Bez kombinacji

Marcin Jakimowicz

Nie przyjdzie do mnie tak, jak zapukał w Płocku do Faustyny, czy w San Giovanni Rotondo do o. Pio.

Bez kombinacji

Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.

Trafiłem na Seminarium Odnowy Wiary do jednej ze śląskich parafii. Miałem opowiedzieć o „obrazie Ojca” i przyjęciu Jezusa jako Zbawiciela. W salce, w której dawałem świadectwo, naliczyłem aż kilkanaście wyobrażeń postaci Jezusa.

Patrzył na mnie z ulotek, plakatów, ze słynnego obrazu „Jezu, ufam Tobie”. Widziałem Jego łagodną, pełną pokoju Twarz odtworzoną na podstawie Całunu Turyńskiego, wykrzywione w grymasie bólu oblicze Ukrzyżowanego z Drogi Krzyżowej. Jak wygląda naprawdę?

Nie znamy już Boga. Znamy Jego obraz przefiltrowany przez portale internetowe, kazania, homilie, a nawet żywoty świętych. Przyzwyczailiśmy się do tej Twarzy. To pułapka. Jezus nie przyjdzie do mnie tak, jak zapukał w Płocku do Faustyny, czy w San Giovanni Rotondo do o. Pio. Przyjdzie inaczej. Jako mój Bóg.

Rabini pisali, że Najwyższy przedstawiał się jako „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, bo do każdego z nich przychodził inaczej”. Nie stosował internetowego skrótu Ctrl+C, Ctrl+V (kopiuj i wklej).

– Bóg twój to musi być Bóg twój, bardzo bliski – przypomina trapista o. Michał Zioło – Przecież tak nieludzko oceniany przez nas Dekalog zaczyna się od słów: „Jam jest Pan Bóg twój”. Jam jest Twój! Zobaczcie, jak bardzo Bóg oddaje się w nasze ręce. Jaka pobrzmiewa w tym sformułowaniu tęsknota. Jam jest twój, przyjmij mnie.

– Spotkanie z Bogiem, to uczestniczenie w Jego prostocie! – opowiadał o. Joachim Badeni – Do Niego trzeba podejść „po prostu”. Bez żadnej wielkiej szkoły, bez żadnej kombinacji! Jak to będzie konkretnie wyglądało, nie wiem, bo Pan Bóg ma sześć miliardów sposobów na to, by spotkać się człowiekiem. Z każdym inaczej. Trzeba z Nim po prostu szczerze porozmawiać.