Sakrament do śmierci

Ewa K. Czaczkowska

GN 32/2013 |

publikacja 08.08.2013 00:15

Papież Franciszek nie zmienia nauki o sakramencie małżeństwa. Ale chce być może zrewidować spojrzenie na sposób prowadzenia duszpasterstwa małżeństw.

Sakrament do śmierci Józef Wolny /GN Po 50 latach małżeństwa małżonkowie już niczego od siebie nie oczekują. Po prostu się kochają.

Złe i nazbyt skrótowe przetłumaczenie słów papieża w kwestii dostępu do sakramentów osób rozwiedzionych, które są w nowych związkach, narobiło dużo zamieszania. W mediach pojawiły się nawet informacje, że papież chce zrewidować nierozerwalność małżeństwa i zezwolić – wzorem prawosławia – na zawieranie w Kościele powtórnych związków małżeńskich. Franciszek miał o tym rzekomo mówić w czasie półtoragodzinnej konferencji prasowej na pokładzie samolotu lecącego z Rio de Janeiro do Rzymu. Dokładne tłumaczenie długiej odpowiedzi papieża na pytanie dziennikarza o dopuszczenie do Komunii św. osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, nie pozostawia wątpliwości: nie mówił nic, co byłoby sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego. Nowością w kontekście problematyki osób rozwiedzionych w papieskiej wypowiedzi było podkreślenie potrzeby przyjrzenia się dwóm kwestiom: sądowemu stwierdzeniu nieważności małżeństwa oraz duszpasterstwu małżeństw. Ojciec święty ujawnił przy okazji, że o duszpasterstwie małżeństw będzie rozmawiać na początku października z komisją ośmiu kardynałów – doradców i temu też zagadnieniu poświęcony zostanie przyszły synod biskupów.

Polacy w czołówce

W Polsce rozwodzi się rocznie ok. 60 tys. par, czyli jedna trzecia zawieranych małżeństw. Część z nich ubiega się o stwierdzenie nieważności małżeństwa przez Kościół. Liczba wniosków składanych w tej sprawie w kościelnych sądach z roku na rok wzrasta. Polacy są tutaj w światowej czołówce.

Z danych publikowanych przez Stolicę Apostolską wynika, że w 2011 r. przed sądami I instancji na całym świecie toczyło się 66 921 spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Najwięcej w obu Amerykach, bo 35 543, następnie w Europie – 22 844, w Azji – 4473, w Afryce – 3143 i Oceanii – 918. W Polsce w 2011 r. sądy kościelne pierwszej instancji rozpatrywały 7868 spraw. Najwięcej w całej Europie. Na drugim miejscu były Włochy – z 5772 sprawami, ale w tym kraju po kościelnym orzeczeniu nieważności małżeństwa prawie automatycznie następuje uznanie nieważności przez państwo (Włosi mają to zapisane w konkordacie). W Hiszpanii w analogicznym czasie toczyło się 1830 spraw, a w Niemczech 1127. A zatem jedna trzecia spraw o uznanie nieważności małżeństwa przed sądami kościelnymi w Europie toczy się w Polsce. To ponad 11 proc. spraw rozpatrywanych we wszystkich sądach biskupich na całym świecie. Skąd tak duże zainteresowanie uzyskaniem stwierdzenia nieważności małżeństwa akurat w Polsce? Eksperci podają dwa powody. Po pierwsze, w Polsce jest jeszcze bardzo dużo ludzi, którym zależy na uregulowaniu spraw dotyczących sumienia, gdy na Zachodzie ludziom jest o wiele bardziej obojętne, czy żyją w sakramencie małżeństwa, czy bez niego. Po drugie, w Polsce w ostatnich latach wzrosła świadomość tego, że można uzyskać stwierdzenie nieważności małżeństwa. – W naszym sądzie przyjmujemy rocznie ok. 140 spraw. Od 67 do 80 proc. wydawanych wyroków potwierdza nieważność zawartego małżeństwa – mówi ks. prof. Wiesław Wenz, oficjał sądu biskupiego archidiecezji wrocławskiej. Ksiądz prof. Piotr Majer, kanonista z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, podkreśla, że 80 proc. wszystkich orzeczeń nieważności małżeństwa zapada na podstawie kanonu 1095, który został wprowadzony do Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 r. Jego trzy punkty dotyczą psychicznej niezdolności do zawarcia małżeństwa. – Bywają osoby, które wprawdzie ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, ale mają tak poważnie zaburzoną osobowość, że nie są w stanie podjąć się tego zadania. One nie dysponują tym, co mają ofiarować drugiej osobie. W takiej sytuacji, po dokładnym zbadaniu i udokumentowaniu sprawy, Kościół może orzec, że nie zaistniały warunki konieczne do ważnego zawarcia małżeństwa – mówi ks. prof. Piotr Majer.  Według krytyków, kanon ten jest tak bardzo pojemny, że może prowadzić do nadużyć. Z tego powodu zarówno Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI na dorocznych spotkaniach z Rotą Rzymską przestrzegali przed zbyt łatwym stwierdzaniem nieważności małżeństwa.

