Prymas nie był zacofany

Ewa K.Czaczkowska

GN 19/2013 |

publikacja 09.05.2013 00:15

Kardynał Wyszyński postulował, by sobór częściowo „unarodowił” liturgię, czyli wprowadził do niej języki ojczyste. I chciał szeroko pojętej wolności religijnej. Ukazują to wystąpienia prymasa na soborze, w większości dotąd nieznane.

8.10.1962 r. Kard. Stefan Wyszyński na audiencji u papieża Jana XXIII pap/UPPA/Photoshot 8.10.1962 r. Kard. Stefan Wyszyński na audiencji u papieża Jana XXIII

Jest jakimś niedopatrzeniem, że chociaż od Soboru Watykańskiego II minęło ponad pół wieku, wciąż nie zostały wydane drukiem wystąpienia prymasa Polski na tym forum. Na szczęście luka ta zostanie lada tydzień wypełniona. Tom dokumentów, pod redakcją ks. prof. Stanisława Wilka i Anny Doroty Wójcik, wyda niebawem KUL i Instytut Prymasowski Stefana Kardynała Wyszyńskiego. W moim przekonaniu będzie to jedna z najważniejszych publikacji ukazujących wkład polskich biskupów w prace Soboru Watykańskiego II, ale przede wszystkim aktywność samego prymasa Wyszyńskiego. Jego wystąpienia soborowe, choć niedługie, ale bardzo treściwe, są niezwykle interesujące chociażby z tego powodu, że obalają stereotypy o prymasie jako zacofanym konserwatyście, który dystansował się od przemian soborowych. Postulaty prymasa sprzed rozpoczęcia soboru, jego wystąpienia w trakcie czterech sesji (w auli soborowej przemawiał dziesięć razy, dwa razy złożył uwagi pisemnie) pokazują, że prymas modyfikował swoje stanowisko w kraju. Czynił to z uwagi na sytuację katolików w Polsce, ale także szerzej – z uwagi na sytuację Kościoła prześladowanego w krajach za żelazną kurtyną, którego potrzeb duszpasterskich większość ojców soborowych ani nie widziała, ani nie rozumiała.

Język ojczysty jako pomoc wiernym

Pewną modyfikację poglądów prymasa, czy może ich usztywnienie, najlepiej widać na przykładzie zapoczątkowanego przez sobór odejścia od łaciny. Kardynał Wyszyński opóźniał wprowadzenie posoborowej reformy w Polsce (język był jej częścią), ale przed rozpoczęciem soboru opowiadał się za częściowym „unarodowieniem” liturgii. Tak było na pewno we wrześniu 1959 roku, gdy jako arcybiskup gnieźnieński i arcybiskup warszawski odpowiadał na ankiety Centralnej Komisji Przygotowawczej, czym powinien zająć się sobór. Sugestii i postulatów prymasa było wiele. Proponował np. rozszerzyć kompetencje biskupa diecezji wobec zakonów, podkreślić obowiązki świeckich w Kościele, ich odpowiedzialność za apostolstwo, dopuścić osoby świeckie, także kobiety, do doktoratu z teologii. Postulował powołanie specjalnej komisji papieskiej do spraw jedności Kościoła, ale także np. zniesienie klękania przed biskupem i całowania w pierścień jako pozostałości czasów feudalnych. Wśród wielu innych propozycji na czoło wysuwa się wprowadzenie języka ojczystego do modlitw i aklamacji w sakramentach oraz sakramentaliach. „Wprowadzenie języka ojczystego do pewnych tekstów mszalnych może się okazać jednym z pierwszorzędnych sposobów zachęcenia wiernych do uczestnictwa w ofierze Mszy Świętej. Chodzi w tym przypadku o stałe części Mszy przed Ofiarowaniem, a mianowicie Gloria, Lekcje, Ewangelie oraz Credo. Pozostałe części Mszy Świętej, przede wszystkim w Kanonie, należy recytować po łacinie” – brzmiała odpowiedź w ankiecie „warszawskiej”. W ankiecie „gnieźnieńskiej” prymas dodał m.in.: „Uważam, że przy udzielaniu sakramentaliów, za wyjątkiem tych, które sprawuje biskup, w aklamacjach i modlitwach, należy posługiwać się tylko językiem ojczystym”.

Dostępne jest 35% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.