Dwa końce kija

Andrzej Macura

Życie jest jak koszulka dziecka czy jak papier toaletowy? Trudno rozstrzygnąć. Jedni mówią, że zawsze za krótkie, inni że za długie. Tak to jest z sentencjami.

Dwa końce kija

Parę dni temu jeden z moich znajomych zamieścił na Facebooku zgryźliwą uwagę o tym, jak to niektórzy ludzie leczą swoje kompleksy zrzędzeniem i wytykaniem innym ich błędów. Oczywiście nie wiedziałem o jaką konkretnie sytuację chodzi. A że nie miałem nadziei że się dowiem, starałem się tę myśl piękną i słuszną dopasować do tego, czego sam w swoim życiu doświadczałem i doświadczam. By móc po raz kolejny odkryć kawałek mądrej prawdy o tym naszym trudnym i skomplikowanym życiu.

I doszedłem do zaskakującego wniosku. Owszem, tak bywa. Ci którzy sami robią niewiele albo zgoła nic chętnie krytykują. Rzadziej pouczają, bo przecież  sensownych pomysłów nie miewają. Ale wydaje mi się, że czasem bywa odwrotnie. Twierdzenie że ktoś krytykując leczy swoje kompleksy bywa spowodowane niechęcią do słuchania jakichkolwiek uwag. Łatwe wytłumaczenie, uniemożliwiające wszelką rzeczową dyskusję.

„Każdy kij ma dwa końce”  -  chciałoby się powiedzieć z miną wszystko lepiej wiedzącego. Zaraz jednak nasuwa się mniej znane dopowiedzenie do tej sentencji: „A proca nawet trzy”. Mało chyba pośród krążących w obiegu  sentencji czy powiedzonek jest takich, które zawsze byłyby wyrazem jakieś uniwersalnej prawdy. A najmądrzejszą nawet myśl można wypaczyć tak, że traci właściwy sens.

Ot, takie słynne powiedzenie św. Stanisława Kostki „Do wyższych rzeczy jestem stworzony”. W kontekście jasne. Nie chciał prowadzić życia światowca, bo pragnął poświęcić życie Bogu. Postawa godna pochwały. Ale jeśli za bardzo się nim przejmą różnej maści karierowicze – w Kościele i poza nim – mamy bigos. Służba? Owszem, ale nie byle jaka. Z pełną obsługą ze strony innych. Oczywiście tylko po to, by praca tego „sługi” była „bardziej owocna”.

Świat jest zakręcony. Nie tylko przez czasoprzestrzeń. Co poddając Drogim Czytelnikom pod rozwagę cichcem wycofuję się zostawiając ich sam na sam z myślami  ;-)