Nie jest źle

Roman Tomczak; GN 23/2013 Legnica

publikacja 17.06.2013 09:30

O dziwakach z katolickich rodzin, mało ważnych liczbach i zabawnych porównaniach, z bp. Janem Vokálem, ordynariuszem diecezji Hradec Králové, rozmawia Roman Tomczak.

 – Ciągle spotykam się z dowodami żywej wiary u księży pełnych entuzjazmu i rozmachu w działaniach duszpasterskich – mówi bp Jan Vokál Roman Tomczak – Ciągle spotykam się z dowodami żywej wiary u księży pełnych entuzjazmu i rozmachu w działaniach duszpasterskich – mówi bp Jan Vokál

Roman Tomczak: Dwa lata temu, podczas pierwszej konferencji prasowej Księdza Biskupa, zapytałem o plany współdziałania z diecezją legnicką. Wtedy nie były jeszcze sprecyzowane. A dzisiaj? Spotkania na Śnieżce w dniu św. Wawrzyńca to chyba nie koniec polsko-czeskiej współpracy?

Bp Jan Vokál: Spotkania i relacje z polskimi diecezjanami oczywiście nie kończą się na Śnieżce, choć jest to świetny przykład przyjaźni i zawsze bardzo się cieszę na każdą taką pielgrzymkę. Jednak najlepszym odzwierciedleniem tych relacji jest wielka liczba polskich księży, którzy u nas pracują. Wszyscy z oddaniem służą w swoich parafiach, napełniając je prawdziwie „misyjnym entuzjazmem”, który je ożywia. Zdaję sobie sprawę, że z punktu widzenia polskich wiernych te kontakty mogą być niewystarczające – tyle przecież polski Kościół dla nas robi! Chcielibyśmy więc odpowiadać na to jeszcze głębszą przyjaźnią. W tym roku wziąłem udział w gnieźnieńskich uroczystościach ku czci św. Wojciecha, byłem też uczestnikiem pielgrzymki z Polic nad Metują do Wambierzyc w diecezji świdnickiej. Pamiętam także wrześniową uroczystość pielgrzymkową do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Wielislawiu. Teraz czekam na okazję do rychłego odwiedzenia waszej pięknej diecezji legnickiej, znanej z wielu bogactw duchowych. Ja i moi współbracia, mamy bardzo dobre kontakty z polskimi biskupami. A kiedy spotykamy się gdzieś za granicą, to tak, jakby spotkali się rodacy. Oczywiście cały czas zastanawiamy się, jak te kontakty pogłębić.

Przed miesiącem odbyła się pielgrzymka wiernych z diecezji Goerlitz do Krzeszowa. Czy taka inicjatywa, tym razem polsko-czeska, też jest możliwa? Mam na myśli nie tylko pielgrzymowanie do Polski, ale także w drugą stronę, do sanktuariów na terenie diecezji Hradec Králové?

– Takie pielgrzymki przyjąłbym z wielką radością. Wiem, że już teraz do naszej diecezji jeździ regularnie wielu polskich wiernych – na pielgrzymki albo indywidualne wyjazdy z rodziną. Każdą liturgię czy spotkanie, które wpłynęłyby na rozwój tego procesu, chętnie wspomogę. Będę także o tym rozmawiał z moimi współpracownikami przy planowaniu akcji. Goście będą mile widziani i witani, mogą się tu czuć jak u siebie w domu. Wkrótce rozpocznie się pielgrzymowanie na Górę Matki Bożej w Králíkách. Będzie więc okazja do sprawdzenia tego zapewnienia.

Jak Ksiądz Biskup ocenia stan wiary na terenie diecezji hradeckiej? Ilu jest wierzących, ile procent uczęszcza co niedziela do kościoła, ilu jest chętnych do seminarium duchownego? Czy obecny stan satysfakcjonuje Księdza Biskupa?

– Ta sytuacja wcale nie jest taka zła. Cały czas spotykam się z dowodami prawdziwie żywej wiary, z księżmi pełnymi entuzjazmu i rozmachu w swoich działaniach duszpasterskich. Pyta pan o statystyki. A tego entuzjazmu nie da się podać w liczbach albo procentach. Chociaż niektóre dane mówią, że z 1,4 mln mieszkańców naszej diecezji, jedna trzecia przyznaje, że jest katolikami. W ostatnim czasie notujemy także niewielki, ale stały wzrost liczby kandydatów do seminarium duchownego, co nastraja bardzo optymistycznie.

W jakim stopniu funkcjonowanie szkół katolickich w diecezji Hradec Králové przyczynia się do tego wzrostu duchowości?

– Mamy tylko kilka takich szkół, dlatego cieszę się, że wychowują one młodzież w przekonaniu, że wiara jest integralną i oczywistą częścią życia. Czesi są narodem bardzo zeświecczonym. Dzieci z rodzin wierzących są w szkołach prowadzonych przez samorządy często wyśmiewane, tak jakby wiara była czymś dziwnym, jednak do naszych szkół katolickich chodzi wiele dzieci, które są z rodzin niewierzących. Wszyscy od początku przyzwyczajani są tam do tego, że wiara jest częścią naszego życia. I w tym widzę główną korzyść z naszych szkół katolickich. W tych szkołach jest zupełnie inna atmosfera niż w szkołach samorządowych. Tutaj szanuje się godność człowieka, a nauczyciele lepiej radzą sobie z problemami wychowawczymi. No i oczywiście – uczy się tu pobożności. Dla czeskiego społeczeństwa są to wszystko walory niecodzienne i bardzo wartościowe.

W Polsce mamy „Noc muzeów”, a w Czechach w tym samym czasie „Noc kościołów”. Czy to oznacza, że nam, Polakom, brakuje systematycznych odbiorców kultury, a Czechom uczestników życia duchowego?

– To porównanie jest bardzo zabawne, ale niepozbawione prawdy. Choć myślę, że Czesi wcale nie chodzą częściej do muzeów niż Polacy. A nasza „Noc kościołów” jest tak samo potrzebna osobom regularnie uczestniczącym w nabożeństwach, jak i tym, którzy tu nigdy nie zaglądają. Ta akcja ma uświadomić, że kościoły czeskie są otwarte dla wszystkich, bez wyjątku. Że każdy może czuć się w nich jak w domu, znaleźć wyciszenie, spokój i pocieszenie. Cieszę się, kiedy przypadkowo odwiedzający świątynię w „Noc kościołów” zrozumieją, że jest to przede wszystkim miejsce spotkania z Bogiem. Na temat wpływu tej akcji na tych, którzy i tak regularnie chodzą do kościoła, nie chcę spekulować. Znowu musielibyśmy mówić o liczbach, które mają więcej wspólnego z matematyką niż z żywą wiarą. Cały wywiad na: www.legnica.gosc.pl