Strzeżonego Pan Bóg strzeże

Andrzej Capiga, Marta Woynarowska
; GN 11/2013 Sandomierz

publikacja 22.03.2013 09:30

W tym roku złodzieje włamali się
do paru plebanii w diecezji sandomierskiej. Ich Łupem padły pieniądze. Łakomym kąskiem mogą stać się też słabo zabezpieczone kościoły.


Proboszcz ks. Zygmunt Gil
pokazuje, jak działa system przeciwpożarowy w sandomierskiej katedrze andrzej capiga Proboszcz ks. Zygmunt Gil
pokazuje, jak działa system przeciwpożarowy w sandomierskiej katedrze

Szczęśliwie w naszej diecezji w ostatnich czasach nie dochodziło do poważnych kradzieży w obiektach sakralnych. Łupem złodziei nie padł żaden zabytek. – Pomimo tego sytuację w powiecie sandomierskim cały czas monitorują policjanci, m.in. ci pracujący w pionie kryminalnym – mówi asp. Jacek Kulita, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu. – Owszem, był przed kilkoma laty problem kradzieży skarbon z datkami, jednak w tych przypadkach sprawcy szybko zostali zatrzymani. W ciągu ostatniego roku natomiast miały miejsce dwa włamania na plebanie, gdzie złodzieje szukali przede wszystkim pieniędzy. Ale to wszystko. W statystykach Komendy Miejskiej Policji w Tarnobrzegu także nie ma poważniejszych zdarzeń. Ostatnie odnotowane miało miejsce w 2010 r., kiedy dwaj nieletni włamali się do kościoła w Trześni i ukradli wota. Szybko jednak trafili przed oblicze Temidy, biżuteria wotywna zaś wróciła do świątyni.


Wspólna czujność


Od 10 lat prowadzona jest w sandomierskiej diecezji akcja „Bezpieczna parafia”. Strażacy, policjanci, konserwatorzy zabytków (diecezjalny i wojewódzcy) odwiedzają co 5 lat obiekty sakralne, sprawdzając stan zabezpieczeń, udzielając ich zarządcom rad i wydając zalecenia.
Co cenniejsze miejsca znalazły się na liście szczególnej troski Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W nich też (ale nie tylko) zainstalowano systemy przeciwpożarowe. Systemy bezpieczeństwa posiadają też muzea, w tym Dom Długosza w Sandomierzu, Jana Pawła II w Stalowej Woli, parafialne w Sanktuarium Matki Bożej w Janowie Lubelskim, poklasztorne w Rytwianach, sala pamiątek w Koprzywnicy, a ostatnio Muzeum Kardynała Kozłowieckiego w Hucie Komorowskiej. Wkrótce otrzyma go również kolegiata w Opatowie.
– Trzeba jednak pamiętać, że najefektywniejsze systemy przeciwwłamaniowe czy przeciwpożarowe mogą być zawodne, a najlepiej sprawdza się nasza wspólna troska oraz czujność zarządców i parafian. Wszyscy powinniśmy zwracać uwagę na te obiekty i reagować na jakiekolwiek zagrożenie. Interesujmy się też każdą obcą osobą i nie bądźmy obojętni, jeśli zacznie coś robić na terenie kościoła, plebanii czy cmentarza bez obecności księdza czy osoby upoważnionej – podkreśla ks. kan. Andrzej Rusak, przewodniczący Komisji Sztuki Sakralnej Diecezji Sandomierskiej.


