publikacja 08.08.2013 00:15
Z dominikaninem o. Janem Górą o matce jego dzieci, bogactwie i wyborze Jezusa.
józef wolny /gn
O. Jan Wojciech Góra urodził się 8 lutego 1948 roku w Prudniku koło Opola, doktor teologii, duszpasterz akademicki w Poznaniu, rekolekcjonista, prozaik, twórca i animator ośrodków duszpasterskich na Jamnej, w Hermanicach i nad Lednicą, organizator corocznych spotkań młodych Lednica 2000, pod Bramą Rybą (Bramą III Tysiąclecia), twórca Domu Jana Pawła II nad Lednicą.
Ucieszył się Ojciec, że kolejny Światowy Dzień Młodzieży będzie w Krakowie?
Ogromnie! Dobrze, że kard. Stanisław Dziwisz wywalczył, że odbędzie się u nas. To impuls Ducha Świętego w kierunku dojrzałości naszego Kościoła, społeczeństwa i naszego środowiska. Musimy odegrać rolę gospodarzy, wykazać się cnotą gościnności, przekroczyć wszelkie bariery nieudolności logistycznej, bankowej itp. Marzę o hymnie spotkania, który poleciałby przez lądy i oceany, niosąc wieść o Zmartwychwstałym.
Hymn „Abba, Ojcze” był dziełem Ojca.
Kiedy schodziliśmy z jasnogórskiego szczytu, abp Stroba krzyczał do mnie: „Zapisz mi te wstążki”, bo tak nazywał antyfony tego hymnu. A jak już się spodobał abp. Strobie – to coś znaczyło.
Przygotowywał Ojciec Światowy Dzień Młodzieży w Częstochowie w 1991.
To za dużo powiedziane. Miałem swój udział w ustaleniu koncepcji spotkania, scenariusza i jego realizacji. Były zapędy i pokusy, żeby zrobić z tego widowisko, w którym wystąpi młodzież pod dyrekcją księży. Proponowano wynajęcie filharmonii częstochowskiej i profesjonalnego chóru. Wtedy to byłby wspaniały koncert, tak jak podczas ostatnich dni w Rio czy w Kolonii. Jeden z księży biskupów po powrocie z Kolonii powiedział mi, że brał udział w koncercie – młodzież leżała na łące i słuchała muzyki. Wtedy zaczął się nawracać na naszą Lednicę, gdzie młodzi idą do spowiedzi, Komunii św., biorą udział w adoracji, tańczą i śpiewają. Są zaproszeni do czynnego udziału, a nie tylko słuchania koncertu.
Na Jasnej Górze młodzi witali papieża, zapowiadali kolejne punkty programu, śpiewali.
Wtedy pod Częstochową stoczyliśmy bitwę o młodzież. Początkowo otrzymaliśmy swoje pięć minut tylko przy XIV stacji Drogi Krzyżowej. Profesor, który za to odpowiadał, argumentował, że prawdziwa sztuka powstaje na dębowych deskach, a nie w bagnie w Hermanicach. Dobrze, że nad wszystkim panował ks. Stanisław Ryłko, który pogodził koncert filharmonii i występ chórów akademickich z żywą animacją prowadzoną przez młodzież.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.