Łgarstwo

Andrzej Grajewski

Tekst "Newsweeka" o arcybiskupie Hoserze zasługuje na nagrodę "Hiena Roku".

Łgarstwo

W ostatnim numerze „Newsweeka” (1-7.07.2013) opublikowany został tekst Aleksandry Pawlickiej pt. „Karząca ręka Boga” na temat arcybiskupa warszawsko-praskiego Henryka Hosera. Nawet uwzględniając naturalne - bym powiedział - pokłady głupoty, złej woli i niewiedzy dziennikarzy piszących na tematy kościelne, tekst skłania do polemiki.

W jego klimat dobrze wprowadza czołówka „Z in vitro walczy jak diabeł ze święconą wodą. O ludobójstwie w Rwandzie milczy jak zaklęty, choć mógłby o nim wiele powiedzieć. Arcybiskup Henryk Hoser – twarz i rzecznik Kościoła surowego”.  Myśl przewodnia jest prosta: abp Hoser, który dzisiaj sprzeciwia się metodzie in vitro, nie ma ku temu żadnego moralnego prawa, gdyż jest współodpowiedzialny za ludobójstwo w Rwandzie. Alicja Pawlicka stwierdza, że w 1994 r. Jan Paweł II powołał go na stanowisko wizytatora apostolskiego w Rwandzie, „a wkrótce potem nuncjusza apostolskiego Rwandy”.  Jej zdaniem abp Hoser odpowiada także za nominacje biskupów w Rwandzie, z których część ponosi odpowiedzialność za ludobójstwo na Tutsi. Konsekwentnie w całym tekście nazywa abpa Hosera – nuncjuszem apostolskim w Rwandzie. Zresztą także podpis pod wielkim zdjęciem hierarchy nie pozostawia żadnych wątpliwości, gdyż głosi „Arcybiskup Henryk Hoser w czasie ludobójstwa był w Rwandzie nuncjuszem apostolskim”.

Wszystko to jest po prostu nieprawdą. Nuncjuszem apostolskim w Rwandzie w latach 1991-95 był abp Giuseppe Bertello, co łatwo sprawdzić sięgając do Annuario Pontificio. W zgodnej opinii wszystkich obserwatorów ówczesnych wydarzeń abp Bertello zrobił wszystko, co było możliwe w kraju ogarniętym szaleństwem i zbrodnią, aby pohamować ludobójstwo i poinformować światową opinię o tym, co się wówczas w Rwandzie działo. Zastąpił go na tym stanowisko w 1995 r. Polak, tyle że nie abp Hoser, ale abp Juliusz Janusz. Ks. Hoser, który jako pallotyn pracował wówczas w Rwandzie, po tym, kiedy ludobójstwo się dokonało ( trwało sto dni między kwietniem a lipcem 1994 r.), podczas czasowej nieobecności nuncjusza Bertello, otrzymał uprawnienia Wizytatora Apostolskiego w  Rwandzie. Nuncjuszem nigdy nie był. W tym czasie próbował na nowo odtwarzać tamtejszy Kościół, całkowicie rozbity duchowo i materialnie po zagładzie, jaką najpierw Hutu zgotowali Tutsi, a później po krwawym odwecie, którego ofiarami padli Hutu. Organizował pomoc dla jednych i drugich.

Pani Pawlicka wolała zrobić z niego „nuncjusza”, aby tym bardziej wyraziście zabrzmiały jej oskarżenia wobec poglądów arcybiskupa w sprawie in vitro.  Jej wysiłek powinien być doceniony. Tekst zasługuje na nagrodę „Hieny Roku”, przyznawaną przez SDP za publikacje wyróżniające się szczególną nierzetelnością i lekceważeniem zasad etyki dziennikarskiej.