Sutanna tylko dla twardzieli

GN 33/2013 Lublin

publikacja 24.08.2013 07:00

O specyfice nowych powołań i zadaniach stojących 
przed kandydatami do kapłaństwa w zmieniającym się świecie z rektorem Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie ks. dr. Markiem Słomką rozmawia ks. Rafał Pastwa.

Rektor seminarium w Lublinie ks. Marek Słomka w otoczeniu kleryków pełniących wakacyjne dyżury Ks. Rafał Pastwa /GN Rektor seminarium w Lublinie ks. Marek Słomka w otoczeniu kleryków pełniących wakacyjne dyżury

Ks. Rafał Pastwa: Wiele się słyszy na temat spadku powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Jednak w tym roku do lubelskiego seminarium zgłosiło się więcej kandydatów niż rok temu. 


Ks. dr Marek Słomka: Tak, jest
ich więcej. W pierwszych dniach lipca przyjęliśmy 21 osób. Dołączają już następni kandydaci w ramach drugiego naboru prowadzonego przez Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, do którego należymy, jeśli chodzi o formację intelektualną.


W jaki sposób wspólnota seminarium zachęca do zainteresowania się drogą powołania?


Chcemy pokazywać piękno powołania w różnorodnych okolicznościach życia. W tym roku, dla przykładu, nasze seminarium stało się partnerem lubelskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Wychowawcy i klerycy uczestniczą we wszystkich etapach drogi do Częstochowy, dając świadectwo powołania i włączając się w konkretne formy posługi dla bliźnich.


Jak wygląda przyjmowanie alumnów?


Z wielu powodów rekrutacja wygląda dziś inaczej niż kiedyś. Po pierwsze, zgłaszają się starsi kandydaci, często już po ukończonych studiach. W tym roku zgłosił się m.in. kandydat z doktoratem z fizyki oraz inny mężczyzna po trzydziestce. Dlatego też wprowadzamy tzw. okres propedeutyczny, aby kandydaci lepiej się poznali, by pod okiem wychowawców przeszli pierwszy semestr studiów i formacji oddzielnie od pozostałych roczników.


Podjęcie decyzji o wstąpieniu do seminarium duchownego to nie lada wyzwanie.


Dzisiaj trudniej podjąć młodym ludziom decyzję o wstąpieniu do seminarium duchownego. Patrząc szerzej, młodzi dłużej zastanawiają się również nad zawarciem związku małżeńskiego. To zjawisko należy łączyć z procesem wyraźnie zauważalnym w dzisiejszej kulturze. Mówił o tym papież Franciszek, gdy byliśmy na spotkaniu dla powołanych w Rzymie w początkach lipca. Podczas audiencji ojciec święty podjął problem trudności w podejmowaniu decyzji. Zachęcał do odwagi i składania ważnych deklaracji na całe życie.


Jest to znak, na który trzeba dać odpowiedź.


Trzeba więcej czasu poświęcać młodym. Rozmawiać. Nie zrażać się chwiejnością relacji. Ale również formować młodego człowieka, by podjęte decyzje na pewnym etapie były dojrzałe i trwałe.


Co należy robić, by proces formacji przyszłych księży był pełny?


Jak poucza Pan Jezus, warto wydobywać ze skarbca rzeczy stare i nowe. Potrzeba zakorzenienia w Kościele partykularnym oraz powszechnym. Trzeba także otwarcia na przyszłość, przełamywania lęków przed światem, w którym przyszło nam żyć. O tym też wspominał podczas lipcowej audiencji dla powołanych papież Franciszek. Chcemy więc formować kleryków do otwarcia na każdego człowieka, by towarzyszyć mu w codziennym życiu. Chciałbym powtórzyć za ojcem świętym, że dziś w Kościele nie tyle powinniśmy mówić o uchyleniu okien, ile o otwarciu drzwi – po to, byśmy po spotkaniu z Bogiem wyszli poza świątynię i spotkali także tych, którzy do kościoła nie chodzą.


Wydaje się, że współczesny kapłan musi sprostać wielu nowym wyzwaniom.


Powinniśmy brać przykład z papieskiej postawy, choćby podczas niedawnych spotkań w Brazylii. Na najbliższy rok formacji zaplanowałem więc nowe przestrzenie dla pastoralnego zaangażowania. Chodzi o to, byśmy częściej posługiwali wśród najbiedniejszych mieszkańców Lublina i okolicy.


Czy ta aktywność duszpasterska i charytatywna nie wpłynie na jakość studiów i znajomości teologii oraz filozofii?


Nie obawiam się większych problemów w dziedzinie formacji intelektualnej. Jesteśmy częścią KUL. Klerycy mają kontakt z najlepszymi profesorami naszego uniwersytetu. W gronie wykładowców mamy wybitnych filozofów, teologów, biblistów. Dlatego jestem spokojny o ten wymiar formacji naszych alumnów. 


Czy ukazuje się klerykom jakiś konkretny model kapłana?


Trudno mówić o jakimś konkretnym i jedynym modelu. Jest tu wielka różnorodność. Być może aktualny pontyfikat jeszcze nas ukierunkuje. Mamy jednak w Kościele bogactwo pięknych osobowości kapłańskich. Trzeba też zawsze tworzyć własny styl kapłaństwa, naśladując Jesusa w gorliwości o sprawy Ojca i miłości do każdego człowieka.


Czy to droga dla twardzieli?


Zdecydowanie dla twardzieli, i to od samego początku. Dzisiaj młodzi ludzie są atakowani przez różne środowiska, by decyzji o kapłaństwie nie podejmować. Niektóre media epatują treściami antyklerykalnymi. Czasem w środowisku rówieśników trudno zadeklarować, że chce się zostać księdzem, gdy koledzy chcą być inżynierami czy architektami. Niewątpliwie potrzeba odwagi i zaufania, że z pomocą Bożą wytrwamy w powołaniu.


A co wpłynęło na decyzję Księdza Rektora, by zostać księdzem?


Pomogła mi z pewnością postawa księży, których znałem. Mimo trudów posługi fascynowało mnie piękno ich kapłańskiego życia, któremu dawali dobre świadectwo.