Eksplozja radości

Alina Świeży-Sobel; GN 25/2013 Bielsko-Biała

publikacja 24.06.2013 07:00

Było to potrójne, prawdziwie rodzinne świętowanie. Z zakonną rodziną bł. Małgorzaty Szewczyk – siostrami serafitkami – dziękowaliśmy za beatyfikację ich założycielki. Z prawdziwą rzeszą młodych małżeństw i gromadkami ich dzieci najpierw maszerowaliśmy ulicami, a potem – na zielonej murawie stadionu cieszyliśmy się świętowaniem z młodymi.

 Oświęcimski Marsz dla Życia i Rodziny znów z rekordową frekwencją! Alina Świeży-Sobel Oświęcimski Marsz dla Życia i Rodziny znów z rekordową frekwencją!

Diecezjalne Święto Życia zaplanowane było jako potrójna uroczystość – i takim też okazało się przeżyciem. Zaczęło się w ogrodach klasztoru serafitek, przy ołtarzu, wokół którego stanęło kilkudziesięciu kapłanów i kilka tysięcy wiernych, w tym liczna reprezentacja sióstr serafitek z różnych klasztorów. Była ich matka generalna Joanna Wiśniowska. Eucharystii dziękczynnej za beatyfikację założycielki zgromadzenia serafitek przewodniczył bp Tadeusz Rakoczy wraz z bp. Piotrem Gregerem i bp. Janem Zającem.

Do zgromadzonych dołączyli parlamentarzyści, przedstawiciele władz samorządowych. Był oczywiście Janusz Chwieruta, prezydent Oświęcimia. – Jeszcze za życia została nazwana aniołem dobroci – mówił o bł. Małgorzacie Szewczyk bp Tadeusz Rakoczy. – Spuścizna, jaka po sobie zostawiła, to przede wszystkim duch solidarności, obejmujący ubogich i chorych.

Jak zaznaczył bp Rakoczy, nowa błogosławiona dała też godny naśladownictwa przykład, jak połączyć tę szczególną więź z ludźmi w potrzebie z codzienną głęboką modlitwą. – Nie rozstawała się z różańcem. Długie godziny spędzała na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem – przypominał w homilii. Dziękczynną liturgię zakończyło przeniesienie cedrowej trumienki – relikwiarza ze szczątkami bł. Małgorzaty Szewczyk – do klasztornej świątyni MB Bolesnej, do bocznego ołtarza, przy którym odtąd będzie można modlić się za wstawiennictwem nowej błogosławionej. – Dziękujemy Chrystusowi, że swoją Ofiarą połączył w jedno, jak mozaikę, wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia – mówiła siostra Magdalena Cwajda, przełożona prowincji oświęcimskiej sióstr serafitek, dziękując uczestnikom dziękczynnej uroczystości i współorganizatorom kolejnych punktów świętowania pod patronatem błogosławionej.

Płomień wiary

Symbolem wiary matki Małgorzaty stał się ogień, który grupa biegaczy przyniosła do Oświęcimia z Hałcnowa, z kaplicy, z której ponad sto lat temu błogosławiona wyruszyła w drogę, by budować macierzysty dom serafickiego zgromadzenia. Inicjatorem biegu był ks. Jacek Pędziwiatr, redaktor bielsko-żywieckiego „Gościa Niedzielnego” i diecezjalnego radia „Anioł Beskidów”. Biegacze w nieco ponad trzy godziny pokonali 28 kilometrów. – Bieg z ogniem był nie tylko wyzwaniem kondycyjnym dla biegaczy, ale również znakiem, jakim dla współczesnego chrześcijanina, powołanego do świętości, jest życie i dzieło bł. matki Małgorzaty Łucji Szewczyk – tłumaczy ks. Pędziwiatr. Przyniesiony ogień płonął na ołtarzu, a później biegacze nieśli go podczas Marszu dla Życia i Rodziny.

Tysiąc na plusie

Tuż po zakończeniu liturgii uformował się pochód uczestników Marszu dla Życia i Rodziny. Błogosławiąc wszystkim, którzy postanowili wziąć w nim udział, bp Tadeusz Rakoczy przypominał, jak wielką wymowę ma świadectwo poparcia dla życia, składane w tym mieście, w którym kiedyś przeciwnicy życia ulokowali obóz zagłady – KL Auschwitz-Birkenau. – Obowiązek służby życiu spoczywa na wszystkich i na każdym z nas, ale odpowiedzialność ta spoczywa w szczególny sposób na rodzinie, która jest wspólnotą życia i miłości – mówił bp Rakoczy, apelując się do rodzin, by stawały się znakiem zmuszającym do refleksji wszystkich tych, którzy ulegają współczesnym modom i podważają znaczenie i wartość rodziny. Wraz z rodzinami poszła młodzież i starsi, księża i siostry zakonne, politycy, uczniowie szkół salezjańskich. Liczna była reprezentacja diecezjalnej wspólnoty Domowego Kościoła, do której należeli małżonkowie, którzy w drodze dzielili się świadectwem na temat swojego rodzinnego życia modlitewnego. Marsz poprowadził ks. Mateusz Dudkiewicz, przypominając, że w tym roku odbywa się on pod hasłem: „Kierunek – rodzina”. Za głównym marszowym transparentem powędrowało ponad 2,5 tysiąca osób. To ponad tysiąc więcej niż rok temu, gdy odbył się tu pierwszy marsz. – Nie spodziewaliśmy się, że będzie nas aż tylu – przyznawali z radością organizatorzy. Wśród maszerujących był też Jacek Sapa z Warszawy, prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, inicjator wielu kampanii na rzecz rodziny w Polsce. – Z uznaniem obserwował przebieg naszej manifestacji poparcia dla rodziny – mówią Maria i Jan Plewowie, inicjatorzy pierwszego oświęcimskiego Marszu dla Życia i Rodziny. Jak zapowiedział Jacek Sapa, jeszcze w tym miesiącu w Warszawie odbędzie się spotkanie podsumowujące tegoroczne marsze i debata na temat dalszych kroków, jakie na podstawie tego szerokiego społecznego poparcia dla rodziny powinny zostać podjęte.