Pod psem


Strażacy ze Stalowej Woli ostatnią kontrolę w obiektach kultu religijnego przeprowadzili w listopadzie 2005 r. – W sumie skontrolowaliśmy 28 takich miejsc, zwracając szczególną uwagę na ich wyposażenie w podręczny sprzęt gaśniczy, jego rozmieszczenie, stan dróg i wyjść ewakuacyjnych, instalacji użytkowych, oznakowanie głównych wyłączników prądu i zaworów gazu – mówi st. aspirant Wojciech Kowalik, naczelnik Wydziału Operacyjno-Rozpoznawczego i Ochrony Informacji Niejawnych Komendy PPSP w Stalowej Woli.
Wyniki kontroli były mniej niż zadowalające. Kontrolujący wykryli aż 132 usterki. „Jest to wynik – czytamy w pokontrolnym raporcie – świadczący o nieprzygotowaniu osób zarządzających obiektami, tj. proboszczów parafii, do realizacji zadań z zakresu zapewnienia bezpieczeństwa pożarowego osobom korzystającym z obiektów sakralnych”. Najlepiej wypadły parafie w gminie Bojanów, najgorzej – w Stalowej Woli i Radomyślu nad Sanem. 
– Trzeba podkreślić, że aż 23 wykryte usterki dotyczyły podstawowego zabezpieczenia przeciwpożarowego, czyli wyposażenia obiektu w odpowiedni sprzęt gaśniczy, a 51 – braku okresowych badań instalacji użytkowych – zwraca uwagę st. aspirant Wojciech Kowalik.


Andrzej Walczyna, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli, również nie jest zachwycony stanem technicznego zabezpieczenia obiektów sakralnych. Podczas ostatnich kontroli tylko nieliczne kościoły posiadały drzwi z atestowanymi zamkami, a zaledwie w jednej piątej świątyń były zainstalowane systemy antywłamaniowe. – Generalnie każdy obiekt sakralny powinien posiadać techniczne zabezpieczenia przed włamaniem. Przede wszystkim są to drzwi, które powinny mieć atestowane zamki, a jeśli jest zgoda konserwatora zabytków, to i kraty. Laboratoria kryminalistyczne na swoich stronach polecają odpowiednie zabezpieczenia. Dobra kultury też muszą być chronione poprzez różne czujki i systemy alarmowe. Najważniejszym ogniwem pozostaną nadal parafianie – dodaje Andrzej Walczyna.


Od 2005 r. sytuacja trochę się poprawiła. Jednak większość pytanych przez nas proboszczów nadal potwierdzała brak jakichkolwiek zabezpieczeń. Były jednak wyjątki. Od dwóch lat na przykład systemy antywłamaniowy i przeciwpożarowy działają w parafii św. Andrzeja Apostoła w Borowie. W rozwadowskim klasztorze bracia posiadają gaśnice, koce i hydranty w całym obiekcie. Ponadto, jak stwierdził br. Jerzy, nad wszystkim czuwa Duch Święty i patron zakonu św. Franciszek.


Wzorcowe przykłady


– W każdym pomieszczeniu katedry są czujki przeciwpożarowe – mówi ks. prał. Zygmunt Gil, proboszcz parafii, pokazując na sklepienia w prezbiterium oraz w zakrystii, gdzie znajduje się „serce” instalacji. – Tutaj, w szafce, jest centralka. Kiedy coś się dzieje, tzn. pokazuje się dym, sygnał z czujki płynie do niej i uruchamia alarm. Na zewnątrz włącza się sygnał dźwiękowy, a straż otrzymuje u siebie informację.
– Zgodnie z procedurami, od chwili pojawienia się alarmu z katedry odczekujemy parę minut. Mogą bowiem zdarzyć się fałszywe sygnały, które ks. proboszcz, czy inna odpowiedzialna osoba, może telefonicznie odwołać – wyjaśnia st. kpt. Bogusław Karbowniczek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu. Czujki są tak wrażliwe, że reagują nawet na dym unoszący się z kadzidła.
Oprócz katedry w podobnie działające systemy przeciwpożarowe wyposażone są inne sandomierskie kościoły: św. Pawła, św. Jakuba, Ducha Świętego, seminarium, a także Muzeum Diecezjalne oraz kolegiata pw. św. Józefa w Klimontowie.

