Igraszki z diabłem

Marcin Jakimowicz

Mam dość fascynacji ciemną stroną mocy. Na moje biurko nieustannie spływają książki opowiadające o demonach. Będzie tego już z 66,6 kilo.

Igraszki z diabłem

Nie ma miesiąca, by na moim biurku nie lądowały ksiązki, płyty czy pisma traktujące o demonach. Będzie tego z 66,6 kilo. Nie podoba mi się ta nowa wydawnicza tendencja. Dlaczego? Już wyjaśniam…

Znajomy egzorcysta był często zapraszany do szkół. Po kilkunastu prelekcjach zaczął odmawiać. Powód? Uczniowie chcieli słyszeć jedynie o manifestacjach złego ducha, o skowycie opętanych, wypluwaniu gwoździ, opresjach, agresji, bluźnierstwach i wymiotowaniu na krzyż. Nie interesował ich dalszy ciąg: opowieść o świetle, o uwolnieniu, o miłości zrywającej więzy. Zatrzymywali się na klimatach rodem z „Nocy Żywych Trupów”. „Nie chcę już więcej robić reklamy demonowi” – stwierdził znajomy kapłan.

Widzę niebezpieczeństwo: katolicy na każdym kroku tropią diabła. Dochodzi do paradoksu: boimy się otworzyć lodówkę, bo a nuż coś wyskoczy?

Zgadzam się z o. Wojciechem Żmudzińskim SJ, który w tekście „Katolicy szukają diabła” (deon.pl) pisze: „Kto szuka Złego, ten go oczywiście znajdzie. Szukajcie Pana! - wołali prorocy. "Szukajcie Mnie, a żyć będziecie" . Szukajcie Boga we wszystkim, a nie diabła! (…) Dlaczego tak wiele osób wierzących, zamiast szukać Boga, dopatruje się wszędzie duchowych zagrożeń i odnajduje szatana nawet tam, gdzie średniowieczna inkwizycja nie dopatrzyłaby się niczego złego? To prawda, że od szatana trzeba trzymać się z daleka, ale - z drugiej strony - widząc go wszędzie, upodabniamy się do niego. Stajemy się tak jak on oskarżycielami, oceniamy ludzi i żyjemy w lęku przed mocami ciemności. (…) Popularność tematyki związanej z egzorcyzmami wskazuje na duchową degenerację wiernych, którzy swoje myśli koncentrują na tym, co odrzucają, a nie na tym, czego pragną. Nie po to Chrystus nas zbawił, abyśmy się wszystkiego lękali, lecz po to, byśmy szukali dobra nawet tam, gdzie jest ono głęboko ukryte”.  Koniec cytatu.

Wiem, wiem. Czas, w którym żyjemy, to istne tornado okultyzmu, ezoteryzmu, wróżbiarstwa, magii, bioenergoterapii, a egzorcyści mają pełne ręce roboty. Sam często poruszam ten temat. Dobro trzeba nazywać dobrem, zło – złem, to jasne. Boję się jedynie niezdrowej fascynacji ciemną stroną. Zachowajmy właściwe proporcje! – W moim wypadku wypowiedzenie słów: „Jezus jest Panem” w czasie spotkania modlitewnego dało więcej niż wiele modlitw o uwolnienie – opowiadał mi o. Joseph Verlinde.

Gdy recenzowałem pierwszy numer miesięcznika „Egzorcysta” napisałem: „We wstępniaku Artur Winiarczyk, redaktor naczelny stwierdził jednoznacznie: „Szatan istnieje. Jednak to nie on, lecz Chrystus jest fascynujący”, a jednocześnie ogromną większość tekstów poświęca podobno mniej fascynującej „ciemnej stronie mocy”. Oby nie była to pułapka, w którą wpadną w kolejnych numerach autorzy miesięcznika”.

– Fascynacja złem jest niezdrowa – podsumowuje ks. prof. Leszek Misiarczyk – Gdy zostałem egzorcystą znajomi mówili: opowiadaj nam teraz o demonach. – Przepraszam bardzo – odpowiadałem – jestem księdzem i będę opowiadał przede wszystkim o Jezusie i Jego świetle.

I tego się trzymajmy!