Rodziny – razem

Wśród maszerujących regionalnym strojem zwracali na siebie uwagę reprezentanci Koniakowa, a wśród nich Piotr Majeranowski. – Jestem za życiem i rodziną, a chcę też dać wyraz mojej radości z beatyfikacji matki Małgorzaty Szewczyk. Cieszę się z tego bardzo – wraz z moją córką, która też jest serafitką – mówił pan Piotr, a córka – czyli siostra Benedykta – z dumą prowadziła swoją 85-letnią babcię. Ewy i Bartka Mieszczaków z Jaworza z piątką ich dzieci trudno było nie zauważyć wśród maszerujących: każdy członek rodziny miał na sobie żółtą koszulkę z nadrukowanym na zielono własnym imieniem. – Chcemy, żeby było widać, o co walczymy. I żeby inni patrząc na nas myśleli pozytywnie na temat rodziny – śmiali się w odpowiedzi na pytania o żółto-zieloną tonację strojów. – Mamy liczną rodzinkę, ale to wcale nie znaczy, że jesteśmy aspołeczną patologią – jak się nieraz mówi o rodzinach wielodzietnych. Jesteśmy normalni! – podkreśla Bartłomiej Mieszczak. – Chcemy też pokazać, że również młodzi ludzie tak myślą – dodaje Ewa Mieszczak. Jak zaznaczają, w budowaniu małżeńskich relacji i więzi rodzinnych pomaga im Domowy Kościół, do którego należą od 10 lat.

O! Święcim życie!

Takim okrzykiem witali swoich fanów muzycy Luxtorpedy – ostatniego zespołu, który wystąpił dla zebranych na oświęcimskim stadionie MOSiR-u uczestników trzeciego wydarzenia, jakim było Święto Młodych. Nad programem tej części Święta Życia czuwał ks. Mateusz Dudkiewicz z wolontariuszami fundacji „Drachma”. Artystyczne prezentacje rozpoczął zespół Concentus z Oświęcimia, który wykonał hymn Święta Życia, napisany specjalnie na ten dzień i dedykowany patronce, bł. matce Małgorzacie. Później na deskach polowej sceny z serią swoich najpopularniejszych przebojów pojawiła się Arka Noego. Szczególnie gorąco oklaskiwaną okazała się piosenka „Nie boję się, gdy pada deszcz” – śpiewana na melodię popularnego przeboju o Ojcu – którą Arka zdołała przepędzić chmury, nadciągające nad płytę stadionu. Ostatecznie po kilku minutach, nad skropionym zaledwie paroma kroplami deszczu stadionem znów zaświeciło słońce. W jego promieniach rodzinny piknik na stadionowym trawniku trwał w najlepsze, a rodzice z dziećmi korzystali z przygotowanych atrakcji: zabaw, konkursów, poczęstunku. W tym słońcu nagrody i puchary odebrali też zwycięzcy konkursów, które towarzyszyły przygotowaniom do Święta Życia. Rower za najpiękniejszy rysunek na temat „Kierunek: rodzina” otrzymała Agata Kołodziej, uczennica szóstej klasy z Zespołu Szkół nr 1 w Oświęcimiu. W konkursie na rodzinną fotografię nagroda przypadła państwu Nałódkom z Andrychowa, którzy wraz z szóstką dzieci będą mogli skorzystać z weekendowego wyjazdu do ośrodka wypoczynkowego. Z rąk siostry prowincjalnej Magdaleny Cwajdy puchar odebrali zwycięzcy rozegranego w sobotę przed Świętem Życia piłkarskiego turnieju dzikich drużyn. Pamiątkowy puchar siostra Magdalena wręczyła także kapitanowi futbolowej drużyny hokeistów, którzy wygrali po pełnym emocji meczu z drużyną księży, grającą pod przewodnictwem ks. Roberta Kasprowskiego.

Masz szczęśliwe życie?

Arkadio jak zawsze zachwycił komponowanymi za poczekaniu tekstami, a niespodzianką, którą zapowiadał ks. Mateusz Dudkiewicz, okazało się spotkanie z Jackiem Borusińskim z kabaretu „Mumio” – i świadectwo artysty, który spośród wielu wartości, jakie napotkał w życiu, wybrał bliskość Chrystusa. Mówił o tej chwili, kiedy dokonał wyboru i radził: – Zrób to samo: zapytaj siebie dziś, czy masz szczęśliwe życie – mówił, a młodzi słuchali go z powagą. Chwile później wybuchła pełna energii muzyka Luxtorpedy, a młodzieżowa publiczność na całe gardło śpiewała z zespolem: „Wiara, siła, męstwo – to nasze zwycięstwo!” – Dziękuję wszystkim, którzy swoim staraniem włączyli się w to świętowanie – mówił bp Piotr Greger, który odwiedził wieczorem uczestników Święta Życia i udzielił im błogosławieństwa, zachęcając, by treści, które wypowiedzieli tego dnia artyści, przenieść do własnego, codziennego życia.