Lekki powiew Ducha

ks. Roman Tomaszczuk; GN 11/2013 Świdnica

publikacja 23.03.2013 09:00

W Świdnicy maturzyści mają swego Poloneza na Rynku, a bierzmowani? – może będą mieli Spotkanie z Duchem w Bolku.

 Michał Matusz prosił Ducha Świętego o siłę do złożenia, po raz pierwszy w życiu, publicznego świadectwa swojej wiary ks. Roman Tomaszczuk Michał Matusz prosił Ducha Świętego o siłę do złożenia, po raz pierwszy w życiu, publicznego świadectwa swojej wiary

Pallotyn ks. Krzysztof Kralka jest dobrze znany w diecezji, choć pracuje w Lublinie. Jest tam dyrektorem Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, którą założył. Swoim doświadczeniem Boga i Kościoła dzieli się z innymi, w czym wspierają go członkowie grupy ewangelizacyjnej. Jednak 9 marca w świdnickim Klubie Bolko był sam. W przededniu rekolekcji odnowy wiary, jakie poprowadził w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Świdnicy, spotkał się z bierzmowanymi. Wyjątkowe było to, że po raz pierwszy bierzmowani z całego miasta mieli okazję przekonać się, ilu ich jest. W jednym miejscu i w jednym czasie, ale przede wszystkim w Imię Jednego zebrali się, żeby rzucić wyzwanie Duchowi Świętemu.

– To może być początek tradycji – zapowiedział ks. Krzysztof Ora, organizator spotkania. – Tak jak maturzyści mają swojego poloneza na rynku, tak bierzmowani mogą mieć swoje spotkanie z Duchem Świętym – uśmiechał się, witając nastolatków. Młodzi nie byli entuzjastycznie nastawieni: sobota, wczesna pora i dwie godziny o Bogu. Jednak do końca spotkania już tylko garstka upierała się, że nie warto było.

Co porwało większość? Świadectwo. Najpierw głos zabrał ks. Krzysztof, ale to jeszcze nie było to, czego potrzebowali młodzi. Dlatego po pół godzinie konferencji wielu przeszło w stan spoczynku… jednak to, co było potem! Pantomima w wykonaniu Koła Teatralnego „Radiobuda” z Dzierżoniowa – to ogromne zaskoczenie. Dobra muzyka, ruch i ekspresja – to działa. Potem świadectwo nawrócenia katechety i wreszcie gwóźdź programu: maturzysta Michał Matusz z Piławy Górnej opowiada, że jeszcze dwa lata temu zaliczał odlot dzięki „maryśce”, a dzisiaj „kopa” daje mu Duch Święty.

Młodzi słuchali jak zaczarowani, bo naprawdę jeden z nich wierzy – spotkał Boga. Fascynujące. Na to czekali. A Duch dotykał ich serc. Zaczynało się dziać także w nich. Więcej na www.swidnica.gosc.pl