Nie robimy byle czego

GN 23/2013 Gliwice

publikacja 13.06.2013 07:00

O obozach ministranckich, przełamywaniu lenistwa i rekordach sportowych z ks. Jackiem Skorniewskim, diecezjalnym duszpasterzem Liturgicznej Służby Ołtarza, rozmawia Klaudia Cwołek.

Nie robimy byle czego Klaudia Cwołek Obozy diecezjalne w Nędzy odbywają się od 1999 roku. Ministranci na obozie z ks. Jackiem Skorniewskim przed wyjazdem w trasę – lipiec 2009 r.

Klaudia Cwołek: Jak Ksiądz wpadł na pomysł, żeby połączyć formację ministrancką z obozami rowerowymi?

Ks. Jacek Skorniewski: – To była zwykła konieczność. Nędza, gdzie znajduje się nasz ośrodek formacyjny, jest bardzo fajna, ale żeby coś wokół niej zobaczyć, to nogi nie wystarczają. Jest za daleko, żeby w różne ciekawe miejsca codziennie dochodzić, to byłoby zbyt forsowne. A organizowanie jakiegoś transportu samochodowego byłoby po prostu za drogie. Wpadliśmy więc na pomysł rowerów, które w tamtych czasach, 14 lat temu, gdy wszystko się zaczynało, nie były jeszcze takie modne. To było coś nowego, ale się przyjęło. Więc nasze obozy ministranckie mają charakter sportowy – oglądamy różne miejsca, zwiedzamy okolicę, ale jest też sporo wysiłku fizycznego.

Trzeba mieć dobrą kondycję, żeby się zapisać na wyjazd?

– Trzeba i dlatego zaznaczam, że to jest obóz sportowy. Dla małego chłopca z podstawówki przejechanie około 300 km na turnusie to jest wyczyn. To nie może być ktoś bez wprawy na pierwszym lepszym rowerze. Dlatego podkreślamy, że sprzęt musi być porządny, rower z przerzutkami, a chłopak powinien go wcześniej używać i to nie tylko jeżdżąc na nim wokół własnego domu. Nasze obozy są dla ministrantów bardziej wysportowanych, chociaż mieliśmy już takie przypadki chłopców, którzy przyjechali do nas i w pierwszym dniu po 200 metrach płakali, że już nie potrafią jechać dalej. A potem z dnia na dzień wytrwale zaprawiali się i okazało się, że wytrzymali cały turnus. Potrafili dziennie przejechać nawet 50 km. Drugi turnus jest jeszcze bardziej forsowny, przyjeżdżają na niego chłopcy z gimnazjum i starsi, nieraz dobrze wysportowani, którzy naprawdę bardzo chcą jeździć na rowerach. Z nimi w zeszłym roku przejechaliśmy 550 km.

A w ramach formacji, co Ksiądz proponuje?

– Są to typowe wakacje z Bogiem, czyli wypoczynek, ale poukładany tak, jak powinien go przeżywać człowiek wierzący. Pan Bóg jest centrum wszystkiego – czy jedziemy na rowerze, czy jemy posiłek, jesteśmy na basenie, czy idziemy spać – wszystko jest prześwietlone wiarą. Mamy wspólne modlitwy rano i wieczorem, Msze św., spotkania w grupach, szkołę liturgii i szkołę śpiewu. Wszystkie nasze wyjazdy też mają Boży charakter. Zwiedzamy kościoły, ciekawe miejsca, nie robimy byle czego.

Najdalej gdzie wyjeżdżacie?

– Na Górę Świętej Anny, to jest taka nasza obozowa pielgrzymka. Na drugim turnusie wybieramy taką trasę, żeby tam i z powrotem przekroczyć 100 km. Na pierwszym turnusie w zeszłym roku też pojechaliśmy na Górę Świętej Anny, ale krótszą drogą. To robimy na koniec obozu, gdy już w nogach mamy naprawdę wiele kilometrów.

Ksiądz sam prowadzi obozy?

– Z pomocą animatorów. Są nimi przede wszystkim klerycy, którzy zaliczają w ten sposób praktyki wakacyjne. Mamy też bardzo dobrych animatorów świeckich, przez nas wykształconych na kursach animatorskich. Oczywiście, są też panie kucharki i inne osoby, które nam pomagają.

Ilu ministrantów uczestniczy w jednym turnusie?

– Zwykle jest ich około 30, chociaż potrafimy do naszego domu przyjąć nawet ponad 40 osób, ale nie mamy tylu chętnych. Przyczyn jest pewnie wiele, ale najbardziej prozaiczna jest taka, że chłopcom się nie chce podejmować większego wysiłku. Nieraz księża mi mówią, że oni wolą sobie rozbić namiot w ogródku, włączyć komputer i wydaje im się, że mają fajne wakacje. Dlatego trzeba ich zachęcić. Druga przyczyna jest taka, że dzisiaj na pewno jest więcej możliwości spędzenia wakacji, a nie tylko obozy ministranckie. Kiedyś, w dawnych czasach pod Górą Świętej Anny pod namiotami było kilkuset ministrantów. Ale na pewno trzeba chłopców zapraszać, powiedzieć, że jest taka możliwość. Są parafie, które od lat przysyłają do nas ministrantów, bo tam zawsze się ktoś o to zatroszczy – ogłosi, poleci, nieraz dopłaci do turnusu.•

Obozy rowerowe dla ministrantów

  • Miejsce: Diecezjalny Ośrodek Formacyjny w Nędzy koło Raciborza.
  • Terminy: turnus I dla szkół podstawowych – od 1 do 12 lipca, turnus II dla gimnazjalistów i starszych – od 15 do 26 lipca.

Więcej informacji i zgłoszenia: www.lso.gliwice.pl lub u ks.Jacka Skorniewskiego, tel.: 32/418 62 62.