Propozycja na te czasy

Ks. Tomasz Lis; GN 17/2013 Sandomierz

publikacja 30.04.2013 09:30

O zakochiwaniu się w Bogu, rodzinnych psychologach i powstających w diecezji szkołach wiary z ks. Jackiem Beksińskim, diecezjalnym egzorcystą, rozmawia ks.Tomasz Lis.

 – Trzeba się modlić. To najpewniejszy codzienny egzorcyzm – mówi ks. Jacek Beksiński ks. Tomasz Lis – Trzeba się modlić. To najpewniejszy codzienny egzorcyzm – mówi ks. Jacek Beksiński

Ks. Tomasz Lis: Czy wizyta u egzorcysty to skutek tego, że ktoś przeżywa kryzys wiary?

Ks. Jacek Beksiński: Może nie kryzys, ale takie osoby mają najczęściej problem z rozumieniem i przeżywaniem wiary. Na pewno współczesne społeczeństwo nie sprzyja temu, by człowiek rozwijał swoje relacje z Bogiem. Wręcz przeciwnie – w środkach masowego przekazu, które kształtują nasze postrzeganie świata, bardziej promowane są sekularyzm, relatywizm moralny czy wręcz ateizm. Zauważył to papież Benedykt XVI i dlatego ogłosił Rok Wiary, w którym mamy zastanowić się nad stanem tego, co rozgrywa się w naszym sercu. Dlatego nie mówiłbym o kryzysie wiary, lecz niedocenianiu znaczenia wiary w naszym życiu, które prowadzi do zaniedbania i wewnętrznego duchowego kryzysu osobowościowego.

A co z popularnym dziś mówieniem, że Kościół przeżywa kryzys?

Myślę, że Kościół nie jest w kryzysie. Przeciwnie – rozwija się i odnawia. Nawoływania o reformę Kościoła płyną ze źle rozumianego soborowego zawołania „Ecclesia sempre reformanda”. Kościół jest Chrystusowy, ma niezmienne i niepodważalne podstawy, reformie zaś mamy poddać się my, aby dorosnąć i stać się naprawdę dziećmi Bożymi. Taką drogę dla Kościoła wyznacza nowy papież Franciszek, który wskazuje, że to ja mam się zmienić.

Jednak coraz więcej osób prosi o pomoc egzorcystów.

Tak, jako egzorcyści obserwujemy, że coraz więcej osób ma problemy ze złym duchem, któremu kiedyś, na jakimś etapie swojego życia uchyliły furtkę swego serca czy wnętrza. Jest to zdecydowanie problem zaniedbania swojej wiary, czyli osobistej relacji do Boga.

O taką pomoc proszą coraz częściej ludzie młodzi..

Cechą młodości jest dążenie za tym, co nowe i ciekawe, a często nie zawsze jest to dobre i bezpieczne. Młodzi potrzebują identyfikacji z jakąś grupą, akceptacji innych, a to coraz rzadziej zapewnia im rodzina. Jeśli dom nie spełnia ich oczekiwań, to szukają takiej aprobaty w innym towarzystwie. Potrzeba im dziś informacji, czyli wiedzy o wierze, i formacji, czyli nadania tej wierze kształtu.

Co oznacza to nadanie kształtu?

Aby to była wiara rozumna i pełna ufności Panu Bogu. Wiara w obecnych czasach, a szczególnie u młodego pokolenia, wymaga solidnych motywów, przekonujących argumentów, bo takiego podejścia do wiary uczy nas współczesny stechnologizowany świat. Wiara to, najprościej mówiąc, zakochanie się w Bogu. Jeśli się kogoś kocha, szuka się z nim języka do porozumienia, sposobu wyznania tej miłości. Miłość dąży także do uzewnętrznienia, dowodu miłości i stąd uczynki miłości. Nadanie kształtu wierze to dojście do dojrzałości w relacjach z Bogiem.

Gdzie Ksiądz widzi zagrożenia wiary?

Tam, gdzie ta wiara jest przekazywana, budowana i rozwijana. Jest to rodzina i katecheza. Rosnąca na naszym terenie fala emigracji nadwyręża rodzinne relacje, osłabia więzi, rodzi problemy także w sferze rodzinnego przekazu wiary. Z drugiej strony potrzeba nam rzetelnej katechezy, czyli przekazu fundamentalnych spraw wiary nie tylko młodym, ale i dorosłym. Nie można rozwijać się w wierze, nie rozumiejąc jej. Dlatego myślę, że odpowiednim pomysłem są prowadzone w diecezji niedzielne katechezy dla dorosłych oraz powstające szkoły wiary. Te katechezy to programowe wyjaśnianie poszczególnych sakramentów, czyli źródeł łaski. Wiele osób powtarza, że podczas tych katechez dowiadują się rzeczy, o których jeszcze nawet nie słyszały. Szkoła Wiary, powstała w Ostrowcu Świętokrzyskim, gromadzi naprawdę dużo osób chcących pogłębiać swoją wiarę. Na organizowane spotkania tematyczne przychodzą młodzi i dorośli. Myślę, że to dobra propozycja na współczesne czasy.

Czy egzorcyści mają pełne ręce roboty?

Trudno powiedzieć. Bo nasza posługa to nie tylko sprawowanie egzorcyzmu. To jest już ostateczność. Niewątpliwie dużo osób zgłasza się do nas po pomoc, lecz nie znaczy to, że są pod działaniem złego ducha. Większość spotkań to rozmowy i porady duchowe czy też przygotowanie do sakramentu pokuty, który już jest swego rodzaju egzorcyzmem, bo uwalnia nas od grzechu. Wiele osób kierujemy także do konsultacji w poradniach psychologicznych i psychiatrycznych, gdyż istnieje podejrzenie zachwiania lub choroby psychicznej. Można by powiedzieć, że egzorcyści to tacy religijni psychologowie, którzy muszą rozeznać, czy jest to już zagrożenie duchowe, czy może jakaś słabość psychiki.

Czy dziś trzeba bać się szatana?

Absolutnie nie. Jego trzeba zwyciężać. „Jeśli Chrystus z nami, któż przeciwko nam”. Strach czy nawet obawa to już drobne jego zwycięstwo nad nami. On został zwyciężony przez Chrystusa i jeśli ktoś Jezusa uznaje za Pana, nie może lękać się szatana. Podczas egzorcyzmów zły duch nigdy nie wypowie imion: Maryi, aniołów, bo się ich boi. Dlatego gdy przychodzą natręctwa lub pojawiają się niepokojące myśli, trzeba się pomodlić. To najpewniejszy codzienny egzorcyzm. Trzeba się modlić, a nie obawiać. Strach prowadzi donikąd, modlitwa zaś przybliża do Boga. Życie żywą wiarą to najlepszy egzorcyzm.