Niewiedza nie jest przeszkodą

Kodeks Prawa Kanonicznego przewiduje kilka innych powodów, które są przeszkodą do zawarcia ważnego kościelnie małżeństwa. Ale nie ma wśród nich ewentualnej niewiedzy małżonków co do tego, że przysięga obowiązuje ich przez całe życie. Podczas rozmowy z dziennikarzami papież przytoczył opinię nieżyjącego kard. Antonia Quarracino, poprzednika kard. Bergoglia na stolicy biskupiej w Buenos Aires, który mówił, że według niego połowa małżeństw jest zawierana nieważnie, „ponieważ pobierają się bez dojrzałości, nie dostrzegając, że to jest na całe życie, albo biorą ślub dlatego, że z racji społecznych powinni się pobrać”. Z opinią kard. Quarracino nie zgadzają się zarówno ksiądz prof. Piotr Majer, jak i ks. prof. Wiesław Wenz. – Zgodnie z prawem, to, że ktoś nie wie, że małżeństwo jest na całe życie, nie stanowi przeszkody do ważnego zawarcia małżeństwa – mówi ks. Majer. –  Prawo kanoniczne sankcjonuje nieważność małżeństwa wtedy, gdy ktoś wyklucza jego nierozerwalność w okresie narzeczeństwa, czyli choćby hipotetycznie zakłada, że gdy związek się nie uda, to się rozwiedzie. Ale istnienie takiego założenia przed ślubem musi być udowodnione jako jednoznaczne i trwałe nastawienie woli, nie zaś rezultat niewiedzy. Jako powód do uznania nieważności małżeństwa nie wystarczy też to, że żyjemy dziś w tzw. kulturze rozwodowej. – Obyczaj łatwego rozwodu sprawia, że nawet jeśli ktoś w chwili zawierania małżeństwa zakłada, że będzie z żoną, mężem do śmierci, to gdzieś na dnie świadomości dopuszcza myśl, że jak nam nie wyjdzie, to się rozejdziemy – tłumaczy o. Józef Augustyn, jezuita.

Niemniej z ubiegłorocznych badań Centrum Myśli Jana Pawła II wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat spadła akceptacja rozwodów. Gdy w 2007 r. wynosiła ona 44 proc., to w 2012 r. tylko 29 proc. Dezaprobata zaś wzrosła z 22 do 30 proc. Ciekawe, że przyzwolenie na rozwody spadło głównie wśród ludzi młodych oraz mieszkańców dużych miast. Być może wynika to z traumy, jaką młodzi ludzie przeżyli w związku z rozwodem rodziców.

Duszpasterstwo, ale jakie?