– W 1992 r. wyszło rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych, które nakładało obowiązek wyposażenia obiektów znajdujących się na liście Generalnego Konserwatora Zabytków w odpowiednie instalacje i podłączenie ich do monitoringu pożarowego. Niestety, system ten objął niewielki procent wyznaczonych zabytków, głównie z uwagi na bardzo wysokie koszty. Sytuacja zdecydowanie poprawiła się po roku 2000 – stwierdza B. Karboniczek.
– Kilka lat temu był prowadzony ministerialny program dofinansowujący w 100 proc. koszty związane z założeniem instalacji przeciwpożarowych w zabytkowych kościołach drewnianych – mówi Sławomir Stępak z tarnobrzeskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu. – Z terenu podległego naszej delegaturze pieniądze otrzymały dwie parafie.
Proboszczowie zarządzający zabytkowymi świątyniami, decydujący się na założenie instalacji alarmowych, nie mają jednak wolnej ręki w wyborze firmy zajmującej się tego typu usługami. Muszą korzystać z oferty przedsiębiorstwa widniejącego w wykazie przedstawicieli firm posiadających uprawnienia w zakresie projektowania, wykonawstwa i konserwacji systemów przeciwpożarowych i antywłamaniowych w obiektach zabytkowych, który publikuje na swojej stronie Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zabytków. – Obecne systemy mają już światowy poziom – wyjaśnia B. Karbowniczek.


Instalacja zamontowana w katedrze sandomierskiej dwa razy w roku poddawana jest przeglądom i konserwacji. Ponadto naprawiane są wszelkie sygnalizowane automatycznie usterki. – Kiedyś jedna z czujek „puściła” informację o uszkodzeniu – opowiada ks. prał. Zygmunt Gil. – Przyjechali panowie z serwisu i okazało się, że... „zaszkodził” jej pył, jaki powstawał w trakcie prowadzonego remontu katedry.
 Bogusław Karbowniczek z satysfakcją podkreśla, że współpraca z proboszczami układa się bardzo dobrze. – Zwłaszcza z księżmi z młodszego pokolenia, którzy doskonale rozumieją konieczność odpowiedniego zabezpieczenia przeciwpożarowego – dodaje.
 Katedra posiada również sygnalizację antywłamaniową i zaczyna przymierzać się do zamontowania monitoringu. – Kable są już przeciągnięte. Zatem kiedy zamontowane zostaną kamery, katedra będzie w pełni zabezpieczona – dodaje ks. Zygmunt Gil. W tym zakresie proboszcz będzie zapewne mógł liczyć na pomoc policji. – Służymy swoim doświadczeniem odnośnie wskazania miejsc, gdzie można zamontować kamery oraz zakresu pola widzenia, jaki mają objąć swoim zasięgiem – mówi asp. Jacek Kulita. – Monitoring bowiem, rejestrując obraz, pozwala na identyfikację wizerunku sprawcy, ale również działa prewencyjnie, a często i odstrasza potencjalnego złodzieja.


Dobry inwentarz to podstawa


Z pewnością w przypadku kradzieży ruchomych zabytków wielkim ułatwieniem w ich odzyskaniu są wszelkie ewidencje. Obowiązek ich prowadzenia nakłada na Generalnego Konserwatora Zabytków, konserwatorów wojewódzkich, a także prezydentów, burmistrzów miast oraz wójtów prawo. Karty zawierają szczegółowy opis obiektu, historię, pochodzenie, a także zdjęcia, które ułatwiają, a często wręcz umożliwiają identyfikację skradzionych przedmiotów.
Swoje inwentarze prowadzą również parafie. – Kilka lat temu sporządziłam parę inwentarzy fundi instructi m.in. dla parafii w Samborcu i Włostowie – mówi Urszula Stępień, kustosz Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu. – Każdy proboszcz bowiem ma obowiązek sporządzenia takiego spisu. Ujmowałam zatem wszystkie obiekty zabytkowe od, nazwijmy to, ogółu do szczegółu. W pierwszej kolejności opracowywałam budynek kościoła, uwzględniając lokalizację, historię, konstrukcję, a następnie wyposażenie i wszystkie obiekty ruchome. Każdy przedmiot miał szczegółowy opis opatrzony fotografiami. Inwentarz fundi instructi jest na tyle dokładny, że pozwala w przypadku kradzieży lub zaginięcia bezbłędnie zidentyfikować szukany obiekt.