleliby, żeby to był ich rodak. Z wielkim entuzjazmem przyjmowali gesty i słowa ojca świętego.

A może to wszystko było tylko na poziomie chwilowego entuzjazmu, zgodnego z południowym temperamentem, ale bez głębszej refleksji?

– Można odnieść takie wrażenie, że to był tylko entuzjazm i nic więcej. Jednak przebywając w miejscach spotkań z ojcem świętym, widziałem, że młodzi ludzie byli naprawdę nastawieni na słuchanie jego nauczania. Nie wolno zapominać, że spotkanie z papieżem było poprzedzone triduum katechetycznym. Tak zresztą było w programie ostatnich ŚDM. W tych dniach w godzinach przedpołudniowych, w wypełnionych kościołach, biskupi głosili katechezy. Ciekawa była formuła tych spotkań. Najpierw katecheza, później pytania młodzieży do głoszącego katechezę, a później Eucharystia. To znakomicie przygotowało młodzież do spotkań z Franciszkiem. Jestem pewien, że zdecydowana większość młodych ludzi przybyła do Rio z powodów religijnych.

Dostrzegasz jakąś ewolucję w formule ŚDM w ostatnich 20 latach?

Zauważmy, że w latach 90. ub. wieku spotkania były inne. Trwały jedną dobę lub dwa dni. To w zasadzie było tylko spotkanie z papieżem. Dziś są to dwa tygodnie. Trzeba pamiętać, że pierwszym etapem są dni w diecezjach, gdzie uczestnicy ŚDM poznają miejscowy Kościół. Konkretna parafia troszczy się o jakąś grupę, organizuje jej pobyt, przygotowuje program. Pokazuje młodym życie swojej wspólnoty. Drugi tydzień to dni katechetyczne, spotkanie z papieżem, który widzi się kilka razy z młodzieżą. Tego nie było 20 lat temu.

Polska ma być organizatorem ŚDM w 2016 r. Co trzeba przygotować?

W Niedzielę Palmową 2014 r. na placu św. Piotra papież przekaże znaki ŚDM – krzyż i ikonę. Wtedy rozpocznie się ich pielgrzymka po Polsce. W ciągu trzech lat te znaki odwiedzą każdą diecezję w Polsce. Diecezji jest 45, czyli średnio po trzy dni będą przebywać w każdej z nich. To wiąże się z koniecznością przygotowania programu duszpasterskiego. Młodzież powinna być przygotowana na te dni modlitewne przy peregrynującym krzyżu i ikonie. ŚDM to wydarzenie dla całego Kościoła w danym kraju, a nie tylko dla młodzieży. Tak było na przykład teraz w Brazylii.

Kto będzie odpowiedzialny za przygotowanie Dni w diecezjach w 2016 roku?

Krajowe biuro ŚDM w Warszawie. Każda diecezja, z wyjątkiem krakowskiej, musi przygotować się na przyjęcie pielgrzymów z całego świata na 6 dni. Co więcej, zorganizować im pobyt w parafiach. Każda parafia, która przyjmie młodzież, będzie układać program pobytu. Trzeci etap ŚDM 2016 to wizyta młodzieży w Krakowie. Po tygodniowym pobycie w polskich diecezjach młodzi przyjadą do Krakowa, gdzie spędzą drugi tydzień. W pierwszych trzech dniach tego tygodnia (wtorek, środa, czwartek) odbywać się będą dni katechetyczne. Już mogę powiedzieć, że potrzebnych będzie 450 miejsc na katechezy, tak aby każdy kraj mógł mieć katechezę w wyznaczonym miejscu. W Krakowie mamy ok. 150 kościołów, więc trzeba też zorganizować 300 innych miejsc! Mogą to być sale gimnastyczne, aule, stadiony. Trzeba będzie szukać miejsc w miastach w pobliżu Krakowa, np. w Skawinie, Trzebini, Wieliczce, Myślenicach. Dla oficjalnie zarejestrowanych uczestników ŚDM trzeba zapewnić pakiety pielgrzyma, miejsca noclegowe, wyżywienie. Młodzież będzie zakwaterowana w mieszkaniach prywatnych. I tu trzeba podkreślić, że zadaniem duszpasterzy parafialnych będzie wyzwolenie w ludziach chęci przyjęcia pielgrzymów w swoich domach. To jest chyba największe wyzwanie związane z organizacją ŚDM.

Dlaczego Błonia są za małe?

Błonia mają 44 hektary. To naprawdę bardzo niewiele. Według instrukcji z Watykanu, potrzebujemy minimum 150 hektarów. Gdyby były 2 mln uczestników krakowskiego ŚDM, to – według przepisów – potrzeba 400 hektarów. Z tego wynika, że za małe jest też lotnisko w Pobiedniku. Są różne propozycje, ale jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Na Błoniach mogłaby się odbyć na przykład Droga Krzyżowa z udziałem papieża i na to by one wystarczyły. Po tym nabożeństwie młodzież wraca na nocleg i dopiero w sobotę wyrusza w drogę, aby dotrzeć do innego miejsca, gdzie odbędą się sobotnie czuwanie modlitewne, nocleg i niedzielna Msza z papieżem. I to musi być duże miejsce, gdyż na tę Eucharystię przychodzą także ci, którzy nie byli zarejestrowani, a którzy będą uczestniczyć tylko w tym jednym spotkaniu z papieżem. ŚDM to ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Dobrze, że mamy na przygotowanie trzy lata, a nie dwa.