To, że strona prawna małżeństwa jest ściśle związana z duszpasterstwem, podkreślali poprzednicy Franciszka. Benedykt XVI, który 2 lata temu mówił do Roty Rzymskiej o swoistym błędnym kole, jakim jest „zbyt łatwe dopuszczanie do małżeństwa bez odpowiedniego przygotowania i zbadania, czy narzeczeni spełniają wymagane warunki”, a następnie łatwe stwierdzanie jego nieważności, konsultował z biskupami projekt dokumentu dotyczący nauk przedmałżeńskich. Zakładał on wydłużenie okresu przygotowania do przyjęcia sakramentu z trzech do sześciu miesięcy, by dać narzeczonym więcej czasu na pogłębienie rozumienia sakramentu małżeństwa. Jednak zmian tych Benedykt XVI nie ogłosił (spodziewano się tego na ubiegłorocznym Kongresie Rodzin w Mediolanie). Papież Franciszek nie zamierza rewindykować nierozerwalności małżeństwa, ale być może chce zrewidować spojrzenie na sposób prowadzenia duszpasterstw dla małżeństw. Na pewno chce je rozwijać i pogłębiać. Papież postrzega duszpasterstwa małżeństw jako naturalne miejsce formowania nie tylko par żyjących w związku sakramentalnym, ale także jako miejsce, w którym przez ich formację do małżeństwa przygotowane zostaną ich dzieci. Tłumacząc dziennikarzom, dlaczego duszpasterstwo małżeństw będzie tematem synodu biskupów, podkreślił, że to rodzina jest pierwszym środowiskiem przekazywania wiary, które pomaga kształtować osobę. Trzeci aspekt działania duszpasterstwa małżeństw dotyczy par żyjących po rozwodzie w związkach niesakramentalnych. „Uważam – powiedział Franciszek – że niezbędne jest spojrzenie na [ten] problem w całościowym kontekście duszpasterstwa małżeństw”. – Nigdy nie miałem wątpliwości, że najważniejszą płaszczyzną duszpasterstwa w Kościele jest duszpasterstwo małżeństw sakramentalnych. Bo to jakość małżeństwa warunkuje jakość rodziny, Kościoła i całego społeczeństwa – mówi teolog dr hab. Mieczysław Guzewicz, konsultor rady do spraw rodziny Konferencji Episkopatu Polski. I dodaje: – W Polsce mamy rozwinięte duszpasterstwo rodzin, ale nie ma duszpasterstwa małżeństw sakramentalnych, nad czym ubolewam, bo to nie jest to samo. Nie ma rozwiniętych systemowych działań, które by wspierały małżeństwa po zawarciu sakramentu małżeństwa, aby nie wpadły w kryzys, ale pogłębiały istotę sakramentu i nią żyły. Jan Paweł II w adhortacji „Familiaris consortio” z 1981 r. mówił o objęciu opieką duszpasterską osób, które po rozwodzie stworzyły nowy związek i dlatego nie mogą przystępować do sakramentów. W Polsce działa obecnie ok. 30 duszpasterstw związków niesakramentalnych. Papież Franciszek mówił generalnie o duszpasterstwie małżeństw, nie rozdzielał na sakramentalne i związki niesakramentalne. – Nie ma potrzeby tworzenia dla związków niesakramentalnych oddzielnych duszpasterstw, ale należy włączać te osoby w życie wszystkich wspólnot, ruchów działających w parafiach – mówi o. Mirosław Ostrowski. A o. Józef Augustyn postuluje, aby w parafiach towarzyszyć nie tylko tym parom, które przygotowują się do sakramentu małżeństwa, ale także tym, które przeżywają trudności, rozwodzą się i są już po tym akcie. Pomoc duszpasterska powinna też uprzedzać zawarcie drugiego małżeństwa. W jakim kierunku chce rozwijać duszpasterstwa małżeństw papież Franciszek? Dowiemy się może już jesienią, gdy spotka się z komisją ośmiu kardynałów – doradców.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.